Koniec z tanimi samochodami z Chin? Tak UE walczy z konkurencją
Niedawna decyzja Komisji Europejskiej dotycząca nałożenia wstecznego cła na chińskie samochody elektryczne, wzbudza dużo emocji. Nie ulega wątpliwości, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to znacząco wpłyną na rynek motoryzacyjny w Europie i Chinach.
Zdaniem Komisji Europejskiej istnieją twarde dowody na to, że chiński rząd dotuje firmy produkujące samochody elektryczne, które są eksportowane do Europy. Takie wnioski płyną z rozpoczętego w październiku 20203 roku śledztwa, uwzględniającego m.in. kontrole w zakładach największych wschodnich koncernów.
Prowadzone przez Komisję Europejską dochodzenie miało ustalić, czy oferowane przez rząd chiński dopłaty i benefity są bezpośrednio powiązane z próbą zaszkodzenia europejskim producentom samochodów elektrycznych. Zgodnie z informacjami przekazanymi mediom w marcu 2024 roku, Komisja Europejska miała oficjalnie potwierdzić istnienie dowodów w tej sprawie. Jednocześnie stwierdzono, że ze względu na wykryte nieprawidłowości, wszystkie chińskie samochody elektryczne sprzedawane w Europie będą rejestrowane przez służby celne na potrzeby ewentualnego obłożenia wstecznym cłem.
Oznacza to, że Komisja Europejska będzie mogła w przyszłości nałożyć cła na wszystkie pojazdy, które trafiły na europejski rynek od 7 marca 2024 roku. Chociaż na obecną chwilę nie jest znana kwota, jaką miałyby zostać objęte chińskie auta, już teraz eksperci podkreślają, że decyzja UE może stanowić poważną przeszkodę dla większości producentów z Państwa Środka. Jednocześnie skutki takiego działania będą odczuwalne dla całego europejskiego rynku motoryzacyjnego.
Nałożenie dodatkowego cła przełoży się bowiem na wyższą cenę chińskich samochodów elektrycznych, a to z kolei będzie oznaczało spadek konkurencyjności wschodnich producentów. Nie jest tajemnicą, że to właśnie wyjątkowo korzystne ceny są głównym czynnikiem wpływającym na wysoką sprzedaż modeli produkowanych w Państwie Środka. Groźba ograniczenia sprzedaży w Europie może mieć także istotny wpływ na przychody z eksportu, a to z kolei będzie oznaczało konieczność wprowadzenia nowych, nierzadko kosztownych rozwiązań strategicznych.
Wprowadzenie ceł na chińskie samochody elektryczne z dużym prawdopodobieństwem wpłynie także na międzynarodowe stosunki handlowe. Już teraz Chiny poinformowały, że działania Komisji Europejskiej można odczytać jako "jawny akt protekcjonistyczny, który może w dużym stopniu zakłócić i zniekształcić światowy przemysł motoryzacyjny". Kontynuowanie agresywnej polityki przez Komisję Europejską może skutkować eskalacją napięć, prowadząc jednocześnie do nieporozumień handlowych i wyzwań gospodarczych, wykraczających nawet poza sektor motoryzacyjny.
Co czwarte auto w Europie w tym roku będzie pochodziło z Chin.
Analitycy zaznaczają także, że bezpośrednią konsekwencją polityki UE będzie wzrost kosztów konsumenckich. Podniesienie cen chińskich modeli elektrycznych przełoży się w głównej mierze na samych klientów, którzy staną w obliczu wyższych wydatków. Ta eskalacja kosztów może zmniejszyć popyt na pojazdy elektryczne w UE, stwarzając tym samym wyzwania dla rozwoju całego regionalnego rynku. Eksperci ostrzegają, że w dłuższej perspektywie, może to negatywnie wpłynąć na elektromobilną rewolucję.
To tym większe zagrożenie, że samochody elektryczne w Europie są drogie, a w obliczu zakończenia programów dopłat w wielu krajach, ich sprzedaż spada. Analitycy już dziś wieszczą, że sprzedaż w roku 2024 będzie niższa niż w 2023, podczas gdy wieloletnie plany zakładały dynamiczne wzrosty rok do roku przez kolejne lata.