Volvo XC70 z napędem tylko na przód. Ma sens?
Volvo XC70 jest idealnym autem do tego, by prześledzić, jak w ciągu ostatnich kilkunastu lat zmieniała się motoryzacja.
Cofnijmy się więc do lat 90. ubiegłego wieku...
W 1992 roku Volvo zaprezentowało model 850, który oferowany był jako sedan i jako kombi. Tuż przed wycofaniem 850-tki z rynku, w 1996 roku oferta została poszerzona o wersję z napędem na cztery koła. Auto było napędzane wyłącznie benzynowym silnikiem o pojemności 2.5 l, wspomaganym przez niewielką turbosprężarkę. Dzięki niej moc wynosiła 193 KM.
Wersja czteronapędowa nie wyróżniała się stylistycznie, miała natomiast o 2 cm wyższe zawieszenie.
W 1997 roku model 850 został poddany głębokiemu liftingowi, przy okazji zmieniono nazewnictwo. Sedan zyskał miano S70, a kombi - V70. Utrzymano produkcję wersji AWD, która spotkała się z tak ciepłym przyjęciem, że Szwedzi postanowili pójść krok dalej i pokazać samochód w wersji uterenowionej. (Tak, wszystkie crosswagony, freetracki, scouty i inne crossy wcale nie są wynalazkiem ostatnich lat.)
W efekcie pokazano volvo V70 XC (Cross Country). Samochód miał jeszcze wyższe zawieszenie niż V70 AWD, a także ochronne plastikowe nakładki na zderzaki i drzwi. W efekcie zmieniły się rozmiary całego auta.
Wraz z prezentacją drugiej generacji V70, co nastąpiło w 2000 roku, volvo V70 XC zostało przemianowane na XC70, stając się tym samym wyodrębnionym, nowym modelem. Samochód miał oczywiście napęd wszystkich koł i wyższe zawieszenie, a także ochronne plastiki.
Druga generacja V70 produkowana była aż do 2007 roku. Wówczas pojawił się model, który do dziś znajduje się w salonach. XC70 jednak ewoluowało...
Analitycy Volvo doszli bowiem do wniosku, że napęd wszystkich kół, wcale nie jest najbardziej pożądaną rzeczą przez osoby kupujące XC70! W efekcie powstał samochód, który z zewnątrz wygląda jak klasyczne XC70, czyli ma terenowe atrybuty, typu wyższe zawieszenie czy osłony na zderzaki i drzwi, ale... napęd tylko na jedną oś. Kuriozum? Okazuje się, że nie do końca. Auto przyjęło się na rynku tak dobrze, że w 2011 roku Volvo wycofało z rynku amerykańskiego zwykle, klasyczne V70 zastępując je XC70 z napędem jednej osi.
Z tej krótkiej historii można wysnuć wniosek, że dawniej bardziej liczyło się to, co samochód potrafi (V70 AWD) niż jak wygląda. A teraz chyba jest na odwrót.
Czy jednak rzeczywiście przednionapędowe XC70 stanowi przerost formy nad treścią? Mieliśmy okazję przetestować ten samochód, w warunkach bezśnieżnej jeszcze zimy.
O wyglądzie tego pojazdu trudno się rozpisywać. Jak już wspomnieliśmy, obecna generacja V70 jest na rynku od 2007 roku. Przez 5 lat samochód zdążył się opatrzeć, tym bardziej, że Volvo nigdy nie słynęło z radykalnych zmian stylizacyjnych i na dobrą sprawę mało wprawne oko może pomylić obecne V70 (XC70) z tym zaprezentowanym 12 lat temu. Klasyczny kształt połączono z delikatnymi obłościami, stawiając przede wszystkim na funkcjonalność.
Testowany samochód napędzany był silnikiem wysokoprężnym oznaczonym D3. Oznacza to dwa litry pojemności i 163 KM mocy. To najmniejszy diesel w XC70, który oferowany jest wyłącznie w połączeniu z napędem tylko jednej osi. W samochodzie zamontowano również automatyczną, sześciobiegową skrzynię biegów Geartronic.
Tak wyposażony pojazd przyspiesza do 100 km/h w 10,2 s oraz osiąga prędkość maksymalną 200 km/h. Na drodze nie jest więc demonem, ale moc jest wystarczająca do bardzo sprawnego poruszania się. Odpowiada z to głównie wysoki moment obrotowy (400 Nm) oraz sprawnie działająca przekładnia.
Warto zwrócić uwagę na niewysokie zużycie paliwa. Mimo pokaźnych gabarytów i masy (długość samochodu przekracza 483 cm, a waga - 1740 kg) jednostka napędowa wykazuje naprawdę umiarkowany apetyt na paliwo. Dynamiczna jazda pozamiejska oznacza zużycia około 7 litrów oleju napędowego na 100 km, co biorąc pod uwagę automatyczną skrzynię biegów i podwyższone zawieszenie (oznacza to gorsze właściwości aerodynamiczne, czyli większy opór powietrza), jest wynikiem godnym uznania. W mieście zużycia paliwa rośnie o około 2 litry, ale V70, a szczególnie XC70, nie jest zdecydowanie samochodem, przeznaczonym do miejskiej eksploatacji.
A dlaczego klienci wybierają XC70 z napędem tylko jednej osi, za nie decydują się na tańsze V70? Otóż główne powody są dwa i oba sprowadzają się do zawieszenia.
Po pierwsze, w XC70 zostało ono zestrojone znacznie bardziej miękko niż w V70. Dzięki temu samochód jest bardzo komfortowy, chociaż zniechęca do szybkiej jazdy po zakrętach. Za to świetnie wybiera nierówności, a także większe wyboje (w tym zasługa również dużych kół i dużego rozstawu osi). Po drugie, wyższe zawieszenie powoduje, że do samochodu łatwiej się wsiada, co może mieć znaczenie dla wielu osób nieco starszym wiekiem. Ponadto wyższy prześwit ułatwia dojechanie np. szutrową drogą do domku na wsi.Nie każdy przecież musi od razu zapuszczać się w cięższy teren, większość XC70 tak naprawdę nigdy nie opuści dróg (przynajmniej szutrowych).
Oczywiście każdy musi indywidualnie rozważyć, czy bardziej atrakcyjny wygląd i wyższe zawieszenie warte są dopłaty około 8-9 tys. złotych, bo tyle wynosi różnica między XC70 i V70 w tej samej wersji wyposażenia i z tym samym silnikiem.
A jeśli już jesteśmy przy cenach, to kupując obojętnie który model Volvo trzeba przygotować się na niemały wydatek. Takie są realia segmentu premium i nie powinno to nikogo dziwić. Ceny volvo XC70 zaczynają się kwotą 157 100 zł. Tyle kosztuje samochód w wersji wyposażenia Kinetic z silnikiem D3 o mocy 163 KM, manualną skrzynią biegów i napędem na przód. Wyposażenie standardowe obejmuje m.in. system kontroli trakcji, kontroli zjazd, poduszki boczne i kurtynowe, automatyczną klimatyzację, podgrzewane lusterka i dysze spryskiwaczy.
My testowaliśmy auto w specjalnej wersji wyposażenie Ocean Race. Volvo od wielu lat jest sponsorem odbywających się co trzy lata regat dookoła świata. Z tej okazji prezentuje też wersje specjalne samochodów, na pierwszy rzut oka wyróżniających się specjalnym, metalicznym, niebieskim kolorem nadwozia, który dostępny jest jako wyposażenie standardowe, bez dopłaty.
XC70 Ocean Race kosztuje 165 tys. zł. W testowanym egzemplarzu znalazła się automatyczna skrzynia biegów (8,8 tys. zł dopłaty), obejmujący podgrzewane fotele i reflektory biksenonowe pakiet zimowy (5 tys. zł), elektrycznie zamykana pokrywa bagażnika (2 tys. zł), elektrycznie składane lusterka (700 zł), czujnik deszczu (450 zł), asystent parkowania (2240 zł) i rozbudowany system grający (niemal 6 tys. zł).
Wyposażenie standardowe obejmuje jeszcze skórzaną tapicerkę, natomiast nie obejmuje np. elektrycznie regulowanych foteli (nawet kierowcy) czy nawigacji. Testowany egzemplarz był pozbawiony tych udogodnień. Gdyby ktoś zachciałby je zamówić, musiałby liczyć się z wydatkiem niespełna 8 tys. zł za elektryczne fotele i ponad 9 tys. za fabryczną nawigację.
A co z napędem na wszystkie koła? Wersja 4x4 jest droższa od porównywalnej przednionapędowej o około 15 tys. zł. Zmiana napędu oznacza przy tym zmianę jednostki napędowej - silnik 2.0 D3 zostaje zastąpiony przez silnik 2.4 D3. Co ciekawe, obie jednostką dysponują identyczną mocą 163 KM, natomiast moment obrotowy jest wyższy o 20 Nm (420 Nm) i dostęny w nieco wyższym zakresie prędkości obrotowych.
Jak widzimy, ceny są bardzo wysokie. Nie odstrasza to jednak klientów. W 2011 roku Volvo sprzedało w Polsce ponad 5 tys. samochodów, co jest rekordowym wynikiem w historii firmy. Według danych CEPiK obejmujących rejestracje nowych samochodów w Polsce, to właśnie Volvo jest liderem segmentu premium dystansując BMW, Audi czy Mercedesa.
Oczywiście trzeba mieć świadomość, że sprzedażową lokomotywą nie jest XC70 ani nawet V70, ale nowe modele - XC60 oraz S60 i V60.