Range Rover - pierwsza jazda
Nowy i znacząco lżejszy od poprzednika Range Rover jest nie tylko najwyższej klasy specjalistą od podróżowania poza utwardzoną drogą. Jest też najnowocześniejszym i najbardziej luksusowym SUV-em na świecie.
Z ręką na sercu: gdyby ktoś nie wiedział, że to nowy Range Rover, mógłby tego nie zauważyć - tak bardzo jest podobny do poprzednika. Na co więc poszły te wszystkie miliony funtów, o których bez konkretyzowania kwoty opowiadają ludzie z Land Rovera?
Na wszystko. To najlepsza odpowiedź. Bo mimo że nowy Range się rozrósł, jest lżejszy o niewyobrażalne 350 kg! Aby uzyskać tak imponujący efekt, trzeba się naprawdę napracować nad stworzeniem karoserii (teraz w pełni aluminiowej), optymalizacją każdego elementu układów napędowego i jezdnego, nad tak wyrafinowanym profilowaniem struktury szkieletu nadwozia, by zdjąć po kilka dziesiątych części milimetra z każdej blachy.
Tak więc fakt, iż niemal każdy na pierwszy rzut oka od razu rozpoznaje w nim Range Rovera, może być w tej sytuacji tylko powodem do dumy dla konstruktorów. Bo w rzeczywistości zmieniły się nie tylko wymiary auta, ale i jego proporcje. Nie tylko przednia szyba opada teraz bardziej płasko, także cała reszta górnej części nadwozia wznosi się ponad linią drzwi pod innym kątem i w innych płaszczyznach.
W innym świecie: wnętrze
Niemniej nie zmienił się w najmniejszym stopniu majestat tego króla SUV-ów. Nadal zasiadając (tu się nie siedzi, tylko zasiada) w jego kabinie, człowiek z punktu zaczyna mieć poczucie wyższości nad innymi śmiertelnikami.
Fotele są po prostu niewyobrażalnie wygodne. W testowanej, topowej wersji Autobiography przednie można regulować na 20 sposobów, a w tylnych "tylko" wysokość (siedziska) i kąt (siedzisko i oparcie). Wszystkie miejsca są ogrzewane i wentylowane. Jeśli zamówi się wariant Executive, auto zamiast kanapy będzie miało dwa pojedyncze fotele w typie tych z klasy biznesowej w najlepszych liniach lotniczych. Rozkładają się do niemal poziomej pozycji leżącej... Generalnie nawet w tak "prostej" specyfikacji jak testowana, trudno się oprzeć wrażeniu, że podróżuje się najwyższej klasy limuzyną. Jak Rolls Royce czy Maybach.
Najwyższa jakość
Każdy wariant wyposażeniowy nowego Range'a wykończony jest skórą (ze szkockich krów, co podobno ma ogromne znaczenie), w każdym znajdzie się też drewno i plastiki, po które bez wahania sięgnęliby projektanci np. Bentleya.
Lekki jak... gigant
Ale najbardziej niesamowite jest, jak się tym jeździ. I nie chodzi nawet o to, że zoptymalizowany turbodiesel V8 jest niemal niesłyszalny, a zapewnia osiągi na poziomie usportowionego samochodu coupe. Ani nawet o to, że 8-stopniowa skrzynia automatyczna zawsze ma dla kierowcy najlepszą propozycję, najlepsze przełożenie, gwarantujące największe przyspieszenia lub najwyższą ekonomikę jazdy.
To brzmi głupio, ale auto dosłownie "czyta" swego kierowcę, rozpoznaje, jak chcemy jechać, po sposobie, w jaki poruszamy kierownicą czy jak energicznie naciskamy pedały. Nie chodzi też o to, że faktycznie czuć, że samochód ten potężnie odchudzono. Nie, chodzi o całość.
Wszystkie wrażenia naraz
W swoim czwartym wcieleniu Range Rover stał się niemal tancerzem flamenco na szosie! Jest tak lekki, tak stabilny, że aż trudno uwierzyć, jak bardzo trzeba było przedtem uważać na właściwą prędkość wejścia w zakręt. Teraz kierowca po prostu skręca, a auto robi za niego resztę. Fantastycznie hamuje, podąża za ruchami kierownicy jakby było o pół metra niższe i pół tony lżejsze, a na autostradzie pozwala się prowadzić jednym palcem. I rozmawiać niemal szeptem - bo komfortowi resorowania towarzyszy nieprawdopodobny komfort akustyczny. Biorąc to wszystko pod uwagę, aż trudno uwierzyć, co Range Rover potrafi poza utwardzoną drogą...
Prawdziwy Range
Bo powiedzieć, że jest równie sprawny, jak poprzednik, to nie oddać nowemu sprawiedliwości. Jest bowiem (choć to się wydaje niemożliwe) lepszy także i w tej dziedzinie. Wady? Tak. Jedna: cena.
MS