Miały być dopłaty. Zamiast tego jest propaganda
Dopłaty do zakupu pojazdów elektrycznych dla osób fizycznych, które przewiduje projekt rozporządzenia Ministra Energii, to pozorne wsparcie elektromobilności. Nie przełoży się na wzrost liczby zeroemisyjnych samochodów w kraju - uważa Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA).
W poniedziałek 15 lipca br. do konsultacji publicznych trafił projekt rozporządzenia Ministra Energii w sprawie szczegółowych warunków udzielania oraz rozliczania wsparcia udzielonego osobom fizycznym nieprowadzącym działalności gospodarczej. Wejście rozporządzenia w życie umożliwi rozpoczęcie udzielania wsparcia na zakup pojazdów elektrycznych przysłowiowemu Kowalskiemu ze środków FNT. Projektowane rozporządzenie stanowi wykonanie upoważnienia zawartego w ustawie o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, zgodnie z którym minister energii w porozumieniu z ministrem finansów określi, w drodze rozporządzenia, szczegółowe warunki udzielania i rozliczania wsparcia osobom fizycznym nieprowadzącym działalności gospodarczej, w tym wysokość wsparcia, biorąc pod uwagę sytuacje finansową FNT oraz rozwój rynku pojazdów elektrycznych.
Na podstawie projektu rozporządzenia, w przypadku pojazdu elektrycznego maksymalna wysokość wsparcia dla osoby nieprowadzącej działalności gospodarczej w jednym naborze wynosi 30% ceny nabycia, nie więcej niż 37 500 zł. Wsparcie może być udzielone, jeśli cena nabycia takiego pojazdu nie przekracza 125 000 zł.
- Należy podkreślić, że mówimy o kwocie 125 tysięcy brutto. Zdecydowana większość modeli całkowicie elektrycznych oferowana na polskim i europejskim rynku jest po prostu droższa. Żaden model z listy TOP10, czyli najlepiej sprzedających się modeli EV w Polsce, nie mieści się w limicie resortu energii - mówi Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSPA. - W konsekwencji, wsparcie będzie przyznawane wyłącznie kilku najmniejszym i najtańszym modelom. Wykluczone z niego zostaną najpopularniejsze samochody zeroemisyjne, kupowane ze wsparciem w innych krajach europejskich.
Według największej organizacji branżowej w kraju, gdy rozporządzenie wejdzie w życie, a dysponowanie środków z FNT ostatecznie się rozpocznie, nie należy oczekiwać przełomowych zmian na polskim rynku pojazdów elektrycznych.
- Na tym etapie rozwoju rynku niezbędne jest podwyższenia kwot ujętych w projekcie rozporządzenia. W przeciwnym razie sprzedaż samochodów zeroemisyjnych będzie się utrzymywać na podobnie niskim poziomie, jak do tej pory. Administracja ma wiele narzędzi i możliwości w tym zakresie. Może na przykład założyć regresywność i obniżać próg wraz z rozwojem rynku i spadkiem cen EV - dodaje Maciej Mazur.
Przykładowo, ceny BMW i3 zaczynają się od 169 tys. zł, a Nissana Leaf - od 157 700 zł. Nawet cena małego miejskiego Renault Zoe przekracza narzucony limit, bo startuje z poziomu 133 900 zł.
Ale są samochody, które mogą liczyć na dopłaty. W pułapie cenowym mieści się Opel Corsę-e, która łapie się dosłownie o włos i to pod warunkiem całkowitej rezygnacji z opcji (cena od 124 900 zł), Volkswagen e-up! (po tegorocznej obniżce ceny startują od 101 790 zł) oraz smarty EQ: fortwo (94,5 tys. zł), fortwo cabrio (108 300 zł) i forfour (96 tys. zł). Na razie to tyle, chociaż pod progiem powinny się jeszcze znaleźć niedawno pokazane Skoda Citigo iV czy Seat Mii Electric (tych modeli jeszcze nie ma w sprzedaży, nie znane są ich ceny).
Jak widać, że dopłaty z polskich podatków będą mogły liczyć koncerny niemieckie i francuskie (Opel należy do Peugeota-Citroena). Tak szumnie zapowiadanego przez premiera Morawieckiego polskiego samochodu elektrycznie ani widu, ani słychu, zresztą sam premier jakoś przestał o nim wspominać.
Jak podaje PSPA, w lutym br. organizacja weryfikowała rządowe plany w zakresie rozwoju rynku pojazdów elektrycznych. W raporcie "Polish EV Outlook", przy założeniu optymalnego wykorzystania środków z FNT, prognozowano wzrost liczby "elektryków" w 2025 r. do 300 tys. pojazdów z 6 tys. obecnie.
- Przy tak przygotowanych regulacjach, spadamy do scenariusza 60 tys. pojazdów elektrycznych w Polsce w 2025 r. Tak elektromobilności, nawet przy najlepszych chęciach, nie zbudujemy - dodaje Maciej Mazur z PSPA.
Na podstawie projektu rozporządzenia, wyznaczono także wysokość wsparcia zakupu pojazdu wodorowego - 30% ceny nabycia, jednak nie więcej niż 90 000 zł. Wsparcie może być udzielone, jeśli cena nabycia FCEV nie przekracza 300 000 zł.
Wsparcie dla osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej udzielane będzie na wniosek, w trybie ciągłym do momentu wyczerpania alokacji przewidzianej dla tego działania na dany rok. Procedura nie obejmuje konkursu, co w założeniach ministerstwa zwiększy dostępność pojazdów elektrycznych i wodorowych.
(INTERIA.PL/mat. pras.)