Dania oszalała na punkcie wyścigów Grand Prix

Udany debiut w Formule 1 Duńczyka Kevina Magnussena w Grand Prix Australii w Melbourne w niedzielę sprawił, że jego kraj dosłownie oszalał na punkcie tej dyscypliny. Tamtejsze biura podróży nie nadążają z rezerwacjami wycieczek na następne wyścigi.

Duński kierowca zespołu McLarena ukończył wyścig trzeci. Został jednak przesunięty na drugie miejsce po dyskwalifikacji Australijczyka Daniela Ricciardo z Red Bulla. Oficjalna decyzja jeszcze nie zapadła, bowiem ekipa Red Bull złożyła protest, odwołując się od kary.   

"Nieważne, które miejsce w pierwszej trójce. To duński sukces, który sprawił, że nasza sprzedaż już w poniedziałek wzrosła o 500 procent" - powiedział Ole Lilholt, dyrektor biura podróży Grand Prix Tours specjalizującego się w wyjazdach na wyścigi samochodowe.   

Reklama

"Do Melbourne pojechało z naszym biurem zaledwie 14 osób, ale to daleka i kosztowna podróż. Najwięcej klientów, po kilkuset, mamy zwykle na wyścigi w Europie. Teraz na Grand Prix Belgii, Niemiec i Włoch ilość chętnych liczy się w tysiącach. Belgijski tor Spa i niemiecki Hockenheim leżą w bliskiej odległości od Danii, a terminarz rozgrywania tych wyścigów koresponduje świetnie z urlopami Duńczyków" - wyjaśnił Lilholt.   

Euforia opanowała również media. "21-letni debiutant z Danii, zajmując miejsce na podium w królewskiej klasie wyścigów samochodowych sprawił, że wzrósł nam apetyt na tę dyscyplinę" - napisał dziennik "Jyllands Posten".   

"Pomimo młodego wieku Magnussen pokazał pełne opanowanie i wielki talent i to już w swoim pierwszym wyścigu" - ocenił "Politiken", a "Ekstrabladet" stwierdził "pomimo, że jest to początek roku i pozostało jeszcze wiele wyścigów do końca sezonu, to Kevin już jest silnym kandydatem do nagrody duńskiego sportowca roku 2014".  

 Kevin Magnussen jest czwartym Duńczykiem w historii F1 i synem Jana Magnussena jeżdżącego w F1 w sezonach 1995 i 1997-98.

 

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy