Porównano ceny aut spalinowych i na prąd. Różnice są szokujące

Wśród największych przeszkód stojących na drodze upowszechnieniu się samochodów elektrycznych, obok ograniczonego zasięgu, wymienia się najczęściej kwestie finansowe. Jak kształtują się ceny elektrycznych aut w porównaniu z ich klasycznymi spalinowymi odpowiednikami?

O ciekawą analizę pokusiła się firma analityczna JATO Dynamic. W oparciu o dane z 43 światowych rynków (za pierwsze półrocze roku 2019) porównano średnie ceny samochodów spalinowych i elektryczne. Wnioski nie napawają, niestety, optymizmem. Okazało się, że w skali świata przeciętny samochód z napędem elektrycznym jest średnio aż o 81 proc. droższy  niż jego odpowiednik napędzany silnikiem o spalaniu wewnętrznym!

Ponieważ Europa jest drugim na świecie - po Chinach - rynkiem zbytu aut elektrycznych, sporo uwagi poświęcono sytuacji na Starym Kontynencie. Przy okazji dał też o sobie znać brak wspólnych dla krajów Wspólnoty regulacji prawnych dotyczących elektrycznych aut oraz potężne dysproporcje dotyczące standardu życia w krajach tzw. starej i nowej Unii. Sytuacja jest na tyle zróżnicowana, że JATO nie pokusiło się o podanie średniej ceny samochodu elektrycznego w Europie. Ta, w zależności od kraju, waha się bowiem od - uwaga - 35 a 103 tys. dolarów!

Reklama

Dla porównania średnia cena nowego samochodu spalinowego w Europie (UE plus Turcja i Izrael - przyp. red.) w pierwszej połowie ubiegłego roku wynosiła dokładnie 34 091 dolarów. Oznacza to, że najtańszy elektryczny samochód oferowany wówczas w Europie - Renault ZOE - był droższy niż średnia cena nowego auta spalinowego aż o 945 dolarów.

Skąd tak duży rozstrzał "średniej" ceny w przypadku elektryków? Ta wyliczana jest na podstawie danych z poszczególnych krajów, a gusta nabywców w obrębie Starego Kontynentu bywają diametralnie różne. Np. pogrążonej w kryzysie w Grecji samochód elektryczny pozostaje ekstrawagancją, na którą - podobnie jak chociażby w Polsce - decydują się głównie firmy carsharingowe. Te kupują z reguły najmniejsze i najtańsze modele wyceniane właśnie na około 35 tys. dolarów. Podobnie jest też np. w Rumunii czy Chorwacji.

Dla porównania na rynkach skandynawskich, gdzie siła nabywcza obywateli jest nieporównywalnie wyższa, ogromnym powodzeniem cieszą się elektryczne pojazdy Tesli czy potężne, zelektryfikowane suvy marek premium. W efekcie np. w Norwegii średnia cena samochodu elektrycznego jest aż 2,4 razy wyższa niż we wspominanej Grecji!

W opinii ekspertów ważnym krokiem na europejskiej drodze do elektryfikacji może być rozpoczęcie sprzedaży elektrycznego Volkswagena ID. 3. Kompaktowe auto w podstawowej odmianie kosztować będzie około 33 tys. dolarów, czyli mniej niż średnia cena elektrycznego pojazdu w najbiedniejszych krajach Wspólnoty Europejskiej.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy