Autopilot Tesli już wcześniej doprowadził do śmiertelnego wypadku

Wygląda na to, że śmiertelny wypadek z udziałem prowadzonej przez autopilota Tesli, do którego doszło w maju w Stanach Zjednoczonych, nie był wcale pierwszym tego typu zdarzeniem!

Wszystko wskazuje na to, że pierwszą ofiarą śmiertelną niedopracowanego systemu był chiński kierowca, który zginął w styczniu, na jednej z lokalnych autostrad!

Przypomnijmy. W maju Amerykanin Joshua Brown poniósł śmierć na miejscu, gdy jego Tesla wbiła się w bok naczepy ciężarówki. Autopilot - z uwagi na duży prześwit naczepy - nie wykrył zagrożenia. Auto uderzyło w skręcającą w lewo ciężarówkę bez hamowania, z prędkością podróżną. Wypadek odbił się szerokim echem w mediach, bowiem kierowca należał do znanych w internecie propagatorów samochodów Tesli. Był m.in. autorem filmów pokazujących samodzielną jazdę modelu S, a nawet ratunkowe odbicie przed innym samochodem, który zajechał Tesli drogę.

Reklama

Firma przyznała, że opierający się na radarze autopilot zignorował naczepę, uznając ją prawdopodobnie za znajdujący się nad drogą duży drogowskaz. Z tego względu niedawno zaprezentowano nowe oprogramowanie, które głównie opiera się na obrazie z kamery, a dodatkowo wspierane jest danymi z radami. Tesla przyznała jednak, że to rozwiązanie nie jest doskonałe i może generować fałszywe alarmy. Dlatego gdy dojdzie do takiej sytuacji samochód będzie raportował zdarzenie do centrali, dzięki czemu kolejne auta znajdujące się w tym samym miejscu nie będą już wzbudzać alarmu.

Okazuje się jednak, że przedstawiciele Tesli już wcześniej mieli sygnały o tym, że oferowany przez nich autopilot nie działał prawidłowo. Wyszło właśnie na jaw, że już w styczniu, na jednej z chińskich autostrad, w wypadku Tesli zginął 23-letni Gao Yaning. Okoliczności zdarzenia były podobne do tego, które miało miejsce cztery miesiące później w USA. Prowadzący Teslę model S autopilot nie wykrył zaparkowanej na skraju lewego pasa autostrady ciężarówki. Niewykluczone, że do wypadku przyczyniła się panująca na miejscu mgła.

Firma wyraziła ubolewanie z uwagi na śmierć kierowcy. Zdaniem Amerykanów ustalenie przyczyny wypadku nie było możliwe, ze względu na zbyt duże zniszczenia pojazdu. Wg producenta zakres zniszczeń uniemożliwiał stwierdzenie, czy w czasie wypadku funkcja autopilota rzeczywiście była włączona.

Wypadek został jednak zarejestrowany prze umieszczoną w samochodzie kamerę. Jej zapis prezentujemy poniżej. Widać, że auto ani kierowca w żaden sposób nie zareagowali na zbliżającą się przeszkodę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy