​Mercedesobeemka, czyli o współpracy firm motoryzacyjnych

BMW i Mercedes będą ściśle współpracować przy projektowaniu przyszłych generacji swoich popularnych, kompaktowych modeli - serii 1 i klasy A. Taką sensacyjną wiadomość podał renomowany, specjalizujący się w tematyce gospodarczej niemiecki dziennik "Handelsblatt".

To zaskakujące porozumienie nie jest ponoć jeszcze do końca pewne, bowiem planom szefostwa ma się mocno przeciwstawiać kadra inżynierska w Monachium i Stuttgartu, która wolałaby, aby obie firmy podążały własnymi drogami. Tak czy inaczej pierwsze samochody, będące efektem owego współdziałania, wyjechałyby z fabryk nie wcześniej niż w roku 2025.

Według "Handelsblatt", BMW i Mercedes chciałyby też zjednoczyć siły przy rozwoju technologii dla pojazdów ekonomicznych. Gazeta przypomina, że już wcześniej wymienieni wyżej producenci zainwestowali razem w firmy, zajmujące się krótkoterminowym wypożyczaniem aut - Car2Go i DriveNow.       

Reklama

Bliska lub nieco luźniejsza, mająca mniej lub bardziej zinstytucjonalizowany charakter i przynosząca różne skutki współpraca koncernów motoryzacyjnych nie jest niczym nowym. Daimler i Chrysler. General Motors i Fiat. MG Rover i BMW. DaimlerChrysler i Mitsubishi. Volkswagen i Suzuki. Ford i Mazda. Renault, Nissan i, od niedawna - Mitsubishi. Peugeot, Citroen i, od niedawna - Opel. Fiat i Chrysler. Volvo i Ford. Hyundai i Kia... Ostatnio pojawiła się informacja o "strategicznym partnerstwie" Forda i Volkswagena, która ma dotyczyć pojazdów użytkowych, a w przyszłości być może również aut elektrycznych i autonomicznych.

Impulsem do nawiązywania współpracy między producentami samochodów nie są bynajmniej jakiekolwiek sentymenty, interesy narodowe czy decyzje rządów poszczególnych państwa. W dobie globalizacji liczy się przede wszystkim twardy rachunek ekonomiczny. Ty jesteś mocniejszy w Ameryce Północnej i Azji, ja w Europie. Ty masz udane diesle, ja lepsze silniki benzynowe. Ty dopracowałeś do perfekcji zawieszenia, ja mam sprawdzoną elektronikę. Zamiast rywalizować - wymieńmy się produktami i doświadczeniami. Zaoszczędzimy dzięki temu setki milionów dolarów, poprawimy naszą pozycję rynkową.

Powszechną, aczkolwiek często skrywaną praktyką stało się udostępnianie konkurencji swoich wolnych mocy produkcyjnych. Dobrym przykładem jest tu fabryka koncernu Fiat Chrysler Automobiles w Tychach, z której linii montażowych przez długi czas zjeżdżały także fordy ka.

 Powstawały i powstają samochody niemal identyczne technicznie, różniące się jedynie logo na masce, wyglądem zewnętrznym i wystrojem kabiny. Fani Mazdy kupowali model 121, miłośnicy Forda wybierali bliźniaczą fiestę. Toyotę aygo, peugeota 108 i citroena c1 nazywa się wręcz "trojaczkami z Kolina" - od miejsca gdzie są produkowane. Ople, po przejęciu tej marki przez koncern PSA, szybko upodabniają się do peugeotów i citroenów.

Ford udostępnił niegdyś platformę focusa maździe 3 i volvo C30. Fiat croma dzielił podwozie z oplem vectrą. W samochodach różnych marek montuje się te same silniki, choć często oznaczane innymi symbolami. Zresztą nie każdy lubi się do tego przyznawać. Owszem, być może Toyota nie ma powodów, by stronić od informacji, że pod maskę jej pojazdów trafiają diesle BMW. Jednak już taki Mercedes raczej nie chwali się, iż instaluje w swoich modelach jednostki napędowe, które można spotkać również w daciach.

Producenci samochodów korzystają z tych samych dostawców podstawowych podzespołów. Producenci silników, skrzyń biegów, układów kierowniczych, układów wtryskowych, turbosprężarek, zawieszeń, klimatyzacji itp. - z tych samych poddostawców, a poddostawcy z tych samych podpoddostawców. I tak dalej, aż do łożysk, uszczelnień, śrub, sworzni i najróżniejszych innych drobiazgów, które składają się na każdy pojazd.

Czy to źle? Wielkoseryjna produkcja obniża jej koszty. Doświadczenie wyspecjalizowanych wytwórców korzystnie wpływa na jakość wyrobów. O oszczędnościach, czynionych przez koncerny samochodowe, już wspomnieliśmy. Z drugiej strony, daleko posunięta unifikacja pojazdów, nie zawsze chętnie ujawniana publicznie współpraca związanych z motoryzacją firm, stają się pożywką dla zwolenników teorii spiskowych, wedle których konkurencja w tej dziedzinie jest kompletną fikcją i mydleniem oczu nabywcom aut, bowiem w rzeczywistości całą branżą rządzą z ukrycia tajemne siły. I ludzie, których nie znamy i nigdy nie poznamy...


INTERIA.PL/PAP/IAR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama