Zakaz rejestracji samochodów spalinowych, ale nie wszystkich. "Wyjątek Ferrari"

​Parlament Europejski przegłosował w środę przepisy, w myśl których od 2035 roku nie będzie można rejestrować nowych osobowych samochodów spalinowych. Okazuje się jednak, że zakaz nie jest tak kategoryczny, jak wygląda na pierwszy rzut oka.

Włoscy parlamentarzyści zgłosili bowiem poprawkę, w myśl której po tej dacie granicznej nadal będzie można rejestrować samochody produkowane w niewielkich seriach. Poprawka została przyjęto i szybko nazwano ją - chociaż nie do końca słusznie - "wyjątkiem Ferrari".

Koniec samochodów spalinowych. Ale jest "wyjątek Ferrari"

Poprawka nr 121 została zgłoszona przez grupę ponad 60 europarlamentarzystów, a w głosowaniu poparli ją europosłowie, którzy ogólnie głosowali przeciw przyjęciu nowych przepisów. Zakłada ona, że modele produkowane rocznie w liczbie poniżej 1000 egzemplarzy rocznie będą mogły być rejestrowane rok dłużej niż pozostałe, a więc aż do 2036 roku.

Reklama

Ten dodatkowy rok zmienia jednak znacznie mniej niż kolejny punkt poprawki. Otóż zakłada on, że producenci tych pojazdów nie muszą spełniać przejściowych przepisów, które mówią, że już w 2030 roku emisja CO2 przez samochody ma być o 55 proc. mniejsza niż w 2021 roku. Warunek jest jeden - firma nie może produkować więcej niż 10 tys. samochodów rocznie (uwzględniając wszystkie modele). 

Co ciekawe, poprawka dotyczy również producentów samochodów użytkowych (dostawczych o masie dopuszczalnej do 3,5 tony), dla których roczny limit produkcji wyznaczono na 22 tysiące sztuk.

Kto skorzysta na "wyjątku Ferrari"? Samo Ferrari może mieć problem

W praktyce oznacza to, że producenci samochodów niszowych, ultraluksusowych, a także sportowych, będą mogli sprzedawać swoje pojazdy w niezmienionej praktycznie formie aż do 2036 roku, pod warunkiem, że rocznie nie będą produkować więcej niż 10 tysięcy samochodów rocznie.

Trzeba przy tym zauważyć, że limit jest dość ostry. Przykładowo, Ferrari w 2021 roku sprzedało ponad 11 tysięcy samochodów. Był to rekordowy wynik w historii firmy, o 22 proc. większy niż w roku 2020, wówczas firma spełniłaby narzucony limit. Włosi mają więc problem, ale przecież nie stoi na przeszkodzi, żeby sztucznie ograniczyć produkcję do 10 tysięcy egzemplarzy.

Pod progiem mieści się za to Lamborghini, które w ubiegłym roku sprzedało około 8400 samochodów, a także Rolls-Royce (5600 aut). Zbyt dużo samochodów wyprodukował już jednak Bentley (niemal 15 tys.) czy Maserati (przeszło 24 tys.).

Uchwalone przez europarlament przepisy nie są jeszcze ostateczne. Unia będzie teraz je konsultować i negocjować z krajami członkowskimi. 

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy