Decydująca faza walki o mistrzostwo świata

W niedzielę po raz szósty kierowcy będą się ścigać na ciasnym ulicznym torze Marina Bay Street Circuit w wyścigu o Grand Prix Singapuru, 13. tegorocznej eliminacji mistrzostw świata Formuły 1.

 Rywalizacja toczyć się będzie wieczorem, przy sztucznym świetle.  

 Przed dwoma tygodniami zespoły F1 na dobrze pożegnały Europę na włoskiej Monzy, bowiem ostatnie siedem startów zaplanowanych jest na trzech kontynentach: pięć w Azji - oprócz Singapuru w Korei Płd., Japonii, Indiach oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich (GP Abu Zabi), a także po jednym w Ameryce Północnej (GP USA) i Południowej (GP Brazylii).   

Decydująca faza walki o mistrzostwo świata zazwyczaj tylko umacnia sytuację w czołówce, bowiem część ekip z dalszych pozycji decyduje się poświęcić swoją uwagę na przygotowywanie bolidów na kolejny sezon. Na polu walki pozostają już wtedy nieliczni. Niedawno Ferrari ogłosiło, że po tym weekendzie podejmie decyzję, czy będzie jeszcze inwestować w rozwój tegorocznego modelu F138, czy też skoncentruje się na pracach nad nowym.   

Reklama

Jest to o tyle zaskakujące, że Hiszpan Fernando Alonso jest obecnie drugi w klasyfikacji MŚ, z dorobkiem 169 punktów. Traci 53 do prowadzącego w niej Niemca Sebastiana Vettela z Red Bull-Renault (222 pkt). Trzeci w stawce jest Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedes GP (141), a czwarty Fin Kimi Raikkonen z Lotus-Renault (134). 

  Ferrari zajmuje też drugą pozycję wśród konstruktorów (248 pkt), za Red Bull-Renault (352), a przed Mercedes GP (245) i wydaje się, że utrzymanie jej będzie ważnym celem na ostatnie siedem startów. Niedawno właściciele zespołu ogłosili, że po tym sezonie pożegnają się z Brazylijczykiem Felipe Massą, którego w przyszłym roku zastąpić ma Raikkonen.  

 Biorąc pod uwagę, że dotychczasowe stosunki między Finem i Alonso do najlepszych nie należały, szef teamu Stefano Domenicali nieustannie musi się przed dziennikarzami tłumaczyć z tej decyzji. Konsekwentnie jednak podkreśla, że spodziewa się wzorowej współpracy kierowców od nowego roku.  

 Nie można wykluczyć kolizji na linii Alonso - Raikkonen jeszcze w tym sezonie, bowiem prawdopodobnie do samego końca będą rywalizować ze sobą o miejsca na podium MŚ. Pierwszą okazję do starcia będą mieli już w niedzielę na ciasnym Marina Bay Street Circuit, który po raz szósty będzie gościć GP Singapuru.   

W 2008 roku w pierwszym i zarazem ostatnim wyścigu odbywającym się w dzień zwyciężył Alonso, który startował jeszcze w barwach Renault. Dwa lata później powtórzył ten sukces dla Ferrari już przy sztucznym oświetleniu. Między tymi dwoma sukcesami Hiszpana na najwyższym stopniu podium zdołał tu stanąć Hamilton, wówczas w szeregach McLaren-Mercedes. Natomiast dwie ostatnie edycje GP Singapuru wygrał Vettel.    Jeśli chodzi o teamy, to tylko Red Bull-Renault odnotował dwa zwycięstwa, a po jednym musiały się dotąd zadowolić ekipy Renault, McLaren-Mercedes i Ferrari.   

Krętą trasa, składającą się z największej w cyklu liczby 23 wiraży, a także liczne wąskie odcinki pobocza (przy zatoce tuż obok toru wyrastają metalowe barierki i ogrodzenie) sprawiają, że obiekt nie należy do najbezpieczniejszych.

W niektórych miejscach nawet najmniejsza kolizja kierowców sprawia, że konieczne jest wprowadzenie samochodu bezpieczeństwa dla usunięcia rozsypanych elementów nadwozi z nawierzchni. Dotychczas było osiem takich przypadków i nie obyło się bez co najmniej jednej neutralizacji w każdym z pięciu wyścigów.   

Dlatego dość ważne przed GP Singapuru jest zajęcie jak najwyższego miejsca w sobotnich eliminacjach, co pomaga w uniknięciu zawirowań na starcie. Trzykrotnie triumfował tu (w latach 2009-11) zdobywca pole position.

 

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy