Nowy podatek dla samochodów elektrycznych. Kierowcy będą wściekli

Producenci samochodów elektrycznych kuszą swoich klientów niskimi kosztami eksploatacji i oszczędnościami wynikającymi z licznych form dofinansowania. Niestety mieszkańcy amerykańskiego stanu Floryda mogą wkrótce stracić ten ważny przywilej. Wszystko z powodu ustawy wprowadzającej dodatkową opłatę za posiadanie pojazdu zasilanego prądem.

Czyżby przywileje i korzyści finansowe wynikające z posiadania samochodu elektrycznego miały powoli odejść do lamusa? W przypadku mieszkańców Stanów Zjednoczonych wszystko na to wskazuje. Jak donoszą zachodnie media - amerykański stan Floryda planuje wprowadzić przepisy, które wymuszałyby dodatkowy podatek na kierowcach samochodów bateryjnych.

Nowy podatek od samochodów elektrycznych. Ile wyniesie?

Do senatu trafił właśnie projekt ustawy, która miałaby zobligować kierowców nowych pojazdów elektrycznych do uiszczenia dodatkowej opłaty w wysokości 200 dolarów (ok. 870 zł). Kwota ta byłaby pobierana corocznie, oddzielnie od standardowych opłat rejestracyjnych. Podobny przepis dotknąłby także właścicieli hybryd typu plug-in, którzy co 12 miesięcy musieliby oddawać władzom stanu 50 dolarów (ok. 220 zł).

Reklama

Projekt ustawy ma na celu zrekompensowanie mniejszych dochodów podatkowych, powstałych na skutek coraz większej popularności samochodów elektrycznych. Elektryczna transformacja generuje gigantyczne obciążenia dla państwowych budżetów i nie chodzi wyłącznie o konieczność rozbudowy wymaganej infrastruktury. Największym problemem jest brak wpływów z tytułu podatków zawartych w cenach paliw, których kierowcy elektryków po prostu nie generują. To właśnie głównie z tych pieniędzy finansowane są remonty i rozbudowy dróg w Stanach Zjednoczonych.

Jak podkreślają urzędnicy - kierowcy samochodów elektrycznych byli dotychczas zwolnieni z opłat, choć użytkowane przez nich samochody są dużo cięższe od spalinowych odpowiedników i korzystają z dokładnie tych samych dróg.

Podatek od elektryków. Sprzedawcy na nie, klienci na tak?

Nowe prawo nie do końca pasuje jednak zwolennikom elektryfikacji. Niedługo po złożeniu projektu ustawy, swój sprzeciw w tej sprawie zgłosiły liczne ugrupowania promujące sprzedaż samochodów elektrycznych. Ich zdaniem wprowadzenie takiego podatku przyczyni się do zmniejszonego zainteresowania pojazdami bateryjnymi, a tym samym wpłynie na wyniki ich sprzedaży.

Co ciekawe, sami właściciele pojazdów elektrycznych w większości nie negują tego pomysłu i wciąż wychodzą z założenia, że pomimo dodatkowego podatku, samochody elektryczną wciąż mogą stanowić oszczędną alternatywę dla pojazdów spalinowych.  

W USA to nic nowego. Inne stany też już pobierają opłaty

Działania Florydy nie są zresztą niczym zaskakującym. Już jakiś czas temu na podobny ruch zdecydowały się także inne stany, w tym Waszyngton, Georgia, Arkansas i Ohio. Także władze Teksasu przyjęły na początku tego roku podobną ustawę. Roczna opłata za posiadanie samochodów elektrycznych jest też pobierana m.in. na Hawajach.

Co ciekawe, nad podobnymi podobnym rozwiązaniem od pewnego czasu dywagują także kraje europejskie. Jak podała w ubiegłym roku agencja Reuters - podatek od pojazdów napędzanych energią elektryczną planuje wprowadzić m.in. Szwajcaria oraz Wielka Brytania.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne | podatki | dopłaty do samochodów | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy