Tragiczny wypadek na A1. Internauci wyręczają policję i wskazują sprawcę

O koszmarnym zdarzeniu pod Piotrkowem Trybunalskim we wsi Sierosław, do którego doszło na 339 kilometrze autostrady A1, mówi cała Polska. W wypadku dwóch samochodów osobowych zginęła trzyosobowa rodzina. Internauci są przekonani, że to kierowca BMW przyczynił się do tej tragedii. Ustalili już nawet jego personalia.

Tragedia na A1. Rodzina spłonęła w aucie

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 16 września br. ok. godz. 20.00 na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, na wysokości wsi Sierosław. Rozpędzony samochód marki BMW z ogromną siła uderzył w osobową Kię, którą w stronę domu jechała rodzina z Myszkowa - ojciec Patryk, matka Martyna i ich 5-letni synek Oliwier.

Koreański samochód został zepchnięty na energochłonne, a chwilę później stanął w płomieniach. Pasażerowie Kii spłonęli na miejscu żywcem. Służby ratunkowe, choć na miejscu zdarzenia pojawiły się błyskawicznie, ich zadaniem było już jedynie ugaszenie pożaru, bowiem cała rodzina zginęła na miejscu.

Reklama

Wypadek BMW i Kii na A1. Podejrzane ustalenia policji

Zdaniem funkcjonariuszy pracujących na miejscu zdarzenia, rozbite BMW nie miało nic wspólnego z rodziną z Myszkowa. Choć świadkowie widzieli, że to rozpędzone BMW uderzyło w Kię, funkcjonariusze podejrzanie długo trzymali się tej wersji zdarzeń.

Sytuacja zmieniła się 23 września, kiedy policjanci z Piotrkowa Trybunalskiego doszli do wspólnego wniosku, iż roztrzaskany samochód marki BMW, znajdujący się nieopodal spalonej Kii, może mieć związek z koszmarnym wypadkiem. 

Internauci wskazują sprawcę. Ujawnili jego personalia

Badaniem okoliczności zdarzenia zajmują się już biegli i prokuratura, a także Hanna Gil-Piątek, która zaangażowała się w wyjaśnienie sprawy. Posłanka Koalicji Obywatelskiej złożyła do  Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji apelację, żądając ujawnienia wszystkich szczegółowych informacji.

Do wyjaśnienia okoliczności zdarzenia zaangażowali się też rozwścieczeni postawą organów ścigania internauci. Wielu z nich po obejrzeniu nagrania udostępnionego w sieci, postawili sprawę jasno - kierowca BMW umyślnie doprowadził do zderzenia z Kią. 

Niemiecka limuzyna miała poruszać się z ogromną prędkością i zmieść koreańskie auto z drogi. Samochody spotkały się na prawym pasie, zaraz przy barierach. Uderzenie było na tyle mocne, że jeden z pojazdów zapłonął. BMW z roztrzaskanym przodem zatrzymało się kawałek dalej.

BMW sprawcy było po tuningu

Internauci tak szybko, jak zdołali wyjaśnić okoliczności zdarzenia, równie szybko poradzili sobie z ustaleniem danych osobowych kierującego. Pojawiły się także informacje na temat pojazdu, którym podróżował. BMW miało zostać rzekomo podrasowane, by osiągać większa prędkość maksymalną. Mówi się, że mogło rozpędzić się do nawet 300 km/h.

Prokuratura bada sprawę. Niedługo poznamy prawdę?

Na tę chwilę żaden kierowca nie został oskarżony o spowodowanie tego wypadku. Prokuratura wstrzymuje się również przed ujawnieniem informacji osoby, która siedziała “za kółkiem" BMW z uwagi na dobro postępowania. Na wyjaśnienie okoliczności tej tragedii czeka cała Polska, a przede wszystkim rodzina i najbliżsi rodziny z Myszkowa.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polskie drogi | wypadki drogowe | śmiertelny wypadek | autostrada A1
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama