Renault Megane GrandCoupe - sprawdzamy sedana z ambicjami

Już nazwa wskazuje, że nowa wersja Megane mierzy wysoko. Zarówno "Grand", jak i "Coupe" to określenia, które kojarzą się w motoryzacji z prestiżem i autami z wyższej półki. A tymczasem...

Już nazwa wskazuje, że nowa wersja Megane mierzy wysoko. Zarówno "Grand", jak i "Coupe" to określenia, które kojarzą się w motoryzacji z prestiżem i autami z wyższej półki. A tymczasem...


A tymczasem chodzi po prostu o niewielkiego sedana, owszem - z dosyć zręcznie narysowaną najbardziej krytyczną częścią, czyli tyłem, ale jednak to "tylko" sedan. W dodatku przygotowany na bazie modelu kompaktowego, co autu trójbryłowemu życia zdecydowanie nie ułatwia. Bo ogólnie im samochód mniejszy, tym trudniej zręcznie i estetycznie wkomponować w jego sylwetkę wydzielony bagażnik. W rodzinie Renault modelowym potwierdzeniem tej tezy jest choćby Thalia.

Przestrzeń dobrze opakowana

Tu jednak wysiłek projektantów przyniósł całkiem miłe dla oka efekty. Zapewne niemała w tym zasługa faktu, że trójbryłowa wersja francuskiego modelu była projektowana równolegle z nowym Megane w odmianie pięciodrzwiowej. Nie próbowano tu, tak jak to czasem bywa w tego typu przedsięwzięciach, doklejać po jakimś czasie na siłę bagażnika do zamkniętej już stylistycznie bryły hatchbacka. Wyszło nie najgorzej, choć - jeśli porównać Megane w sedanie z jego starszym i większym bratem, czyli Talismanem, to wyraźnie jednak widać, że im więcej auta, tym jego linia staje się płynniejsza i bardziej harmonijna. Ale są jednak kraje, w których już samo słowo "sedan" (niezależnie od wielkości pojazdu) od razu kojarzy się z samochodem komfortowym, przestronnym, wręcz prestiżowym. Takim, który ma świadczyć o statusie społecznym jego właściciela. A że Polska - obok innych państw z naszego regionu oraz niektórych krajów azjatyckich i afrykańskich - wciąż też do nich należy, to tak się złożyło, że nam właśnie przypadł zaszczyt goszczenia międzynarodowej prezentacji tego modelu.

Reklama

W konstruowaniu GrandCoupe wykorzystano tę samą modułową platformę, na której zbudowana jest pięciodrzwiowa wersja Megane (a także Talisman, nowy Koleos, a nawet i Espace). Sedan jest jednak od hatchbacka o ponad 27 cm dłuższy i ma o 4,2 cm większy rozstaw osi. Dzięki powiększonym gabarytom w samochodzie udało się wygospodarować aż 550-litrowy bagażnik. Najwięksi rywale GrandCoupe zostają tu dalej lub bliżej, ale jednak w tyle. Opel w Astrze Sedan oficjalnie przyznaje się do 460 litrów, a Toyota w Corolli do 452. Przy okazji - to równocześnie także obecni liderzy sprzedaży w grupie kompaktowych sedanów. Trzecie i czwarte miejsce należy do Fiata Tipo (520 l) i Volkswagena Jetty (510 l). Jak widać, pojemność bagażnika w wyborach klientów nie jest jednak najbardziej kluczowym argumentem.

Ale nie tylko przepastnym bagażnikiem chwali się Renault. Kolejnym atutem GrandCoupe ma być bardzo przestronne wnętrze. Podczas jazd testowych udało nam się sprawdzić, jak podróżuje się nie tylko z przodu, ale i z tyłu. I naprawdę - chapeau bas przed Francuzami zwłaszcza za to ostatnie. Przestrzeni dla siedzących na kanapie jest naprawdę wyjątkowo dużo, szczególnie w okolicy kolan. Zastrzeżenia można mieć jedynie do dosyć skromnej luki na stopy pod przednimi fotelami i sposobu, w jaki na zewnętrznych siedzeniach poprowadzono pasy - osobom nieco poniżej średniego wzrostu mogą w nieprzyjemny sposób ocierać szyję. Szkoda też, że dzielący fotele podłokietnik nie ma zakrywanej górnej części, przez co od razu trafia się przedramieniem na utwardzone krawędzie wbudowanych wnęk na napoje.

Odrobina luksusu na co dzień

Za to z przodu... tu naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić. Wygodne, o tej samej konstrukcji, co w Espace i Talismanie, fotele mogą być nie tylko obite skórą i wyposażone w podgrzewanie, ale i w funkcję masażu. Także ich otoczenie bardzo dobrze się prezentuje - tak zresztą jak w Megane pięciodrzwiowym, bo to właśnie z niego zapożyczono koncepcję i układ kokpitu.

Duże wrażenie robi też bardzo bogata oferta dostępnych elementów wyposażenia - zarówno odpowiedzialnych za komfort, jaki i tych, które zwiększają bezpieczeństwo podróży. W tej pierwszej grupie warto wspomnieć o dwustrefowej klimatyzacji, panoramicznym szklanym dachu, bezdotykowym otwieraniu klapy bagażnika ruchem stopy pod zderzakiem, a w środku - o podgrzewanej kierownicy czy zaawansowanym systemie multimedialnym R-LINK2 z tabletopodobnym pionowym ekranem i licznymi funkcjami pozwalającymi w znacznym stopniu spersonalizować ustawienia samochodu, a także korzystać z szerokiej oferty usług online. Może nie jest to najłatwiejszy w obsłudze i najbardziej przejrzysty system na rynku, ale jego możliwości i bogactwo opcji są naprawdę imponujące. R-LINK2 może działać w akompaniamencie systemu MULTI-SENS, który daje kolejne pole do popisu tym, których bawią samochodowe i elektroniczne gadżety. Tu z kolei można wybrać jeden z aż czterech zdefiniowanych programów jazdy lub skomponować go samodzielnie, ustawiając m.in charakterystykę pracy silnika, siłę wspomagania kierownicy, informacje wyświetlane na ekranie zlokalizowanym w miejscu tradycyjnych zegarów czy w końcu kolory tzw. oświetlenia ambientowego we wnętrzu auta.

Ale na tym nie kończy się oferta wartych uwagi dodatków, bo także jeśli chodzi o szeroko pojęte systemy wsparcia kierowcy w GrandCoupe dzieje się naprawdę dużo, czego większość konkurencji "megance" w sedanie może tylko pozazdrościć. Bo mamy tutaj m.in. przezierny wyświetlacz Head-Up, aktywny tempomat, aktywny system nagłego hamowania, rozpoznawanie znaków drogowych, system kontroli pasa ruchu, monitorowanie martwego pola, system wykrywania zmęczenia kierowcy, w pełni LED-owe światła, funkcję automatycznej zmiany świateł drogowych na mijania, a także systemy wspomagania parkowania - od zwykłych czujników przez kamerę po autonomiczne parkowanie, które wymaga od kierowcy jedynie operowania gazem i hamulcem, reszta "dzieje się sama".

Owszem, najprawdopodobniej większość tych cudów techniki i "gadżetologii" będzie wymagała dopłaty (które z nich i jak słonej, dowiemy się po publikacji cenników), ale przynajmniej są i jeśli ktoś będzie miał ochotę i pieniądze, to może je sobie zafundować. A u rywali wiele z nich jest po prostu niedostępnych. I to może być właśnie atut, jakim Renault będzie w stanie skutecznie powalczyć o klientów.

Jeszcze lepiej

Komfort jazdy to jednak nie tylko ułatwiające życie dodatki, systemy i multimedia. To także, a raczej przede wszystkim odpowiednia charakterystyka zawieszenia oraz wyciszenie wnętrza. Tutaj konstruktorzy przyłożyli się do roboty jeszcze bardziej niż podczas prac nad pięciodrzwiową wersją auta.

W GrandCoupe dokonano licznych modyfikacji w układzie zawieszenia i kierowniczym, dzięki czemu samochód ma jeszcze lepiej filtrować nierówności i bezpieczniej się prowadzić. Sporo wysiłku włożono także w zapewnienie możliwie jak największego komfortu akustycznego - tak, żeby auto nie tylko samo nie generowało niepotrzebnych hałasów, ale i skutecznie izolowało od zewnętrznych jego źródeł. W konstrukcji sedana pojawiło się więc więcej elementów wygłuszających i tłumiących, usztywniono konstrukcję nadwozia (co ma w efekcie skuteczniej tłumić drgania silnika), zamontowano także dodatkowe uszczelki i zastosowano grubsze niż w hatchbacku szyby. Efekt? Samochód rzeczywiście skutecznie izoluje pasażerów nie tylko od zewnętrznych hałasów, a także od tych, których sam jest źródłem, choćby ze strony silnika czy pracy zawieszenia. Do tłumienia nierówności też nie można mieć zastrzeżeń.

Bez szaleństw

Jeśli chodzi o moce i potencjał do generowania porywających osiągów, to oferta silnikowa jest raczej mocno stonowana, żeby nie powiedzieć nawet skromna - zaczyna się na 90 KM, a kończy się na pułapie 130 KM. Przedstawiciele koncernu twierdzą, że w przypadku tego typu auta klienci po prostu nie zgłaszają zapotrzebowania na mocniejsze jednostki i raczej nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić.

W sprzedaży w Polsce pojawią się dwa silniki benzynowe (1.6 SCe 115 KM z 5-biegową skrzynią manualną i 1.2 Energy TCe 130 KM z 7-stopniową dwusprzęgłową przekładnią EDC) oraz diesle: 1.5 dCi 90 KM z 6-biegową skrzynią manualną, 1.5 dCi 110 KM z 6-biegowym "manualem" lub z EDC oraz 130-konna jednostka 1.6 dCi 130 KM połączona z 6-biegową przekładnią manualną. Na pierwsze jazdy udostępniono nam 110- i 130-konne diesle skonfigurowane ze skrzyniami ręcznymi.

Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała zbyt dynamicznej jeździe - lało, wiało, korki... Ale dzięki temu mieliśmy właśnie bardzo "życiowe" warunki, odpowiadające w dużym stopniu codziennym realiom użytkowania takiego właśnie samochodu. W przypadku każdej ze sprawdzanych wersji zaliczyliśmy kawałek autostrady lub drogi ekspresowej, drogi krajowe o bardzo różnej jakości i prędkościach przelotowych oraz typowe jesienne miejskie korki. Zużycie paliwa wyszło w obu przypadkach bardzo zbliżone: w 1.6 130 KM spalanie na naszej mieszanej trasie wyniosło średnio 6 l/100 km, a w 1.5 110 KM - 5,8 l. Po rozpędzeniu wersji 130-konnej do prędkości rzędu autostradowych (130-140 km/h) silnik utrzymywał obroty w okolicach 2,5 tys./min. Poziom hałasu we wnętrzu (praca nad wyciszeniem kabiny zaprocentowała) był jednak w pełni akceptowalny i dało się z łatwością rozmawiać bez podnoszenia głosu. Ogólnie wrażenia z jazdy obiema wersjami silnikowymi były na tyle zbliżone, że jeśli ktoś nie jest specjalnie nastawiony na urywanie cennych sekund przy zrywie spod świateł, a chce jednak nieco zaoszczędzić, to wersja 110-konna powinna go w pełni zadowolić.

Naj, naj, naj...

Renault na każdym kroku podkreśla wyjątkowość i wyższość nad konkurencją swojej nowej propozycji, oraz bycie "naj" w wielu dziedzinach w segmencie (rekordowo przestronne wnętrze, największy rozstaw osi, największy rozstaw przednich i tylnych kół, najbardziej komfortowe fotele, największy bagażnik, niespotykana w segmencie oferta zaawansowanych technologii...). Cen jeszcze nie znamy (zostaną podane pod koniec października), ale tu akurat już wstępnie można przypuszczać, że auto do najtańszych należeć nie będzie. Pozostaje pytanie, czy suma pozostałych "naj" oraz innych zalet GrandCoupe pozwoli zrealizować importerowi jego dosyć ambitny, ale równocześnie nie jakoś przesadnie śmiały plan. Chodzi mianowicie o osiągnięcie sprzedażowego sukcesu na miarę pierwszej trójki w kategorii kompaktowych sedanów. A dokładnie - wdrapanie się na najniższy stopień podium. Ale, jak twierdzą przedstawiciele firmy, jeśli uda się zawojować coś więcej, to w Renault zdecydowanie nikt nie będzie specjalnie protestował. Sporo zależy teraz od ceny, bo reszta walorów samochodu pozwala na ostrożny, ale jednak optymizm.

(lew)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy