Dasz się szpiegować za niższą stawkę ubezpieczenia?
Czy firmy ubezpieczeniowe będą miały dostęp do danych pokładowych komputerów samochodowych?
Informacja o sposobie jazdy danego kierowcy, jak rozwijane prędkości, przeciążenia czy liczba gwałtownych przyspieszeń i hamowań pozwoliłyby ubezpieczycielowi ocenić, czy dany kierowca jeździ ryzykownie czy też nie. W efekcie każdy z kierowców miałby indywidualnie skalkulowaną składkę.
Obecnie dostęp do tych danych mają tylko producenci samochodów, którzy nie zamierzają ich nikomu udostępniać.
Komisja Europejska dysponuje danymi, wg których już w 2018 roku 85 proc. samochodów jeżdżących po europejskich drogach miało bezprzewodowe połączenie z serwerami producenta. Umożliwia ono m.in. zdalne aktualizowanie pokładowego oprogramowania. Oczywiście nie nie stoi na przeszkodzie, by samochód przekazywał informacje również w drugą stronę. A zbierane mogą być wszystkie dane - od nawigacyjnych, przez czujniki ESP aż po informacje o prędkości.
Ubezpieczyciele chętnie uzyskaliby dostęp do tych danych, jednak producenci samochodów zasłaniają się prywatnością i ochroną danych osobowych.
Dlatego firmy ubezpieczeniowe zwróciły się do Komisji Europejskiej o prawne uregulowanie dostępu do danych. Oczywiście nikt nie zgodzi się (na razie?) by takie wrażliwie informacje trafiały do firm ubezpieczeniowych z pominięciem zdania samych kierowców. Dlatego plan zakłada, żeby danymi dysponowali nie producenci samochodów a sami kierowcy. I to kierowcy mogliby się zgodzić udostępnić informacje na temat swojej jazdy, np. w zamian na niższą składkę ubezpieczeniową.
Takie rozwiązania funkcjonują już w niektórych krajach europejskich, jak Wielka Brytania i Włochy. Jednak opierają się one aplikacjach własnych ubezpieczycieli, które zainstalowane na smartfonie monitorują sposób jazdy (przeciążenia, prędkość jazdy). Ubezpieczyciele chcieliby jednak pozyskiwać informacje bezpośrednio z samochodu.
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***