To jeszcze nie koniec programu elektromobilności
Ministerstwo Energii podpisało we wtorek z trzema organizacjami pozarządowymi list intencyjny ws. rozwijania i promowania programu elektromobilności. Chcemy ją rozwijać wspólnie ze stroną społeczną - podkreślił wiceminister energii Michał Kurtyka.
Sygnatariuszami listu intencyjnego po stronie organizacji pozarządowych są Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA), Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE) oraz Polskie Stowarzyszenie Elektromobilności (PSE).
"Chcemy, żeby zjawisko elektromobilności miało swoje korzenie w oddolnych ruchach, żeby organizacje były partnerem ME w edukowaniu na temat elektromobilności, ale również wspierały nas jako ministerstwo w budowaniu jak najlepszych rozwiązań" - powiedział Kurtyka. "Musimy budować świadomość zjawiska, a organizacje pozarządowe w sposób wiarygodny są w stanie dotrzeć do obywateli i opinii publicznej" - dodał.
Jego zdaniem, elektromobilność jest wyzwaniem także dla regulacji. W ramach prac nad projektem ustawy o elektromobilności ministerstwo pracuje nad bardzo ciekawymi, ale i bardzo szczegółowymi rozwiązaniami, zgłoszonymi w trakcie konsultacji publicznych - mówił wiceminister. "Organizacje, z którymi podpisujemy list intencyjny przekazały nam szereg interesujących rozwiązań. Zależy nam na tym, żeby to był bardzo nowoczesny projekt i dlatego chcemy poświęcić wiele uwagi zgłoszonym propozycjom" - zaznaczył.
Jak wyjaśniał Kurtyka, na mocy podpisanego listu ME i organizacje będą "wspólnie cyklicznie rozmawiać, dyskutować, wspierać się w zakresie tego, jak rynek elektromobilności ma w Polsce wyglądać, w jaki sposób elektromobilność ma być proobywatelska, proprzedsiębiorcza i promodernizacyjna dla gospodarki".
Jak podkreślił Maciej Mazur z PSPA, badania społeczne pokazują, że Polacy są zainteresowani pojazdami elektrycznymi. W dodatku pojazdy te z punktu widzenia ochrony środowiska to zjawisko pozytywne, a branże energetyczna i motoryzacyjna nie widzą odwrotu od tego zjawiska. "Musimy w Polsce wypracować taki model rynku, żeby szybko i optymalnie przeprowadzić proces tej rewolucji, czyli wypracować taką formułę, że posiadanie i użytkowanie pojazdu elektrycznego będzie się opłacało" - powiedział Mazur. Jak dodał, budowa rynku polega m.in. na wskazywaniu dobrych praktyk: dopłat, zwolnień podatkowych czy właściwego rozmieszczenia punktów ładowania i tankowania paliw alternatywnych.
Zaznaczył też, że platformy skupiające stronę społeczną, administrację różnych szczebli i biznes działają na najlepiej rozwiniętych rynkach, np. w Holandii, gdzie jest 120 tys. samochodów elektrycznych i ponad 30 tys. punktów ładowania. "To pokazuje ile musimy zrobić, bo w Polsce mamy ok. 2 tys. samochodów i ok. 150 punktów ładowania" - dodał Mazur.
Sylwia Koch-Kopyszko z PSE podkreśliła, że organizacja wywodzi się ze środowiska inwestorów w OZE, którzy w elektromobilności upatrują sposobów na upowszechnienie korzystania z najbardziej "zielonej" energii ze źródeł odnawialnych.
"Nasza praca ma konkretny cel - szybkie dostarczenie rozwiązań sprzyjających rozwojowi. Jako grupa biogazowni mamy inicjatywę budowania lokalnych stacji ładowania, zarówno biometanem jak i energią elektryczną z niego produkowaną. To też sposób na edukację lokalnych społeczności" - mówiła Koch-Kopyszko. Jej zdaniem, cała transformacja ma duże szanse powodzenia, bo jest na nią zgoda zarówno strony społecznej jak i rządu, który - w jej ocenie - konsekwentnie realizuje plan elektromobilności.
Prezes FPPE Marcin Korolec zapowiedział z kolei, że w listopadzie fundacja przedstawi przygotowaną razem z Cambridge Econometrics analizę skutków makroekonomicznych transformacji w kierunku samochodów elektrycznych. "Mamy w ministrze energii znakomitego sprzymierzeńca i promotora. (...) Ale należałoby się zastanowić, czy np. minister finansów nie powinien dołożyć do całego projektu np. zwolnień z VAT czy to samych samochodów elektrycznych, czy prądu lub paliw alternatywnych do nich. To znakomity sposób promocji" - mówił Korolec.
Rządowy Plan Rozwoju Elektromobilności w Polsce zakłada, że do 2025 r. po polskich drogach będzie jeździć 1 mln samochodów elektrycznych. Eksperci od ogłoszenia programu twierdzili, że ten cel nie jest możliwy do osiągnięcia, a również sam rząd w ostatnich miesiącach odsunął program nieco w cień.