Nowe Lamborghini z silnikiem z przodu? Prezes nie mówi nie!

Najtańszy model w gamie Lamborghini - Huracan - to wydatek ponad 203 tys. dolarów. Wkrótce może się to jednak zmienić.

W jednym z niedawnych wywiadów, zasiadający u steru włoskiej marki Stefano Domenicali zdradził, że firma rozważa scenariusz poszerzenia oferty o kolejny samochód. Włosi zastanawiają się nad uzupełnieniem cenników o nowy, podstawowy model.

Przyszłość auta uzależniona jest od rynkowego przyjęcia - pierwszego w historii Lamborghini - SUV-a. Urus pojawić ma się w salonach w 2018 roku. Auto oferowane będzie również w wersji hybrydowej oferującej możliwość doładowywania akumulatorów z domowej sieci. "Musimy mieć pewność, że trzeci model będzie wystarczająco stabilny, by myśleć o czwartym". Oznacza to, że nowy samochód mógłby pojawić się na rynku w latach 2020-2022.

Reklama

Pytany wprost o możliwość rozszerzenia oferty o podstawowy model Domenicali stwierdził jednak, że "Myślę, że odpowiedź brzmi - prawdopodobnie - tak"!

Prezes Lamborghini nie ukrywa, że samochód - w przeciwieństwie do Huracana i Aventadora - najprawdopodobniej - bazować będzie na modułowej platformie, która pozwoliłaby zmniejszyć koszty i obniżyć cenę pojazdu. Może to oznaczać rezygnację z centralnie umieszczonej jednostki napędowej i unifikację z popularnymi modelami Audi. Jak myślicie, czy tego typu pojazd spod znaku Lamborghini trafiłby w gusta nabywców?

Trzeba pamiętać, że np. połowę sprzedaży Porsche stanowi oparty na modułowej płycie koncernu VAG i jeden z najtańszych w ofercie, niewielki SUV, czyli Macan...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy