​Giganci wycofują się z targów motoryzacyjnych

Tegoroczne targi motoryzacyjne we Frankfurcie odbędą się bez udziału Volvo, Nissana, Fiata, Peugeota i wielu innych światowych marek. Czy kryzys dopadł branżę motoryzacyjną? A może targi nie są już potrzebne?

Kalendarz liczących się europejskich targów otwiera salon w Genewie (marzec). To tutaj na otwarcie nowego roku producenci szykowali zawsze największe motoryzacyjne premiery i nowości. Później, w drugiej połowie roku, co dwa lata, odbywają się imprezy w Paryżu i Frankfurcie (naprzemiennie).

Coraz częściej jednak z dużych i renomowanych targów wycofują się najwięksi producenci samochodów osobowych. W tym roku we Frankfurcie zabraknie Volvo, Nissana i marek całej grupy FCA, czyli Abartha, Fiata, Alfy Romeo i Jeepa. Na liście nie znajdziemy także Mitsubishi, Peugeota i DS-a. Z jednej strony to efekt szukania oszczędności, z drugiej lepszego wykorzystania wielomilionowych nakładów, jakie niesie za sobą obecność na targach.

- Chcemy efektywnie wykorzystać budżet, jaki przeznaczamy na tego typu imprezę. W czasach cyfrowej rewolucji możemy lepiej i taniej dotrzeć do klienta wykorzystują np. internet. Kwestia obecności na targach wynika także z naszego kalendarza nowości - tłumaczy Tomasz Mucha, PR manager z polskiego oddziału firmy.

Liczą opłacalność

- Citroen będzie obecny na targach we Frankfurcie, ale tym razem nie będzie stoiska Peugeota i DS. Ostatnią premierę modelową DS-a mieliśmy w Genewie, a to oznacza, że nie mamy tematu, który chcielibyśmy zakomunikować klientom. W przypadku Citroena pokażemy C3 Aircross i kilka nowości związanych z C4 Picasso. Poza tym koncentrujemy się na ofensywie w segmencie SUV - wyjaśnia Mucha.

Reklama

Mucha zwraca też uwagę, że coraz mocniejsze stają się targi poza Europą. Liczą się już nie tylko Detroit czy Los Angeles, ale także Moskwa, Dubaj, Tokio, czy imprezy organizowane na Bliskim Wschodzie i Chinach. Rośnie również znaczenie imprez lokalnych, np. w Brukseli, Bratysławie i Poznaniu. Ta ostatnia impreza, choć nadal mocno lokalna, zyskała po tym, jak upadły targi motoryzacyjne w Lipsku.

- Imprez jest coraz więcej i firmy muszą rozważnie wybierać, gdzie chcą prezentować swoje nowości. Myślę, że niebawem w Europie mocna zostanie już tylko Genewa - spekuluje Dorota Obłękowska z FCA Poland, która potwierdza, że we Frankfurcie w tym roku marek FCA nie będzie.

Podobnego zdania jest Tomasz Mucha. - Zauważam, że wszystkie marki zaczynają wybierać imprezy. Także w naszym przypadku za każdym razem zastanawiamy się, czy inwestycja ma sens. Chiny staną się niedługo dla nas pierwszym rynkiem, dlatego musimy tam być i zaprezentować swoje nowości, a to oznacza, że rezygnację z innych miejsc - mówi Mucha.

- Do mierzenia opłacalności mamy nawet określony wzór. To on oblicza rentowność. Liczymy, czy obecność ma przełożenie w sprzedaż, kontakty z klientami, a nawet ile publikacji pojawia się później w mediach. To inwestycja i musi ona przynieść zwrot - dodaje.

Poznań rośnie w siłę

Kiedyś targi były faktycznie miejscem premiery nowego modelu. Dzisiaj wszystko wiadomo na długo przed dniami prasowymi. Kilka firm próbowało utajniać fotografie i chować nowości przed wścibskimi oczyma dziennikarzy, jednak niemal zawsze dochodziło do przecieku. Czasami kontrolowanego, ale w czasach internetu i mediów społecznościowych takich informacji często nie da się ukryć.

Frankfurt i tak może być zadowolony, bo niemieckich marek na rodzimym rynku nie może zabraknąć. Jednak rekordową absencję zaliczył ubiegłoroczny salon w Paryżu. W stolicy Francji zabrakło wtedy Forda, Mazdy, Volvo, Aston Martina, Bentleya i Lamborghini. Nie było także Rolls-Royce'a, który tłumaczył, że lepiej zorganizować indywidualny pokaz dla wybranych klientów, niż budować stoisko na masowej imprezie.

Tym bardziej cieszy fakt, że wszystkie marki, łącznie z tymi nieobecnymi na dużych światowych imprezach, wystawiają się na targach Motor Show w Poznaniu. Jest tu Lamborghini, Rolls-Royce i wiele innych. Czwartą, ubiegłoroczną edycję odwiedziło ponad 130 tys. widzów. W porównaniu z ponad milionem gości w Paryżu to jednak niewiele.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy