Wyłączą kierowcom ładowarki, bo brakuje prądu. Testy już trwają

Najpierw Wielka Brytania, później Niemcy, a teraz także Holandia? Jeden z niderlandzkich operatorów sieci energetycznej chce ograniczenia dostaw energii do ładowarek późnym popołudniem i wieczorami. Wszystko po to, by w godzinach największego zapotrzebowania zminimalizować ryzyko przeciążenia sieci. Co na to właściciele aut elektrycznych?

Kilka lat temu pomysłem odcięcia energii w godzinach szczytu energetycznego chwalono się w Wielkiej Brytanii. Niedługo później sympatykami tego pomysłu zostali Niemcy. Teraz rozmowy trwają już w Holandii. O co chodzi i dlaczego ktokolwiek miałby odcinać prąd od ładowarek?

Ładuj przed snem, nie po pracy - tak chcą uniknąć blackoutu

We wszystkich przypadkach chodzi przede wszystkim o problem dotyczący obciążenia sieci energetycznej przez elektryczne pojazdy. O uniknięcie blackoutu w Niderlandach walczy już jeden z operatorów, który chce, aby od godz. 16 do 21 stacje ładowania nie były dostępne dla “elektryków". To właśnie w tych godzinach właściciele aut bezemisyjnych wracają do domów i zaczynają “karmić" swoje samochody. Te stoją i pobierają prąd, czasami nawet do białego rana.

Reklama

Auta elektryczne to spore obciążenie dla sieci energetycznej

Zdaniem firmy Stedin, odroczenie tego procesu o kilka godzin, miałoby pomóc w odciążeniu sieci w czasie, kiedy jest najbardziej wysilona. Zapobiegłoby to również przestojom około 1,5 miliona gospodarstw domowych w godzinach szczytu, kiedy pompy hybrydowe i kuchenki indukcyjne już wywierają wystarczająca dużą presję na sieć. Przedstawiciele firmy podkreślają również, że zmiana nawyków nie wpłynęłaby znacząco na komfort życia właścicieli aut elektrycznych.

W przyszłości nie będzie wyjścia. Czy Holandia na to pójdzie?

Rozwiązanie zaproponowane przez firmę Stedin może spotkać się z krytyką, jednak w przyszłości może nie być innego wyjścia. Zwłaszcza, że zgodnie z przewidywaniami holenderska flota samochodów elektrycznych do 2030 roku wzrośnie z 450 tys. pojazdów do nawet 2 milionów. To będzie wymagało rozbudowy obecnej sieci (150 tys.) o kolejne 250 tys. stacji ładowania.

Zachęcali do kupowania, teraz chcą odcinać prąd

Propozycja firmy Stedin jest dla wszystkich zrozumiała. Nikt nie chce po powrocie z pracy martwić się czy wystarczy mu świeczek na rozświetlenie salonu. Niemniej, takie głosy nie zachęcą nikogo do kupowania aut elektrycznych. Jeżeli w przyszłości ktoś będzie odgórnie narzucał godziny w których będzie można się ładować, nie będzie to miało wiele wspólnego z wolnością. Zwłaszcza, że od 2025 roku w Holandii ma zostać wprowadzony podatek drogowy dla takich pojazdów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: stacje ładowania pojazdów | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy