Coś dla fanów BMW. 40 lat historii Motorsport!
Chyba żaden fabryczny tuner nie zdobył nigdy takiej sławy, jak legendarny oddział BMW sygnujący przygotowane przez siebie pojazdy literą M.
Marka z Bawarii obchodzi w tym roku bardzo ważny jubileusz. Od powołania do życia BMW Motorsport GmbH mija równe czterdzieści lat.
Historia oddziału Motorsport zaczęła się w maju 1972 roku. Dyrektor zarządzający - Joachen Neerpasch - i pozostałych 35 pracowników otrzymali od BMW odpowiedzialne zadanie opracowania sportowej odmiany modelu 3,0 CLS (auto startowało w Europejskich Mistrzostwach Samochodów Turystycznych) i "rajdówki" na bazie 2002.
Dzięki zatrudnieniu utalentowanych kierowców (m.in. Chris Amon czy Dietek Quester) przygotowane przez firmę pojazdy szybko zaczęły odnosić sportowe sukcesy. Chcący przekuć je w sprzedażowy sukces zarząd BMW postanowił zlecić dywizji Motorsport przygotowanie auta "cywilnego" - drogowej, usportowionej serii pięć. Pierwszy sportowy sedan ze znaczkiem M zadebiutował w 1974 roku. Auto nie było jednak "eMką" w prawdziwym tego słowa znaczeniu. W stosunku do seryjnych egzemplarzy poprawiono niewiele - samochód miał nieco lepsze hamulce i twardsze nastawy zawieszenia. Wg różnych szacunków, powstało około 200 sztuk tego samochodu .
Kolejne auto, przy opracowaniu którego dział Motorsport odegrał ważną rolę zadebiutowało w 1978 roku. Wtedy właśnie pojawił się pierwszy (i jak do tej pory jedyny) supersamochód ze stajni BMW - model M1. Chociaż pojazd na dobre zapisał się w panteonie motoryzacyjnych sław, w chwili debiutu okazał się... spektakularną klapą.
Samochód projektowany był z myślą o torze wyścigowym, by otrzymać homologację wyścigową firma zbudować musiała 400 egzemplarzy drogowych. Nadwozie auta zaprojektował Giugiaro, podwozie i karoseria miała pochodzić od Lamborghini (które w między czasie zbankrutowało), a zespół napędowy z Niemiec. Dział Motorsport przygotował sześciocylindrową jednostkę o pojemności 3,0 litrów. Centralnie umieszczony silnik z mechanicznym wtryskiem paliwa miał po cztery zawory na cylinder i suchą miskę olejową. Rozwijał moc 277 KM (330 Nm), co jak na koniec lat siedemdziesiątych stanowiło doskonały wynik.
Niestety, zanim prace nad projektem dobiegły końca, FIA zmieniło przepisy homologacyjne. W efekcie samochód nie mógł startować w wyścigach, a wersje drogowe były tak drogie, że z trudem - po wprowadzeniu znacznych rabatów - udało się je sprzedać.
Prawdziwa kariera działu Motorsport rozpoczęła się dopiero z początkiem lat osiemdziesiątych.
W 1984 roku, na salonie samochodowym w Amsterdamie, BMW zaprezentowało pierwsze M5. Samochód zbudowano w oparciu o "piątkę" typoszeregu E28 i wyposażono w zmodyfikowaną jednostkę napędową zaprojektowaną pierwotnie z myślą o M1.
W stosunku do pierwotnej wersji poprawiono osiągi - dzięki zastosowaniu wielopunktowego wtrysku Boscha i nowych wałków rozrządu jednostka dysponowała mocą 286 KM i rozwijała moment obrotowy aż 340 Nm. Moc przenoszona była na koła tylnej osi za pośrednictwem pięciostopniowej, ręcznej skrzyni biegów i mechanizmu różnicowego o ograniczonym poślizgu.
Samochód przyspieszał do 100 km/h w 6,2 s i rozpędzał się do prędkości maksymalnej 246 km/h. W momencie debiutu auto mogło się pochwalić tytułem najszybszego seryjnie produkowanego sedana na świecie.
W następnym, 1985 roku, specjaliści z działu Motorsport zajęli się również "trójką". W oparciu o BMW E30 powstało wówczas pierwsze w historii M3.
Auto zadebiutowało jako dwudrzwiowe coupe z rozwijającym 195 KM silnikiem S14 o pojemności 2,3 l (później 2,5 l) i manualną skrzynią biegów o pięciu przełożeniach. Trzy lata później ofertę uzupełnił dwudrzwiowy kabriolet. Na rynku pojawiły się też krótkie serie, niezbędne do homologowania pojazdu w wyścigach DTM.
Samochód mocno różnił się od zwykłej "trójki" - takie same były jedynie maska i szyberdach. Auto miało sztywniejsze nadwozie, obniżone zawieszenie, większe hamulce (przednie pochodziły z serii 5 typoszeregu E28) i 25-proc. "szperę", czyli mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu.
"Cywilne" M3 E30 przyspieszało do 100 km/h w 7,5 sekundy i potrafiło rozpędzić się do prędkości maksymalnej 235 km/h. To wystarczało, by bez trudu "objechać" większość poruszających się wówczas po drogach pojazdów.
Dzięki działowi Motorsport, BMW udało się przekuć sportowe osiągnięcia w ogromny marketingowy i finansowy sukces - w 2008 roku firma obchodziła swój mały jubileusz - świętowano dostarczenie klientowi trzystutysięcznej "eMki".
Przez czterdzieści lat o aucie serii M marzyło wielu fanów szybkiej jazdy. Nalepka z tym znakiem stała się niezbędnym atrybutem niemal każdego BMW, jakie porusza się po polskich drogach. Widywano ją również na mercedesach, oplach, volkswagenach, a nawet... renault. Z tego względu, zwłaszcza w Polsce, magiczny znaczek M mocno się zdewaluował - częściej kojarzy się bowiem z "wiejskim" tuningiem niż z oryginalnymi, sportowymi autem z Bawarii. Należy jednak pamiętać, że te ostatnie wciąż pozostają klasą samą dla siebie...