Zabraknie ważnych surowców do produkcji aut. Szef koncernu mówi wprost

Rewolucja, jaką przechodzi obecnie branża motoryzacyjna, stanowi wyzwanie na wielu płaszczyznach. Niestety nie o wszystkich mówi się dostatecznie często i głośno. O niektórych natomiast wcale, tak jak o kwestii, którą poruszył ostatnio Carlos Tavares - szef koncernu Stellantis.

Problemy aut elektrycznych, o których się nie mówi

Samochody elektryczne coraz częściej przedstawiane są jako jedyne i skuteczne narzędzie do walki z zanieczyszczeniem środowiska oraz zmianami klimatu. Zgodnie z tą narracją Parlament Europejski poparł ostatnio projekt zakazu sprzedaży nowych samochodów spalinowych w Unii Europejskiej od 2035 roku. W podobnych decyzjach nie przeszkadzają opinie ekspertów. Przykładowo organizacja Green NCAP opublikowała niedawno raport, z którego wynika, że samochody elektryczne są mniej ekologiczne (uwzględniając cały cykl życia pojazdu) od tych napędzanych silnikami Diesla. Podobne wnioski pojawiały się w raportach publikowanych we wcześniejszych latach.

Reklama

Niedługo zabraknie baterii do aut elektrycznych?

W kontekście rozwoju elektromobilności nie mówi się zwykle także o kwestii surowców potrzebnych do produkcji baterii. Do niego właśnie odniósł się na konferencji "Future of the Car 2022", organizowanej przez Financial Times, Carlos Tavares - szef koncernu Stellantis. Powiedział on, że przemysł motoryzacyjny może zacząć odczuwać niedobory w dostawach baterii około 2025 lub 2026 roku. Następnie dodał:

Według niego szybkość z jaką producenci rozwijają swoje możliwości w produkcji baterii, już teraz jest na granicy zaspokojenia zapotrzebowania szybko rozwijających się rynków. Innymi słowy nie zaspokoją popytu na elektryki, jeśli ten będzie wzrastał jeszcze bardziej.

Braki surowców to kolejny problem elektromobilności

Kolejnym problemem jest kwestia dostaw surowców w najbliższych latach, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że auta elektryczne są średnio o 500 kg cięższe od swoich spalinowych odpowiedników.

Carlos Tavares zauważył również, że producenci samochodów skupili się na rozwijaniu nowych technologii oraz przygotowaniach do zalania rynku pojazdami elektrycznymi. Tymczasem osobom odpowiedzialnym za regulacje i legislacje, zabrakło długoterminowej wizji oraz konsekwencji przejścia na elektromobilność. Na koniec zadał retoryczne pytania o to, gdzie jest czysta energia, infrastruktura ładowania, niezbędne surowce oraz kto spogląda i kontroluje pełen obraz tej transformacji.

Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy