Będzie nowa calibra?

W początku lat dziewięćdziesiątych, gdy na drogach pojawił się następca opla manty, słowo calibra stało się synonimem sportowych osiągów i niezwykłej urody.

Niestety, z upływem lat auta stawały się coraz tańsze, co zaowocowało ich popularnością wśród domorosłych tunerów. Za sprawą tych ostatnich nazwa nabrała pejoratywnego znaczenia.

Dziś calibra kojarzy się głównie z bezguściem, rdzą, szpachlą, drutem i ogromnymi plastikowymi zderzakami (tylny trzyma się przeważnie na korku od gazu). Na szczęście, istnieje duże prawdopodobieństwo, że legendarna nazwa coupe Opla znów zaświeci pełnym blaskiem.

Z niepotwierdzonych jak na razie informacji wynika że, już za dwa lata na drogach pojawić ma się kolejne wcielenie tego auta. Podobnie, jak jego poprzednik, nowa calibra również zbudowana ma być na płycie podłogowej opla klasy średniej - w tym przypadku - modelu insignia. Do napędu służyć mają również te same jednostki napędowe (za wyjątkiem najsłabszych silników bez doładowania). Początkowo w ofercie znalazłyby się najprawdopodobniej doładowane 1,6 l (180 KM) i 2,0 l. (220 KM).

Reklama

Póki co nie wiadomo jednak, czy te ambitne plany uda się zrealizować. Według wstępnych szacunków, by produkcja nowej calibry okazała się opłacalna, GM (insignia sprzedawana jest również jako Vauxhall i Buick) musiałby sprzedawać rocznie 30 tysięcy egzemplarzy tego pojazdu. Biorąc pod uwagę skomplikowaną sytuację na światowych rynkach, osiągnięcie takiego wyniku może okazać się bardzo trudne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Auta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy