Trzeba ratować gospodarkę. PSPA: "Inwestujmy w niedochodowe technologie"

Zielona, inteligentna mobilność powinna stać się jednym z priorytetów Krajowego Planu Odbudowy; w przeciwnym razie Polska straci niepowtarzalną szansę na zeroemisyjną transformację w sektorze transportu - ocenia Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych.

W ocenie Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA), projekt polskiego Krajowego Planu Odbudowy (KPO) nie zawiera wizji szerokiej i spójnej reformy w obszarze zrównoważonego transportu. Jak podkreśla Stowarzyszenie, przeprowadziło ono szerokie konsultacje branżowe projektu, a opinię przekazało Ministrowi Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej.

Jak wskazuje PSPA, analiza rządowych propozycji pokazuje z jednej strony brak podejścia projektowego i ogólnikowość, a z drugiej, brak istotnych zmian legislacyjnych, które byłyby ściśle powiązane z inwestycjami.

"Propozycja Krajowego Planu Odbudowy ma charakter bardzo ogólny. Brakuje w niej jasnej wizji reform i inwestycji. Projekt został rozdrobniony na bardzo wiele sekcji i tabel, z których nie wyłania się konkretna wizja obszaru. Przedstawionym rozproszonym inwestycjom brakuje wspólnego mianownika. Nie są ze sobą wzajemnie powiązane i nie łączą się z szerszym planem działań legislacyjnych" - ocenia Kierownik Centrum Legislacyjnego PSPA Joanna Makola.

Dyrektor Zarządzający PSPA Maciej Mazur dodaje, że plany krajów takich jak np. Niemcy, Francja czy Słowacja, zawierają zarówno diagnozę problemu, jak i konkretne cele, czyli reformy i inwestycje, które mają być przeprowadzone w danym obszarze, wraz ze wskazaniem kamieni milowych ich realizacji i alokacji środków.

Reklama

 "Państwa członkowskie uznają za priorytet rozbudowę infrastruktury dla pojazdów elektrycznych, przewidują dopłaty i zmiany podatkowe premiujące wymianę samochodu na zeroemisyjny oraz inwestycje w zrównoważony transport publiczny. Reformy i projekty inwestycyjne zaplanowane w tych państwach cechuje szeroki zakres oddziaływania i wewnętrzna spójność" - podkreśla Mazur.

 Jak przypomina PSPA, z prowadzonego przez Stowarzyszenie i Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego "Licznika Elektromobilności" wynika, że pod koniec marca 2021 r. w Polsce było zarejestrowanych 11 194  osobowych i dostawczych samochodów z napędem elektrycznym, mniej niż 0,1 proc. ogólnej liczby. Ich kierowcy mieli do dyspozycji zaledwie 2780 ogólnodostępne punkty ładowania, czyli ponad 24 razy mniej niż w Holandii.

W ocenie Stowarzyszenia, całkowity budżet przewidziany w KPO w sekcji "elektromobilności" to zaledwie 1 031 mln euro, co w kontekście wyzwań jest kwotą bardzo małą i z pewnością niewystarczającą. Tymczasem - jak wskazuje PSPA - w projekcie czeskim 52 proc. dostępnych środków przeznaczono na infrastrukturę i zieloną transformację, z czego 30 proc. na zapewnienie zrównoważonego i bezpiecznego transportu. W projekcie niemieckim zrównoważony transport odpowiada za ok. 23 proc. wszystkich funduszy, a Rumunia zarezerwowała na zieloną transformację aż 65 proc. dostępnych środków, z których większość - 43 proc. - zostanie przeznaczona na zrównoważony transport.

"Przedstawiliśmy stronie rządowej dokument zawierający szczegółowe propozycje modyfikacji KPO. Obejmują one działania dynamizujące rozbudowę stacji ładowania oraz punktów tankowania wodorem, instrumenty wpierające rozwój floty pojazdów nisko- czy zeroemisyjnych poprzez wprowadzenie systemu bonus-malus, zachęcającego do rezygnacji z samochodów spalinowych na rzecz samochodów zeroemisyjnych, jak również postulaty wprowadzenia konkretnych zmian legislacyjnych, w tym przepisów podatkowych - podsumowuje Maciej Mazur.

Warto zwrócić uwagę, że założeniem Krajowego Planu Odbudowy, jest pomoc gospodarce w powrocie do stanu sprzed epidemii. Logika podpowiada więc, że chodzi o pomoc branżom najbardziej dotkniętym kryzysem oraz inwestowanie w dochodowe sektory, których rozwój i przynoszone zyski, odbiją się pozytywnie na finansach całego kraju. Pomimo tego jednym z kluczowych obszarów, jaki otrzyma wsparcie jest "zrównoważony transport". Tymczasem elektrobmobilność cieszy się w Polsce niemal zerowym zainteresowaniem, a jak pokazują przykłady innych krajów, zmienić to mogą jedynie duże dopłaty do pojazdów elektrycznych, połączone z ogromnymi podatkami na spalinowe (tak aby sztucznie zrównać ich ceny). A zmuszanie konsumentów do podejmowania konkretnych wyborów, niewiele ma wspólnego z wolnym rynkiem, zaś to że ktoś kupi auto elektryczne, a nie spalinowe, nie wpłynie na poprawę sytuacji branży, ani tym bardziej gospodarki (a o to chyba chodzi w KPO).

Dobrym pomysłem na rozkręcenie elektromobilności w Polsce wydawały się elektryki w carsharingu, ale dwie największe firmy, które wybrały taki model biznesowy, Vozilla oraz innogy go! zmuszone były zakończyć działalność. Co do ogólnodostępnych stacji ładowania, to nadal przynoszą one tylko straty (dobrym przykładem jest Energa, która wycofała się z rynku i sprzedała swoje stacje ładowania), pomimo tego, że korzystanie z nich sprawia, że użytkowanie elektryka robi się równie drogie, co pojazdu z klasycznym napędem. Natomiast plan budowy stacji wodorowych i rozwoju transportu opartego na ogniwach paliwowych, został przedstawiony już przez rząd jakiś czas temu. Reasumując może lepiej najpierw skupić się na ratowaniu miejsc pracy i poprawie sytuacji gospodarczej. Wielu Polaków chętnie przesiądzie się na auta hybrydowe i elektryczne. Tylko muszą mieć na tyle korzystną sytuację materialną, żeby móc pozwolić sobie na ich zakup.

***

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy