Skoda rapid, czyli mniejsza octavia. Skazana na sukces?
Skodzie octavii lada chwila przybędzie bardzo groźny konkurent. To... skoda rapid. Jej premiera była jednym z najważniejszych wydarzeń dni prasowych salonu samochodowego w Paryżu.
Tegoroczny Mondiale l'Automobile jeszcze trwa, a my mamy już możliwość sprawdzenia, jak rapid spisuje się na polskich drogach. Jest to nowość tak gorąca, że udostępniony nam egzemplarz ma czeskie numery rejestracyjne.
Po pierwszej prezentacji zdjęć rapida pojawiły się zarzuty, że auto wygląda nieciekawie, że jest "po niemiecku nudne", pozbawione jakichkolwiek ciekawszych elementów stylizacyjnych itp. Z głosami krytyki można się zgodzić.
Owszem, w sylwetce najnowszej skody trudno dopatrzyć się szczególnej finezji, co wcale jednak nie znaczy, że jej główny twórca, Jozef Kaban, to człowiek pozbawiony talentu i fantazji. Po prostu: i on, i jego szefowie dobrze wiedzą, że to, co początkowo zachwyca śmiałością, szybko się starzeje i zaczyna drażnić. Przy masowej produkcji samochodów nie należy za wszelką cenę starać się trafić w gusta garstki wyrafinowanych estetów, lecz spełnić oczekiwania klienteli mającej dość przeciętne wyobrażenie o kanonach piękna. To trochę tak jak z telewizyjnymi serialami: tysiące narzekają na słaby poziom scenariusza i gry aktorskiej, miliony z zapartym tchem oglądają.
Poza tym nie przesadzajmy: być może rapid nie poraża urodą, ale jest przecież samochodem zbudowanym proporcjonalnie, zgrabnym i - dzięki ostrym, zdecydowanym liniom nadwozia - prezentującym się całkiem dynamicznie.
Bardzo dobre wrażenie sprawia wnętrze. Niektórzy będą zapewne kręcić nosem, że jest ponure, ale piszącemu te słowa taki akurat ciemny wystrój kabiny się podoba. Deska rozdzielcza, pokryta czarnym, twardym w dotyku, lecz bynajmniej nie tandetnym tworzywem, poprzetykanym delikatnymi chromowanymi wstawkami (np. obwódki zegarów i wlotów powietrza; i w tym, i w innych nowych modelach samochodów dostrzegamy wyraźny odwrót od modnego dotychczas lakieru fortepianowego "piano black"; to dobrze, bo choć jest on efektowny, to na lśniącej czerni widać każdy pyłek i odcisk palca) naprawdę elegancko. Jest doskonale uporządkowana, przejrzysta. Pochwalić też trzeba idealną, "volkswagenowską" czytelność biało podświetlanych wskaźników.
Pokryta skórą, wielofunkcyjna kierownica (co ciekawe, wszystkie elementy regulacyjne znajdują się po jednej, lewej jej stronie) dobrze leży w dłoniach. Ciekawym elementem kabiny są sportowo wyprofilowane, wysokie fotele ze zintegrowanymi zagłówkami (należy wątpić czy znajdą się one standardowo w każdej wersji auta).
Kierowca i siedzący obok niego pasażer z pewnością nie będą narzekali na brak miejsca (no, szkoda może tylko, że wnętrze nie jest o parę centymetrów szersze...). Jak przystało na pojazd rodzinny, również z tyłu jest pod tym względem całkiem dobrze. "Test dryblasa", sprawdzający, co będzie, jeśli za wysokim kierowcą usiądzie równie wysoki kierowca, zakończył się wynikiem dostatecznym. Szału, jeśli chodzi o przestrzeń na nogi i nad głową, nie ma, lecz nie brakuje większych aut, w których siedzi się dużo bardziej niewygodnie.
A skoro mówimy już o wygodzie - dodatkiem bardzo poprawiającym pracę kierowcy jest opuszczany i podnoszony schowko-podłokietnik. Niby drobiazg, ale jakże przydatny.
Atutem skody rapid jako samochodu rodzinnego i wakacyjnego jest bagażnik. Ma aż 550 litrów pojemności, regularne kształty, siatki przytrzymujące pakunki, dno wyłożone wykładziną ułatwiającą utrzymanie czystości, po bokach praktyczne kieszenie. Rewelacja. A komu mało, może powiększyć przestrzeń bagażową składając dzielone oparcie tylnej kanapy. Szkoda tylko, że całość nie tworzy wtedy płaskiej powierzchni.
Skodę rapid będą napędzały zarówno silniki benzynowe, jak i wysokoprężne. My mieliśmy okazję testować samochód z turbodoładowaną jednostką benzynową 1.2 TSI 86 KM. Mimo stosunkowo niewielkiej mocy wywiązuje się ona ze swoich zadań nienagannie, pozwalając jeździć szybko i całkiem dynamicznie, nawet z czterema osobami w środku.
Niestety, nie potrafimy powiedzieć, ile zużywa przy tym paliwa, bowiem w testowanym aucie nie działał przełącznik sterujący wskazaniami komputera. Samochód, który oddano do naszej dyspozycji pochodził z tzw. preserii mogło się to zdarzyć, ponieważ nie jest to egzemplarz przeznaczony do sprzedaży.
Kabina rapida jest dobrze wyciszona. Cicho pracuje również zawieszenie, bardzo dobrze tłumiąc nierówności nawierzchni. Prowadzenie najnowszej skody to zresztą czysta przyjemność. Auto zachowuje się na drodze bardzo przewidywalnie, pewnie, także w długich łukach i na ostrych zakrętach pozostaje neutralne. Nie mamy też żadnych zastrzeżeń do funkcjonowania manualnej, pięciobiegowej skrzyni biegów.
Nieoczekiwanej rozrywki podczas podróży kierowcy i pasażerom dostarczają... komunikaty z fabrycznej nawigacji. Podawane dziwnym, syntetycznym głosem, skomplikowaną polszczyzną ("przygotuj się do wjedź w drugi zjazd po prawej stronie") i dość swobodne, co do precyzji ("przejedź przez rondo na drogę numer..."). Oczywiście to również ulegnie zmianie w samochodach seryjnych.
Władze Skody, jak i całego koncernu Volkswagena, wiążą z rapidem wielkie nadzieje. Rzeczywiście, jest to pojazd bardzo udany. Przestronny, funkcjonalny, nowoczesny. Czy odniesie rynkowy sukces? Czy w Polsce zdoła zepchnąć siostrzaną octavię z pozycji najchętniej kupowanego nowego samochodu? Czy zyska uznanie klientów flotowych, odgrywającym na tym rynku coraz większą rolę? Dużo będzie zależało od ceny.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że najtańszy rapid ma kosztować około 48 000 zł. Za takie pieniądze otrzymamy jednak tzw. golasa, z podstawowym silnikiem 1.4 MPi 75 KM. Cena auta z lepszą jednostką napędową, doposażonego w klimatyzację, przekroczy 50 000 zł. Za samochód tak doposażony, jak "nasz" (było to auto w czeskiej specyfikacji, polskie będą nieco inne), m.in. z dobrym systemem audio, fabryczną nawigacją z dotykowym ekranem, nietypowymi, podgrzewanymi fotelami, tempomatem, efektownym lakierem nadwozia, trzeba będzie z pewnością zapłacić znacznie więcej.
A przecież to tylko kompakt, w przeciwieństwie do octavii, traktowanej w Polsce jak auto klasy średniej. Czy wewnętrzna konkurencja dwóch bądź co bądź zbliżonych modeli samochodów nie przyniesie zatem więcej szkody niż pożytku (testowany przez nas rapid nie budził większego zainteresowania na ulicach, prawdopodobnie był mylony właśnie z octavią; oba auta stylistycznie są zbliżone, szczególnie łatwo się pomylić, gdy nie widać całej sylwetki rapida). Najpewniej jest to jednak tylko sytuacja przejściowa i następca obecnej octavii będzie pojazdem na tyle innym, większym, bardziej luksusowym i droższym, że o jakichkolwiek pomyłkach i wzajemnym podkradaniu sobie klienteli nie będzie już mowy.
Mówi się, że rapid, który pojawi się w Europie w sprzedaży jeszcze w październiku, ma zastąpić w ofercie Skody octavię tour, czyli wciąż produkowany jej model sprzed liftingu. Czy przy takiej cenie nowości owa podmiana nie odbije się na wielkości sprzedaży?
Cóż, odpowiedzi na te pytania przyniesie czas...