Robot sam naładuje ci auto. To znaczy prawie sam i prawie naładuje

Chociaż samochody elektryczne przeszły w ostatniej dekadzie bardzo długą drogę i są przyjazne w codziennym użytkowaniu jak nigdy wcześniej, nadal elektromobilność jako taka ma jeszcze wiele problemów do przezwyciężenia. Jednymi z najważniejszych jest rozwój sieci ładowarek oraz pomysł na to, co robić ze zużytymi bateriami. Mercedes oraz francuski startup Mob-Energy twierdzą jednak, że znaleźli na to rozwiązanie.

Po co montować gniazdka - niech robot ładuje samochody

Jednym z poważniejszych minusów samochodów elektrycznych, jest kwestia ich ładowania. Najlepiej robić to we własnym garażu, albo na szybkich ładowarkach, jeśli jesteśmy w podróży. Problem w tym, że większość kierowców nie ma garażu, zaś szybkich ładowarek jest niewiele, a prąd na nich jest dość drogi. Idealnym rozwiązaniem wydaje się możliwość ładowania samochodu, kiedy tylko z niego nie korzystamy. Podjeżdżamy na parking, podłączamy wtyczkę i idziemy na przykład na zakupy czy do restauracji. Takie ładowanie nie musi być szybkie - wszak samochód w ciągu dnia zwykle więcej stoi niż jeździ, więc podłączając go do sieci za każdym razem, rozwiązujemy problem uzupełniania energii.

Reklama

Niestety pociągnięcie kabla i zamontowanie gniazdka przy każdym miejscu postojowym to spory koszt. Do tego dochodzi kwestia tego, czy instalacja elektryczna wytrzymałaby takie obciążenie oraz pytanie gdzie umieszczać gniazdka na miejscach, które nie znajdują się przy ścianie lub filarze. Czyli na większości z nich.

Dlatego firma Mob-Energy stworzyła Charlesa - autonomicznego robota, który sam podjeżdża do auta elektrycznego i je ładuje. W ten sposób zamiast kilometrów kabli i tysięcy gniazdek, mamy mobilny bank energii, który podjeżdża tylko tam, gdzie akurat jest potrzebny.

Robot Charles to sposób na wykorzystanie zużytych baterii

Innym problemem stojącym przed elektromobilnością, jest kwestia recyklingu baterii. Sama ich produkcja nie ma nic wspólnego z ekologią, a kiedy ich sprawność znacząco spadnie (co zwykle powinno mieć miejsce dopiero po zakończeniu się gwarancji, czyli po 8 latach lub 160 tys. km), stanowią groźny dla środowiska odpad. Rozwiązaniem, poza recyklingiem, może być wykorzystanie ich w innej roli - takiej gdzie zmniejszona sprawność nie jest problemem.

Dlatego też robot Charles wyposażony jest w takie właśnie baterie z odzysku. Niezbyt duże, trzeba dodać - 15 kWh pojemności użytecznej. To tyle ile oferuje wiele hybryd plug-in. Robot może ładować pojazdy z mocą 7,4 kW przy użyciu prądu zmiennego lub do 30 kW przy prądzie stałym. Sam zaś uzupełnia energię na własnej stacji dokującej z mocą 15 kW.

Stworzony przez Mob-Energy robot jest w pełni autonomiczny. Porusza się wykorzystując dwa Lidary tworzące obraz 3D, kolejne trzy dające obraz dwuwymiarowy, a także kilka kamer, czujniki ultradźwiękowe oraz czujniki odległości. Zanim Charles zacznie swoją pracę, konieczne jest też zeskanowanie całego parkingu przez technika, na podstawie którego tworzony jest model 3D obiektu. Wyznaczane są na niej pasy ruchu, po których może się przemieszczać, a także obszary, gdzie w żadnym razie wjechać nie może.

Jak w praktyce wygląda ładowanie samochodu przez robota?

Wyobrażenie tego, jak wygląda ładowanie samochodu przez autonomicznego robota, można zobaczyć na oficjalnym wideo. Po zaparkowaniu pojazdu, trzeba podejść do stacji dokującej robota, przy której swoją nieduże urządzenia na kółkach. To przystawki z kablami, które musimy podpiąć do samochodu. Dopiero po ich ustawieniu robot podjedzie, sam wepnie się do takiej przystawki i rozpocznie ładowanie. Jeśli więc nie ma w pobliżu wolnego miejsca, musimy kawałek się po taką przystawkę przejść, przyciągnąć ją pod auto, a potem odstawić na miejsce. Chyba, że kilku kierowców nas ubiegło i akurat nie ma wolnych przystawek.

Poniższe wideo jest elementem informacji prasowej producenta. Jego autorem jest Mercedes-Benz Dalsza część tekstu znajduje się pod wideo.

Następnie kierowca na wideo określa przy pomocy aplikacji Mercedes me, że zamierza parkować tu przez 8,5 godziny i chciałby, aby w tym czasie jego bateria została uzupełniona o 7 kWh energii. Jak przelicza sama aplikacja, pozwoli to na przejechanie 31 km. Na podstawie tych informacji Charles ustala, który pojazd powinien zacząć ładować w pierwszej kolejności tak, aby w każdym osiągnąć żądany przez kierowcę poziom naładowania.

Czy ładowanie samochodów przez roboty to przyszłość?

Mercedes podaje, że robota Charlesa można już spotkać na kilku francuskich parkingach, a do końca 2025 roku będzie ich koło 100. Jeden robot jest w stanie obsłużyć około 20 pojazdów w ciągu 12 godzin, doładowując każdy z nich o średnio 7,5 kWh. Czy to faktycznie sposób na problemy z ładowaniem elektryków?

Coś w tym pomyśle musi być, ponieważ podobne rozwiązania przygotowało już kilka innych firm. Nadal każdemu z nich daleko do popularyzacji, ale idea nie jest nowa. Tylko co kierowcy auta elektrycznego da świadomość, że jak będzie miał szczęście i robot będzie wolny, to zapewni mu on dawkę prądu wystarczającą na 30 km? Jeśli wybieramy się na zakupy lub do kina i w tym czasie nasz samochód będzie można naładować, jeśli nie do pełna, ale w jakimś zauważalnym stopniu, to ma to sens. Robot który da nam tyle prądu, ile zużyliśmy żeby przyjechać na dany parking i wrócić do domu, ma sens raczej umiarkowany. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy