Ilu Polaków chciałoby mieć auto na prąd?

61 proc. Polaków deklaruje chęć posiadania samochodu elektrycznego, przeciwnego zdania jest 35,6 proc., a 3,4 proc. nie ma zdania w tej kwestii - wynika z najnowszego badania opinii publicznej na temat samochodów elektrycznych przeprowadzonego przez platformę analityczno-badawczą UCE RESEARCH.

Jak powiedział starszy analityk i ekspert rynku motoryzacyjnego z UCE RESEARCH Marcin Kowalczyk, z badania wyraźnie widać, że zwolenników posiadania pojazdów elektrycznych jest niemal dwa razy więcej niż przeciwników. "To świadczy o tym, że jako społeczeństwo coraz częściej myślimy o tego typu pojazdach. Oczywiście na chwilę obecną mamy szereg przeszkód, żeby z nich swobodnie korzystać, ale to się przecież zmienia" - ocenił.

Podał, że patrząc na dochody netto miesięczne, to posiadaczami samochodów elektrycznych chciałyby zostać przede wszystkim osoby lepiej zarabiające - uzyskujące od 7 tys. do 9 tys. zł - 77,7 proc. wskazań oraz osoby z dochodami ponad 9 tys. zł - 75,5 proc. wskazań.

Reklama

"Na drugim biegunie widzimy osoby z dochodem poniżej 1 tys. zł, z wynikiem 52,3 proc. Ten wynik może świadczyć o tym, że jeżeli problemy z infrastrukturą zostaną rozwiązanie, wówczas te osoby szybciej mogłyby się na to zdecydować, bo przecież pierwszy ww. problem, tj. finansowy - raczej ich nie dotyczy" - ocenił ekspert.

Jak dodał, patrząc na wielkość miejscowości, z której wywodzą się respondenci, to najwięcej osób, deklarujących chęć posiadania samochodu elektrycznego, jest w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców - 67 proc. wskazań. Najmniej zaś na wsi i w miejscowościach do 5 tys. - 56,8 proc.

"To jest oczywiste, że w dużych miastach świadomość zalet posiadania takiego pojazdu jest większa. Mówimy tutaj nie tylko o komforcie, ale przede wszystkim o aspektach ekologicznych" - zaznaczył. Jak ocenił, należałoby wprowadzić w obieg większą kampanię społeczną w tej kwestii, właśnie ukierunkowaną na wsie oraz małe i średnie miejscowości. "Wówczas małymi krokami coś mogłoby się zmienić" - dodał.

Jak ocenia ekspert, główną barierą w rozwoju elektromobilności w Polsce jest cena samochodów elektrycznych. "Aktualnie ceny elektryków to są wartości zaporowe, krótko mówiąc, samochody elektryczne nie są jeszcze na kieszeń zwykłego Kowalskiego, ale z badania wynika, że gdyby samochody elektryczne były w cenie pojazdów z silnikami tradycyjnymi, to 51,4 proc. wybrałoby elektryka" - wskazał.

Dodał, że tylko 20,2 proc. wybrałoby pojazd z silnikiem tradycyjnym, 16,6 proc. jest niezdecydowane, a dla 11,8 proc. pytanych nie ma to znaczenia. "Ten fragment badania dobitnie pokazuje, że piłka leży po stronie producentów. Przekaz społeczeństwa jest jasny, jak ceny aut będą niższe, my będziemy chętniej kupować" - ocenia Kowalczyk.

Jak zaznaczył, widać pierwsze jaskółki, które mówią o tym, że te ceny będą spadać. "Po prostu zadziała mechanizm rynkowy i w miarę szybko wymusi to na producentach" - wyjaśnił.

Według Kowalczyka, drugą kluczową barierą w rozwoju elektromobilności nad Wisłą jest kwestia infrastruktury. "W tym obszarze widać wyraźne braki, które powinniśmy wyeliminować, jeśli chcemy, aby rejestrowano więcej zeroemisyjnych pojazdów" -  wskazał.

Jak dodał, chodzi głównie o liczbie ogólnodostępnych ładowarek, których bardzo  brakuje. "Polacy to widzą i nawet jeśli mieliby pieniądze, to rezygnują z zakupu e-auta, bo ciężko się poruszać po kraju, gdzie nie ma możliwości szybkiego ładowania samochodu" - zaznaczył.

Według eksperta, wyniki badania są dość optymistyczne dla samej branży motoryzacyjnej, skoro co drugi Polak chciałby elektryka, to producenci powinny sprawniej pracować nad tym, żeby jednak ceny tych pojazdów widocznie spadały. "W ten sposób koło pozytywnych zmian może się zamknąć, producenci będą więcej sprzedawać bezemisyjnych aut, klienci częściej je użytkować, państwo sprawniej budować infrastrukturę, a środowisko naturalne będzie lepiej chronione" - ocenił Kowalczyk.

Badanie zrealizowane zostało metodą CAWI przez UCE RESEARCH i SYNO Poland. Przeprowadzono je w dniach 15-16 maja 2021 r. na próbie 1122 dorosłych Polaków, reprezentatywnej pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości zamieszkania, wykształcenia oraz regionu. 

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy