Niemcy skończą z budową nowych ładowarek? Coraz więcej osób ładuje się w domu

Do 2030 roku Niemcy chcieli posiadać milion stacji ładowania. Jednak "po cichu" wycofują się z realizacji tego ambitnego celu. Okazało się, że właściciele samochodów elektrycznych wiedzą, że posiadanie takiego auta ma sens głównie wtedy, gdy ładujemy go w domu. Z tym samym problemem niebawem zmierzy się reszta Europy.

Niemcy zwalniają z rozbudową infrastruktury dla aut elektrycznych i wycofują się z celu, jakim było posiadanie największej ilości stacji ładowania w Europie. Do 2030 roku na terytorium Niemiec miało stać ich w sumie milion, ale jak pokazują badania, to się po prostu nie opłaca. Coraz więcej właścicieli “elektryków" woli ładować się w domu, zamiast marnować czas stojąc na ładowarce w mieście.

Niemcy chcieli postawić milion stacji ładowania

Na dzień dzisiejszy w Niemczech jest ok. 85 tys. publicznie dostępnych stacji ładowania, a co piąta z nich (ok. 17 tys.) jest zakwalifikowana jako ładowarka szybka. Ambitne plany zakładały, że przez następne 7 lat powstanie ich jeszcze ponad dziesięć razy tyle.

Reklama

Niemcy mogliby się wówczas pochwalić największą siecią w Europie, ale szybko się okazało, że ten projekt nie ma sensu, gdyż coraz więcej osób decyduje się na ładowanie samochodów we własnym domu. Przykład Niemiec pokazuje, że z dynamicznie zmieniającymi się preferencjami zmierzyć się będą musiały także inne kraje.

Milion ładowarek to za dużo. To koniec projektu?

W 2020 roku cel oparto na badaniach, w których udział brało sporo podmiotów z branży motoryzacyjnej, sektora energetycznego i nauki. Przeprowadzone wówczas analizy wskazywały, że milion punktów ładowania przyda się tylko w jednym z kilku scenariuszy. Mimo wszystko rząd podjął się tego zadania, jednak zdaniem analityków infrastruktury ładowania, wychodzi na to, że wystarczy ich mniej niż połowa.

Jeździć i obserwować, czyli sprawa jest rozwojowa

Z jednej strony rozbudowana infrastruktura ładowarek jest potrzebna, żeby zachęcić ludzi do elektromobilności - będzie potrzebna zwłaszcza wtedy, gdy w salonach i na rynku wtórnym spadną ceny aut elektrycznych. Z drugiej zaś budowanie ich na zapas, przy obecnym tempie rozwoju technologii, bardzo ryzykowne. Dlaczego? Może się okazać, że za kilka lat będą po prostu przestarzałe (za wolne).

Auto elektryczne ma sens, gdy ładujemy je w domu

Sytuacja w Niemczech potwierdza tezę, że użytkowanie samochodu elektrycznego ma sens tylko wówczas, gdy możemy ładować go w domu, np. w nocy. Nie tylko nie tracimy wówczas czasu, siedząc w samochodzie podczas ładowania, ale ładujemy go również tańszym prądem, dzięki czemu jazda jest tańsza niż na benzynie.

Problem jest tylko jeden. Nigdy nie będzie tak, że wszyscy kierowcy będą mieli dostęp do gniazdka, z którego będą mogli w nocy naładować swój samochód. Bo przecież nie wszyscy mają domy czy garaże.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama