Toyota camry. Powrót po 15 latach nieobecności w Europie
Pożegnania i powroty. Tak najkrócej można byłoby określić obecną politykę Toyoty. Żegnamy Aurisa i Avensisa, witamy Corollę w wersji hatchback i kombi, najnowsze wcielenie RAV 4 oraz, po 15 latach nieobecności w Europie, model Camry. Sedana, który według informacji szefostwa japońskiej marki ma stanowić jej "silne wzmocnienie w segmencie aut klasy średniej", zastępując w ofercie wspomnianego Avensisa.
Nie jest to jednak prosta zamiana, jeden do jednego, lecz prawdziwy skok. W krainę luksusu i techniki, rzadko dotychczas rzadko spotykanych wśród samochodów przeznaczonych dla masowej klienteli. Mieliśmy okazję się o tym przekonać, uczestnicząc w międzynarodowej prezentacji dziennikarskiej w okolicach chorwackiego Splitu.
Camry ósmej generacji jest o 135 mm dłuższe, 30 mm szersze a jednocześnie o 35 mm niższe od Avensisa. Pojazd został skonstruowany w oparciu o nową, "globalną" platformę, oznaczoną skrótem TNGA (Toyota New Global Architecture), co pozwoliło skrócić przedni zwis auta, ustawić koła bliżej narożników nadwozia i zwiększyć rozstaw osi. Wynosi on 2825 mm (Avensis: 2700 mm; aktualny Volkswagen Passat: 2791 mm; Ford Mondeo: 2850 mm; Opel Insignia: 2829 mm). Jak wiadomo, parametr ten ma znaczący wpływ na przestronność kabiny...
Wymiary wymiarami, ale najważniejsze jest ogólne pierwsze wrażenie. Naszym zdaniem Camry prezentuje się godnie i elegancko, jak przystało na sedana tej klasy. Tu kłaniamy się nisko niedoścignionym mistrzom słowa, zatrudnianym przez firmy samochodowe, autorom takiego oto na przykład zdania: "Przedni pas to odważna ewolucja języka stylistycznego Under Priority Catamaran oraz Keen Look". Nie potrafiąc sprostać ich finezji i wyobraźni, rezygnujemy ze szczegółowych opisów smukłej, zrównoważonej estetycznie sylwetki nowej Toyoty. Kto ciekaw, niech przyjrzy się zdjęciom.
Warto natomiast poświęcić chwilę uwagi wnętrzu Camry. Miękkie, przyjemne w dotyku materiały, drewno, satynowany chrom, zdobienia, które, jak się dowiedzieliśmy, zostały zainspirowany półszlachetnym kamieniem Tygrysie Oko - mają błyszczeć w różny sposób pod różnymi kątami widzenia. Jest dobrze i z klasą, aczkolwiek jak zwykle zastanawiamy się, kto będzie pucował połacie lśniącego, czarnego tworzywa na kokpicie.
Kierowców, nie tylko tych najwyższych, ucieszy znaczny zakres regulacji położenia kierownicy i fotela. Oba przednie siedzenia są obszerne, wygodne, a jednocześnie zapewniają solidne podparcie boczne. Wyjątkowo troszczący się o komfort pasażerów (lub o własny, jeżeli wie, że będzie raczej wożonym niż wożącym) nabywca Camry zamiast auta z tradycyjną kanapą, może zamówić wersję z pojedynczymi, elektrycznie ustawianymi fotelami w tylnej części kabiny i dotykowym, wbudowanym w środkowy podłokietnik panelem, za pomocą którego reguluje się m.in. nawiewem i trójstrefową klimatyzacją oraz systemem audio. Takie cuda w samochodzie popularnej marki? Zeusie, ty widzisz i nie grzmisz?
Toyota jak na razie opiera się trendowi, nakazującemu zastępowanie analogowych instrumentów, pokręteł i przycisków elementami wirtualnymi. Co nie znaczy, że stroni od nowoczesności. Human Machine Interface. Pod tą nazwą, jakby wprost wziętą z cyklu filmów o międzygalaktycznych wojnach, kryje się zestaw trzech dużych wyświetlaczy. Jeden z nich, o przekątnej 7 cali, znajduje się między zegarami na desce rozdzielczej. Drugi, ośmiocalowy, pełni funkcję centralnego monitora nawigacji i multimediów. Trzeci, typu HUD, przekazuje najważniejsze informacje na dolną część przedniej szyby, wprost przed oczy kierowcy i sprawia, że pozostałe dwa ekrany są w zasadzie... niepotrzebne.
Jeżeli wspomnieliśmy już o multimediach, to warto dodać, że wspierają one łączność wi-fi, dzięki funkcji mirror link integrują się ze smartfonami, pokładowy system rozpoznawania mowy zna 17 języków, a opcjonalne audio JBL korzysta z 9 głośników i technologii, która analizuje zapis dźwięku, rozpoznaje, co zostało w nim zniekształcone, a co usunięte w ramach kompresji i bardzo trafnie przewiduje, w jaki sposób wzbogacić brzmienie, aby przywrócić mu oryginalną formę".
A co dla tych, którzy lubią czuć się w samochodzie zaopiekowani? Będą zadowoleni, bowiem każde Camry jest standardowo wyposażone w pakiet Toyota Safety Sense, obejmujący system ograniczający niebezpieczeństwo najechania na inny pojazd z przodu (z funkcją wykrywania pieszych), adaptacyjny tempomat, układ pilnujący, by auto utrzymywało wybrany przez kierowcę pas ruchu, rozpoznawanie znaków drogowych i automatyczne światła. Kilku innych asystentów figuruje na liście opcji.
Zainteresowani kupnem Toyoty Camry nie będą mieli żadnych problemów z wyborem silnika, bowiem w ofercie znajduje się tylko jeden. A właściwie dwa, lecz współpracujące ze sobą. Japońska marka pozostaje wierna swoim preferencjom. Najnowsza generacja jej bestsellerowego sedana jest hybrydą. Jej układ napędowy składa się z czterocylindrowej jednostki benzynowej wspomaganej synchronicznym silnikiem elektrycznym. Moc systemowa takiego zestawu wynosi 218 KM, a maksymalny moment obrotowy 211 Nm. Umieszczenie baterii pod tylną kanapą korzystnie wpłynęło na funkcjonalność bagażnika, który ma pojemność 524 litrów (w konfiguracji z pojedynczymi siedzeniami w drugim rzędzie - 500 l).
Ci, którzy spodziewaliby się, że wspierany elektrycznie 2,5-litrowy benzyniak o dumnej nazwie Dynamic Force ("dynamiczna siła") zamieni prawie pięciometrowej długości limuzynę w demona szos, będą trochę rozczarowani. Katalogowe osiągi Camry nie imponują: od zera do setki w 8,3 sekundy, prędkość maksymalna 180 km/godz. Sedany tej klasy nie służą jednak do śrubowania czasów przejazdu na krętych, górskich serpentynach i do ulicznych wyścigów od świateł do świateł. Brak werwy jest rekompensowany nader umiarkowanym zużyciem paliwa i spokojem. No właśnie, spokój. Sztywność konstrukcji nadwozia, napęd, zawieszenie i wyposażenie nowej Toyoty zapewniają kierowcy i podróżnym przede wszystkim relaks i komfort. Jak przystało na sedana tej klasy. Auto w każdej sytuacji drogowej zachowuje się przewidywalnie. Obecność przekładni e-CVT nie generuje, jak to bywa w przypadku innych hybryd, nadmiernego hałasu, a przynajmniej nie przenika on do skutecznie wyciszonego wnętrza. Z pewnym dystansem należy jedynie podejść do informacji, że bezstopniowa skrzynia symuluje działanie 6-biegowego automatu. Mamy tu raczej do czynienia z symulowaniem symulowania.
Obecna na światowych rynkach od 1982 r. Toyota Camry sprzedała się dotychczas w liczbie 19 mln egzemplarzy. Ostatnie wyniki sięgają poziomu 700 tys. aut rocznie. W Polsce jej bazową cenę, za zupełnie nieźle wyposażony pojazd, ustalono na 141 900 zł. Można oczekiwać, że japoński sedan wzbudzi największe zainteresowanie wśród klientów flotowych, instytucji i firm, jako samochód służbowy prezydentów średniej wielkości miast, wiceministrów czy wiceprezesów. Prominenci ze świecznika zapewne pozostaną wierni markom niemieckim.