Ursus. Od traktorów do elektrycznych autobusów

​Chociaż z pracy w przemyśle samochodowym utrzymuje się w Polsce więcej osób, niż kiedykolwiek wcześniej, miłośnicy rodzimej motoryzacji przeżyli w ostatnich dwudziestu latach wiele dramatów.

Zmiana ustroju oznaczała wyrok śmierci dla większości polskich marek. Z motoryzacyjnej mapy świata znikło nie tylko FSO, ale też Star czy - postawiony w stan upadłości - Jelcz.

Na tym tle pozytywnie wyróżnia się - utworzona przez Krzysztofa Olszewskiego na bazie dawnej fabryki Neoplana - firma Solaris. Producent autobusów spod Poznania to jedyna polska marka, której - w trudnych czasach - udało się odnieść prawdziwy międzynarodowy sukces.

Teraz Solarisowi przybył nowy, groźny konkurent. Za budowę autobusów miejskich na poważnie bierze się znany z produkcji maszyn rolniczych Ursus. Legendarna marka, której korzenie sięgają początku ubiegłego wieku, przeżywa prawdziwy renesans.

Warszawska firma, podobnie jak inni polscy producenci, przez wiele lat znajdowała się na granicy bankructwa. Punktem zwrotnym okazał się rok 2011, gdy 100 proc. udziałów, prawa do marki i znaku handlowego Ursus nabył holding POL-MOT Warfama. Spółka zapłaciła ówczesnemu właścicielowi Ursusa - spółce Bumar - przeszło 15 mln zł.

POL-MOT Warfama zajmowała się wcześniej m.in. dystrybucją produkowanych przez chiński koncern Shandong Foton Heavy Industries traktorów o nazwie Foton. Mocno związana z rolnictwem spółka już w 2007 roku debiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.

W 2010 roku POL-MOT Warfama stała się właścicielem części dawnej, mieszczącej się w Lublinie, fabryki Daewoo Motor Polska, w której powstawały m.in. dostawcze Żuki i Lubliny, a - w późnych latach dziewięćdziesiątych - modele Nexia, Musso i Korrado. Przejęcie części fabryki stało się punktem zwrotnym w nowej historii Ursusa. 20 grudnia 2011 roku z taśmy montażowej zjechał pierwszy nowy ciągnik rolniczy sygnowany logiem warszawskiej marki.

Dziś w ofercie Ursusa znajduje się pełny asortyment maszyn rolniczych, w tym 9 typów traktorów, przyczepy rolnicze, rozrzutniki nawozów, opryskiwacze, zgrabiarki czy prasy do słomy.

W zeszłym roku zarząd Ursusa postanowił rozszerzyć ofertę o pojazdy komunikacji miejskiej - firma nawiązała wówczas współpracę z ukraińskim producentem autobusów - marką Bogdan. W lutym konsorcjum Ursus-Bogdan wygrało przetarg na dostawę trolejbusów dla miasta Lublina. Pojazdy - w oparciu o ukraińskie podzespoły - miały być montowane w polskiej fabryce.

Reklama

Pierwsze wozy trafiły do ZTM Lubin już w lipcu 2013 roku. Chociaż nie obyło się bez wpadek (komisja odbiorcza stwierdziła liczne wady - m.in. problemy z izolacją rampy dla niepełnosprawnych, nagłośnieniem czy wyświetlaczami - a na producenta nałożono karę w wysokości 1,2 mln zł) ostatecznie usterki udało się usunąć. Do końca marca 2015 roku po ulicach Lublina poruszać ma się 38 trolejbusów Ursus-Bogdan.

W maju ubiegłego roku w Lublinie zaprezentowano prototyp kolejnego pojazdu konstrukcji Bogdana - hybrydowego autobusu A70522 wyposażonego w silnik Euro V produkcji Cumminsa.

Wczoraj przedstawiciele Ursusa, Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Lublinie i Politechniki Lubelskiej podpisali umowę dotyczącą stworzenia konsorcjum, które zajmie się wdrożeniem do produkcji nowoczesnego autobusu o napędzie elektrycznym.

Warto podkreślić, że sygnatariuszem umowy nie jest ukraiński Bogdan a treść porozumienia mówi o "przeprowadzeniu prac badawczo-rozwojowych oraz wyprodukowaniu 12-metrowego, niskopodłogowego autobusu elektrycznego". Można więc mieć nadzieję, że - w przeciwieństwie do dostarczonych Lublinowi trolejbusów - nowy pojazd nie będzie jedynie wyprodukowanym w Polsce dziełem ukraińskich inżynierów.

Założenia stawiane nowemu autobusowi z Lublina zakładają m.in. zasięg minimum 200 km i możliwość szybkiego doładowywania pojazdu na stacjach krańcowych. Źródłem napędu mają być umieszczone w piastach tylnych kół elektryczne silniki trakcyjne o mocy 150 kW. Pojemność litowo-jonowych akumulatorów wynosić będzie co najmniej 200 kWh. Autobus - w przeciwieństwie do większości obecnych konstrukcji - nie będzie miał baterii montowanych na dachu. Te umieszczone mają zostać po bokach, na wysokości podłogi (najprawdopodobniej pod fotelami). Takie rozwiązanie pozwolić ma na sprawniejszą obsługę i ewentualną wymianę akumulatorów. 

Czyżby Solarisowi, który dobrze sobie radzi również na rynku autobusów elektrycznych, rósł nowy konkurent?

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy