Aston Martin znów na minusie. Zwolni 15 proc. załogi?

Aston Martin zaciska pasa. Prezes brytyjskiej marki - Andy Palmer - zapowiedział, że firma zmuszona będzie zmniejszyć zatrudnienie o niemal 15 proc!

To wynik kiepskiej kondycji finansowej producenta sportowych samochodów. Firma, już czwarty rok z rzędu, przyniosła swoim właścicielom straty.

Z danych przedstawionych przez Palmera wynika, że ubiegły rok zamknął się dla Brytyjczyków stratą aż 71,8 mln funtów. Dla porównania, dwa lata temu, strata Aston Martina wynosiła "jedynie" 25,4 mln funtów.

Prezes Palmer stwierdził, że firma zacznie generować zyski nie wcześniej niż w 2017 roku. Straty związane są z dużymi inwestycjami. Spore kwoty pochłania m.in. opracowanie od podstaw pierwszego w historii marki crossovera - modelu DBX.

Reklama

Gorzej, że w porównaniu z rokiem 2013 Aston Martin stracił sporą liczbę klientów. W zeszłym roku na nowe pojazdy z logiem brytyjskiej marki zdecydowało się 3661 nabywców. Dwa lata temu było ich aż 4200. Firmie dał się we znaki spadek popytu w Chinach. Obroty marki zmalały w związku z tym o około 10 proc.

Warto przypomnieć, że gdy - w końcu ubiegłego roku - Andy Palmer - powołany został na prezesa Aston Martina, główni udziałowcy (z Kuwejtu i Włoch) zafundowali firmie potężny zastrzyk gotówki. Brytyjska marka otrzymała wówczas kwotę około 200 mln funtów.

Aktualnie zarząd Astona Martina rozważa kilka lokalizacji dla nowego zakładu produkcyjnego, z którego wyjeżdżać ma model DBX - pierwszy w historii marki crossover.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Aston Martin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama