Japońskie znów się psują

To zdecydowanie nienajlepszy okres dla japońskich producentów samochodów.

Osiem milionów pojazdów produkcji Toyoty, które będą musiały pojawić się w serwisie to dla firmy cios, po którym ciężko się będzie podnieść.

Po opublikowaniu wiadomości o tym, że kampania rozszerzona została o Europę, do naszej redakcji przyszło wiele emaili od właścicieli japońskich pojazdów, którzy obawiają się, że ich auta również mogą powodować zagrożenie. Spieszymy więc uspokoić - usterka elektronicznego pedału przyspieszenia polegająca na jego zakleszczaniu się, może być niebezpieczna, jednak dotyczy to raczej samochodów z automatycznymi skrzyniami biegów.

Reklama

W aucie z ręczną przekładnią w przypadku zablokowania się pedału przyspieszenia kierowca ma jeszcze do dyspozycji pedał sprzęgła, więc ewentualnemu niekontrolowanemu przyspieszaniu bardzo łatwo jest zaradzić.

Niestety, w Polsce powody do zmartwień mają nie tylko właściciele toyot oraz bliźniaczych z modelem aygo citroenów C1 i peugeotów 107. Polski oddział Suzuki poinformował właśnie, że do serwisów wezwanych zostanie aż 804 właścicieli swiftów. Samochody w wersji trzy- i pięciodrzwiowej wyposażone w benzynowe silniki o pojemnościach 1,3 l i 1,5 l. również stwarzać mogą zagrożenie dla użytkowników. Problem jest dość poważny, bowiem z uwagi na zbyt małą odległość miedzy obudową przepustnicy, a przewodem paliwowym ten ostatni narażony jest na przetarcie. W skrajnych przypadkach może dojść do rozszczelnienia się przewodu i wycieku paliwa, co może skończyć się pożarem.

Właściciele pojazdów objętych akcją poinformowani zostaną o tym poinformowani listownie, usterka usunięta będzie na koszt producenta. W przypadku zakupu auta z rynku wtórnego radzimy skontaktować się z najbliższym dealerem Suzuki celem ustalenia, czy i nasz samochód nie wymaga naprawy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: okres
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama