Jeździliśmy Lancerem
Mitsubishi Lancer fanom motoryzacji kojarzy się jednoznacznie - z modelami Evo, które od kilkunastu lat święcą tryumfy na rajdowych trasach. Jednak nie każdy Lancer to samochód, który pod maską ma turbinę, a 280 koni mechanicznych napędza wszystkie cztery koła.
Mitsubishi wprowadziło niedawno na polski rynek cywilną wersję Lancera. Pojazd oferowany jest zarówno jako kombi, jak i sedan z silnikami o mocy 98 i 135 KM. I właśnie tę mocniejszą wersję mieliśmy okazję przetestować.
Mitsubishi Lancer Sport napędzany jest dwulitrową, wolnossącą jednostką napędową o mocy 135 KM i maksymalnym momencie 176 Nm. Te parametry nie zapierają dechu w piersiach, jednak charakterystyka silnika (maksymalna moc przy 5750, a moment przy 4500 obrotach) powoduje, że oznaczenie "Sport" nie budzi pobłażliwego uśmiechu.
Dwulitrowy Lancer w porównaniu ze swoimi słabszymi wersjami ma niższe o 30 mm i bardziej sztywno zestrojone zawieszenie. Samochód nie czuje się najlepiej na autostradach. Przy wysokich prędkościach w środku jest głośno, a silnik musi pracować na wysokich obrotach, co jest okupione wysokim zużyciem paliwa.
Gdy jednak zjeżdżamy na wąskie i kręte drogi, pojazd pokazuje pełnię swoich możliwości. Silnik żywo reaguje na każde naciśnięcie gazu, a kierowca szybko czuje, że najlepiej trzymać go w górnym zakresie obrotów. W sprawnej jeździe pomaga świetnie zestrojona skrzynia biegów. Dzięki sztywnemu zawieszeniu Lancer prowadzi się bardzo pewnie po zakrętach, przechyły są minimalne, a dodatkowo minimalizują je fotele, które imponują trzymaniem bocznym.
Bezpośrednie zestrojenie układu kierowniczego oraz duże 16-calowe koła z niskoprofilowymi oponami powodują, że prowadzenie można porównać do gokarta, choć mniej wprawni kierowcy mogą mieć wrażenie pewnej "nerwowości" samochodu.
W środku Japończycy postawili na prostotę i surowość formy. W oczy rzucają się białe zegary i sportowa, skórzana trójramienna kierownica MOMO. Deska rozdzielcza jest przejrzysta, a sterowanie samochodem bardzo intuicyjne - bardzo szybko czujemy się "jak u siebie w domu". Z zewnątrz dwulitrowego Lancera od swoich słabszych braci odróżnia tyko niewielki spojler na klapie bagażnika.
Oczywiście nie ma nic za darmo. Sztywne zestrojenie sprężyn i amortyzatorów powoduje, że kierowca i pasażerowie odczuwają niemal każdą nierówność asfaltu. Kolejne otrzeźwienie następuje na stacji benzynowej. Producent podaje średnie zużycie paliwa rzędu 8.4 l/100 km, jednak przy dynamicznej jeździe jest to wartość nieosiągalna. Podobnie jak 11.7 l/100 km podczas jazdy miejskiej. Co więcej, Lancer ma bak o pojemności tylko 50 litrów, co dość znacznie ogranicza jego zasięg.
Czy 74 tysiące za ten samochód to dużo? Na pewno sprawia on dużo przyjemności kierowcy. A czy warto tyle płacić za przyjemności, to już indywidualna ocena każdego z nas.
Zobacz ostatnie wydanie naszego biuletynu.