Brawn wykorzystał lukę prawną
W środę po południu poznamy decyzję, która może zmienić układ sił w Formule 1. Wtedy międzynarodowy trybunał apelacyjny wyda werdykt w sprawie legalności tylnych dyfuzorów używanych przez kilka ekip.
Chodzi o zespoły Brawn GP, Toyotę i Williamsa. Rozwiązanie techniczne przez nich zastosowane tuż przed pierwszym wyścigiem sezonu, czyli GP Australii, zakwestionowały Ferrari, Renault i Red Bull, ale stewardzi w Melbourne odrzucili ich protest. Przed GP Malezji skargę, również odrzuconą, złożył BMW Sauber, a ostatnio do tego grona dołączył McLaren-Mercedes.
Dlatego Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) postanowiła jednoznacznie rozstrzygnąć tę kwestię i od wtorku w Paryżu nad tą sprawą debatuję pięciu sędziów wysłuchując zeznań obu stron.
"Tylne dyfuzory w tym sezonie miały być mniejsze, ale Brawn GP i kilka innych ekip ostatecznie zamontowały większe wykorzystując lukę w przepisach" - powiedział Joe Wilson, reporter BBC, który przebywa w stolicy Francji.
"Sędziowie rozpatrują ich legalność i mogą podjąć decyzję o podtrzymaniu apelacji innych ekip, choć byłoby to wielką niespodzianką, jeśli nie szokiem, gdyby ekipa Brawn GP straciła punkty wywalczone w tym sezonie" - dodał.
Debiutancki zespół po dwóch wyścigach obecnego sezonu z 25 punktami na koncie jest liderem klasyfikacji konstruktorów, wyprzedzając Totoyę (16,5) a w klasyfikacji kierowców prowadzi Jenson Button (15 "oczek"), który wygrał obie tegoroczne Grand Prix. Za nim plasują się jego kolega z Brawn GP Rubens Barrichello (10) i dwóch kierowców Toyoty - Jarno Trulli (8,5) i Timo Glock (8).