Elektryczny autobus szkolny jeździ przy -40 stopniach

Pojazdy elektryczne mają wielu "naturalnych wrogów", a jednym z poważniejszych są niskie temperatury, które poważnie ograniczają sprawność ich baterii. Udowodnić jednak, że mimo to mogą one funkcjonować w ekstremalnych warunkach, postanowiła pewna szkoła na Alasce.

Owo miasto nazywa się Tok i niedawno zakupiło nowy model klasycznego amerykańskiego autobusu szkolnego, wyprodukowanego przez firmę o wdzięcznej nazwie Thomas Builds Buses. Saf-T-Liner C2 dostępny jest w klasycznej spalinowej wersji (z silnikami o pojemności do 8,8 l i zasilaniem LPG), jak i wspomnianej elektrycznej.

Saf-T-Liner C2 Jouley występuje tylko w jednej odmianie z silnikiem o mocy 300 KM oraz baterią o pojemności 226 kWh, która pozwala na pokonanie do 222 km. A ile może przejechać, gdy temperatura sięga -40 stopni Celsjusza, a na pokładzie jest 81 pasażerów? Tego władze miasta Tok nie podają, ale zaznaczają jedynie, że dziennie autobus pokonuje 48 km. Powinno więc wystarczyć zasięgu.

TBB Saf-T-Liner C2 Jouley został zakupiony przez lokalną firmę Tok Transportation, która na swoje szczęście nie musiała wykładać całej kwoty, czyli 400 tys. dolarów (ok. 1,67 mln zł), a jedynie 50 tys. dolarów (208 tys. zł). Pozostałą część przyznała w ramach grantu Alaskan Energy Authority. W pakiecie miasto otrzymało także zestaw paneli słonecznych, które mają ładować autobus. Nie wyjaśniono niestety jak wydajność paneli słonecznych na Alasce (znanej z niekoniecznie długich i słonecznych dni) ma się do wielkości baterii autobusu. Ani także czy panele podłączone są do banku energii, z którego potem czerpie autobus, czy też działa to bardziej "tradycyjnie" - energia trafia do sieci, a autobus w nocy ładowany jest prądem już z sieci, a nie z "solarów".

Reklama

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy