Skąd wiadomo, z jaką prędkością jechał Patryk P.? Odpowiedzią są 3 litery
Zaledwie wczoraj Prokuratura Okręgowa w Krakowie poinformowała o nowych ustaleniach w sprawie głośnego wypadku z udziałem żółtego Renault na moście Dębnickim. Jak wynika z opinii biegłych, Patryk P. – syn znanej celebrytki – tuż przed zdarzeniem jechał z prędkością znacząco przekraczającą dopuszczalną. Skąd jednak śledczy wiedzą, z jaką konkretnie? Odpowiedzią jest tajemnicza czarna skrzynka.
Według najnowszych ustaleń Prokuratury Okręgowej w Krakowie, na moment przed tragicznym wypadkiem na moście Dębnickim, kierowca żółtego Renault rozpędził pojazd do 162 km/h. To o ponad 120 km/h więcej, niż wynosiła dopuszczalna prędkość na tamtym odcinku drogi. Co więcej - badania biegłych potwierdziły, że pijany kierowca nie próbował nawet hamować.
Niedługo po ogłoszeniu powyższych informacji, w internecie zaczęły pojawiać się komentarze pełne wątpliwości. "Skąd niby biegli mieliby wiedzieć, ile dokładnie jechał i czy hamował?" - pytali niektórzy internauci. Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest zaskakująco prosta i zawiera się w trzech krótkich literach "EDR".
EDR "Event Data Recorder" to niewielkie, pudełkowate urządzenie, które znajduje się w większości współczesnych pojazdów. Rozwiązanie pełni funkcje podobne do słynnej samolotowej "czarnej skrzynki", a wiec zapisuje informacje i parametry pojazdu, co pozwala na ewentualną rekonstrukcję zdarzenia przez biegłych i ekspertów.
Urządzenie jest integralną częścią modułu sterującego pracą poduszek powietrznych w pojeździe. Oznacza to, że urządzenie ma dostęp do danych z szeregu czujników, w tym mierzących przyspieszenia decydujących o aktywacji airbagów. Jakie konkretnie dane zapisywane są w samochodowej czarnej skrzynce?
Obecnie gromadzone przez EDR informacje można podzielić na dwie kategorie. Należą do nich dane dotyczące dynamiki pojazdu przed zderzeniem oraz dane dotyczące dynamiki pojazdu po zderzeniu. Te ostatnie uwzględniają także informacje dotyczące stanu i reakcji systemów bezpieczeństwa.
W pierwszej grupie znajdziemy m.in. informacje o prędkości, z jaką porusza się samochód, położeniu przepustnicy, prędkości obrotowej silnika, a także aktywacji systemów bezpieczeństwa - np. ABS-u oraz ESP. To właśnie dzięki tym danym śledczy mogą przeanalizować zachowanie kierującego tuż przed wypadkiem. Pozwala to ustalić, z jaką prędkością jechał pojazd oraz czy w momencie poprzedzającym zdarzenie był np. aktywowany system ABS.
Uzupełnieniem tych informacji są dane pochodzące z drugiej grupy, które dotyczą wpływu zderzenia na sam pojazd. W tym przypadku do akcji wkraczają wspomniane czujniki, które rejestrują np. zmianę prędkości "w kierunku wzdłużnym i poprzecznym", co pozwala biegłym ustalić, jak duże siły zadziałały na konstrukcję pojazdu w momencie uderzenia. EDR zbiera także informacje o tym, czy kierowca i siedzący z przodu pasażer auta mieli zapięte pasy bezpieczeństwa, zapisuje też dokładny czas wystrzału poduszek powietrznych.
W Polsce już od pewnego czasu działają firmy, które specjalizują się w odczytywaniu danych pochodzących z samochodowych "czarnych skrzynek". Jak można się domyślić, to właśnie z ich usług korzystają prokuratorzy, firmy ubezpieczeniowe, a także biegli sądowi. To właśnie na bazie odczytu pochodzącego z EDR udało się ustalić, z jaką prędkością poruszał się Patryk P. na moment przed wypadkiem oraz czy podejmował jakąkolwiek próbę reakcji na zdarzenie.
Dlaczego jednak doszło do samego wypadku? Jak ustalono w toku postępowania, los kierowcy i pasażerów samochodu został przesądzony na długo przed miejscem, w którym doszło do uderzenia. To właśnie wtedy - jak wynika z monitoringu - jedyny trzeźwy w towarzystwie mężczyzna zamienił się za kierownicą z Patrykiem P. - właścicielem żółtego Renault Megane R.S. Jak podała prokuratura, Patryk P. był pijany - miał 2,6 promila alkoholu we krwi. Pomimo tego zdecydował się prowadzić.