Skąd weźmiemy prąd do aut elektrycznych?

Projekty ustaw o elektromobilności i rynku mocy częściowo się uzupełniają, mimo że powstają niezależnie - ocenił wiceminister energii Michał Kurtyka na pierwszym posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. polityki rozwoju inteligentnych miast i elektromobilności.

By poważnie mówić o autach elektrycznych potrzebny jest prąd
By poważnie mówić o autach elektrycznych potrzebny jest prądJakub Wosik Reporter

Jak mówił w środę Kurtyka, rozwój sieci dystrybucyjnych dla pojazdów elektrycznych oraz ich zapotrzebowanie na moc musi być skorelowane ze stroną podażową, czyli źródłami energii, zapewniającymi odpowiednią moc. A moc tą ma m.in. zapewnić ustawa o rynku mocy. Pierwsze czytanie jej projektu w Sejmie zaplanowano na piątek.

Wiceminister energii podkreślał, że prace nad obydwoma zagadnieniami trwają równolegle, ale istnieją punkty synergii. Na przykład - jak wskazał - czerpanie energii przez pojazdy elektryczne w tzw. dolinie nocnej. Bloki energetyczne są wtedy mniej obciążone, a dodatkowe zapotrzebowanie w tym czasie pomaga równoważyć system energetyczny i sprzyja tworzeniu nowych mocy.

Synergię między elektromobilnością i systemem energetycznym tworzy też m.in. szereg usług regulacyjnych, jak sterowanie ładowarkami, czy - być może w przyszłości - wykorzystanie przez system samochodowych baterii - tłumaczył Kurtyka. "To elementy przyszłości, ale dzisiaj brak nam jeszcze rozeznania, jakiego typu instrumenty zaproponować" - dodał.

Wiceminister przypomniał, że tworzona w ME ustawa o elektromobilności to odpowiedź na nowe elementy sposobu życia w miastach, na nowe mody, np. odchodzenie od własności samochodów na rzecz ich współużywania. Ma też trzy główne cele: środowiskowy, aktywizację przemysłu i stabilizację systemu energetycznego.

Wyzwanie środowiskowe wymagało postawienia sobie jakiegoś celu z perspektywy polityki gospodarczej i za taki cel uznano milion pojazdów elektrycznych w 2025 r. oraz 1000 autobusów około 2020-2021 r. - tłumaczył Kurtyka. Mówiąc o drugim celu zauważył, że pojawienie się napędu elektrycznego to bardzo dobry pretekst do aktywizacji polskiego przemysłu motoryzacyjnego, który chociaż jest bardzo silny, z roczną sprzedażą rzędu 100 mld zł, to jest jednocześnie słaby z punktu widzenia własnej marki i "widoczności" na świecie.

Wreszcie trzeci cel - jak mówił - wiąże się z "wysiłkiem, zwłaszcza w obszarze sieci dystrybucyjnej" energii elektrycznej. Ale - jak zauważył Kurtyka - Polska i tak ma liczne wyzwania związane z tym obszarem, a zapowiedź pojawienia się miliona pojazdów na prąd to również sygnał dla operatorów tych sieci, aby w inny sposób myśleli o ich rozwoju.

Równoległym wyzwaniem jest zapewnienie wystarczających mocy wytwórczych, w czym pomóc ma ustawa o rynku mocy. Rynek mocy traktowany jest jako pomoc publiczna i wymaga notyfikacji Komisji Europejskiej, prowadzimy z Komisją dialog w tej sprawie - podkreślił Kurtyka. Jego zdaniem, Polsce ułatwia zadanie fakt, że rynki mocy wprowadziły już Wielka Brytania i Francja, a na ukończeniu są rozmowy z KE Włoch. To wpływowe w UE kraje, które postawiły na rynek dwutowarowy - zaznaczył.

Kurtyka dodał, że na razie jest za wcześnie, by mówić o terminie notyfikacji. Przypomniał tylko, że Francji zajęło to cztery lata, a Polska prowadzi rozmowy drugi rok. "Zakładam, że zrobimy to szybciej, ale nie chciałbym przesądzać" - powiedział. Jak zaznaczył, Polska uważa, że swoboda wyboru między rynkiem energii jedno- i dwutowarowym zawiera się w traktatowej swobodzie wyboru własnego miksu energetycznego.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas