​Ford żegna się z B-Maxem

Dni małego miejskiego B-Maxa, produkowanego w fabryce Forda w Rumuni są policzone. Już w listopadzie na tej samej linii produkcyjnej ruszy montaż crossovera EcoSport.

B-Max to przedstawiciel wymierającego segmentu minivanów. Powstał w 2011 roku na płycie popularnej Fiesty. Miał miejskie rozmiary (4 metry długości) i nietypowe tylne drzwi - przesuwane, jak w dostawczakach i Peugeocie 1007. Zdaniem Forda miały ułatwiać wsiadanie.

Klienci nie zachwycili się nowym miejskim modelem, choć w pierwszym półroczu 2012 roku B-Max był najchętniej kupowanym na rynku europejskim samochodem w segmencie niewielkich pojazdów wielofunkcyjnych. Sprzedaż jednak systematycznie spadała, co zmusiło do podjęcia decyzji o zakończeniu produkcji i wysłaniu B-Maxa do muzeum.

W Polsce B-Max cały czas jest dostępny. Podstawowa wersja z silnikiem 1.4 o mocy 90 KM kosztuje 60 tys. zł.

Reklama

EcoSport dla Europy

Od listopada na tej samej linii produkcyjnej rumuńskiej fabryki Forda produkowany będzie crossover segmentu B - EcoSport. Auto także powstało na płycie Fiesty, ma jednak nieco wyżej zawieszone nadwozie, które mierzy 4,24 m długości, 1,76 m szerokości i 1,69 metra wysokości. Rozstaw osi to 2,52 m. Bagażnik ma pojemności 322 l, a po złożeniu oparć 705 l.

Auto w Europie dostępne jest m.in. w Niemczech. Kosztuje tam 17 990 euro (ok. 76 tys. zł). Pod maską znajdziemy jeden z trzech silników: 1.0 EcoBoost (125 KM), 1.5 Ti-VCT (112 KM) i turbodiesla 1.5 TDCi o mocy 90 KM oraz dwie skrzynie biegów: 5 biegową manualną i automatyczną PowerShift.

Kiedy auto trafi do sprzedaży w Polsce? Tego jeszcze nie wiadomo.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy