Toyota rozwiąże problem zamarzających szyb

Pikujące słupki rtęci i obfite opady nie pozostawiają złudzeń, wielkimi krokami zbliża się kalendarzowa jesień. Ledwie się obejrzymy, a do łask wrócą rękawiczki, czapki i - znienawidzone przez kierowców - skrobaczki do szyb.

Przez lata konstruktorzy starali się sprawić, by eksploatacja samochodu w niskich temperaturach była jak najprzyjemniejsza. Na listę wyposażenia trafiły: podgrzewane fotele, dysze spryskiwaczy czy lusterka. Mimo tego, żadnemu producentowi nie udało się jeszcze zapobiec zamarzaniu szyb podczas postoju. Aż do teraz...

Do tej pory nieliczni producenci (np. Ford) wyposażali swoje pojazdy w podgrzewaną przednią szybę. Takie rozwiązanie ma jednak swoje wady, obejmuje wyłącznie szybę czołową i nie zapobiega osadzaniu się lodu. Mówiąc krótko: wyręcza kierowcę od uciążliwego skrobania, ale nie oszczędza czasu. W inny sposób podeszli do problemu konstruktorzy Toyoty.

Reklama

Japończycy opracowali właśnie zaawansowany algorytm sterujący pracą układu wentylacji i ogrzewania w samochodzie, który działa podczas postoju. Komputer wykorzystuje czujniki temperatury na zewnątrz i wewnątrz pojazdu, a także monitoruje poziom wilgotności w kabinie. Oprócz tego czerpie też dane z systemu nawigacji satelitarnej, które pozwalają mu określić wilgotność na zewnątrz.

Zadaniem jednostki sterującej jest takie zarządzanie systemem przewietrzania wnętrza i ogrzewaniem, by nie dopuścić do przekroczenia tzw. punktu rosy, gdy na przedniej szybie pojawiają się skropliny. W teorii wydaje się to proste, ale ponieważ kondensacja występuje przy różnych temperaturach i wilgotnościach powietrza, stworzenie przewidującego ją algorytmu jest bardzo trudnym zadaniem.

Opracowany przez Japończyków system daje nowe możliwości. Przykładowo - nic nie stoi przecież na przeszkodzie, by zintegrować go ze smartfonem właściciela pojazdu. Gdy komputer uzna, że nie poradzi sobie z usunięciem wody może np. wysłać do kierowcy wiadomość, by ten zarezerwował sobie rano więcej czasu...

Niestety, wszystko wskazuje na to, że wynalazek Toyoty opracowano z myślą wyłącznie o pojazdach hybrydowych i elektrycznych, gdzie nie ma klasycznej nagrzewnicy powietrza wpiętej w układ chłodzenia silnika spalinowego. W autach elektrycznych za ogrzewanie kabiny odpowiadają zdecydowanie efektywniejsze nagrzewnice elektryczne. Ogrzanie kabiny czy osuszenie szyby nie wymaga więc uruchamiania silnika, ani spalania paliwa, jak ma to miejsce np. w przypadku ogrzewania postojowego.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy