Porsche 911 Turbo S. To miała być wielka miłość, a był szybki skok w bok

Mruczy pięknym basem jak wielki kocur, jest bardzo silny, inteligentny i niezwykle przystojny. Ponieważ jest bliski ideału, ma również bogate wnętrze. Jako, że jest dla mnie nieosiągalny, mogłam cieszyć się nim tylko około godziny.

Nie, wcale nie chodzi o mężczyznę. Te wszystkie wspaniałe cechy posiada Porsche 911 Turbo S. Wykorzystałam je... dla siebie.

Przystojniak z dużą siłą

Wygląd nadwozia każdego Porsche sam w sobie jest ujmujący. Najnowszy, którego przyszło mi testować, różni się od swoich poprzedników wyższymi niż przednia maska błotnikami. W porównaniu z wcześniejszymi modelami zmniejszone zostały zarówno wysokość samochodu - obecnie 1296 mm - jak i jego przedni i tylny zwis. Jestem niewysoka i gdy na niego spojrzałam po raz pierwszy, od razu poczułam, że ten samochód jest dla mnie.

Zwiększył się natomiast - o 100 mm - rozstaw kół. Przez te zmiany najnowszy 911 nabrał jeszcze bardziej sportowej postury. Większość kobiet zgodzi się co do tego, że jest to cecha, która budzi duże pożądanie.  

Reklama

Porsche 911 Turbo S patrzy reflektorami w technologii LED z Porsche Dynamic Light System  Plus (PDLS+), które nie dość, że świetnie wyglądają, to zużywają niewiele energii.

Tyle o wyglądzie, choć pewnie można by się jeszcze pozachwycać.

Ogromna siła - bardzo dla mnie istotna przy obcowaniu z samochodem. 560 koni mechanicznych pod maską przy 6500-6570 obrotach na minutę, 750 niutonometrów maksymalnego momentu obrotowego z funkcją overboost. Setka w 3,1 sekundy, a maksymalna prędkość 318 kilometrów na godzinę. Ehhh...

Gdy studiowałam dane techniczne nowej 911 przed jazdą testową, poczułam niepokój. Tak, o siebie. Ostatnio codziennie jeżdżę Mazdą z silnikiem 1,6 i 105 końmi mechanicznymi, więc miałam swoje powody. Poza tym nigdy nie prowadziłam tak szybkiego samochodu. Gdy wsiadałam do Porsche, serce biło mi jak opętane, strach mieszał się z ekscytacją.  

I wcisnęło mnie - już przy jednym z pierwszych zrywów - w fotel. Mocno mnie wcisnęło. Wcisnęło mnie tak niesamowicie, że mogłabym się od tego absolutnie uzależnić.  A do tego wszystkiego ten głośny  i niski pomruk silnika... Faktycznie setkę osiągnęłam zanim zdołałam się zorientować. W 911 czuje się prędkość i to jest fantastyczne.

Mądry z bogatym wnętrzem

To był mój pierwszy raz również z automatyczną skrzynią biegów. Zawsze myślałam, że nigdy nie zdradzę manuala, bo lubię wpływać na sytuację bezpośrednio. Zapomniałam o tym moim lubieniu już po kilku przejechanych kilometrach. Teraz chciałabym, by moja Mazda była wyposażona w automat. Jedziesz i w zasadzie niczym nie musisz się przejmować. Koncentrujesz się wyłącznie na doznaniach.

A jest ich całe mnóstwo. Samo wnętrze 911 zaprojektowane jest w taki sposób, by  całkowicie koncentrować się na kierowcy, by doznawać. Za kierownicę docierają bowiem wszystkie potrzebne informacje, nie mówiąc już o bodźcach. Konsola środkowa zachwyca inteligentnym i przemyślanym rozmieszczeniem poszczególnych przycisków. Wygląda znakomicie i jest bardzo funkcjonalna.

Kierownica jest zgrabna, sportowa i oczywiście wielofunkcyjna. Bardzo "wielo", co ułatwia korzystanie z różnych możliwości auta. Na przykład - po jej obu stronach są dwa przełączniki, dzięki którym można zmienić bieg, jeśli ktoś zażyczy sobie jazdę z manualną skrzynią biegów. W lewym i prawym ramieniu kierownicy znajdują się także dodatkowe wyświetlacze informujące o aktywacji funkcji SPORT i SPORT PLUS.

No właśnie. By usportowić jazdę, Porsche 911 Turbo S wyposażone jest  w przycisk SPORT znajdujący się na dole konsoli.  Po jego wciśnięciu elektroniczny układ sterowania silnikiem zmienia styl pracy na bardziej agresywny i dynamiczniejszy. Wyłączając go, wracamy do jazdy w systemie Porsche Stability Management (PSM), który utrzymuje stabilność, aktywuje czujniki stale monitorujące kierunek jazdy, szybkość, prędkość odchylenia i boczne przyspieszenie samochodu.

System świetnie sprawdził się podczas mojego testu, gdyż początkowo jeździłam na mokrej nawierzchni, a wspomagałam się właśnie nim. Później zrezygnowałam z tej opcji i przełączyłam się na SPORT. Radość była wielka. Na SPORT PLUS - jeszcze bardziej agresywną jazdę - nie zdecydowałam się tylko dlatego, że mogłabym się zatracić, a cały czas z tyłu głowy miałam to, że cena samochodu przekracza czterokrotnie wartość domu, który właśnie kupuję.    

Czuły

Samochód doskonale reagował na mnie - był zwrotny, idealnie wchodził w zakręty, przyspieszał i hamował dokładnie wtedy, gdy tego oczekiwałam. Jednym słowem - mogłam poczuć totalną z nim jedność. Rzadko mam takie uczucie, gdy wsiadam do innego, niż swój pojazdu. Bardzo łatwo się go prowadzi.

Ważne dla kobiet - mimo, iż  jeździłam z otwartym dachem, moja fryzura na tym nie ucierpiała. Zresztą przy wszystkich tych emocjach była nieistotna, ale jednak. To zapewne dzięki temu, że 911 ma zamontowaną z tyłu siatkę, która po wysunięciu (można jechać bez niej) chroni przed nadmiernym podmuchem wiatru. Jest przyjemnie, a włosy nie wpadają do oczu. Porsche 911 Turbo S posiada dużo czujników, w tym czujniki deszczu, dzięki którym nie ma szans zmoknąć, bądź zatopić samochód. Dla roztargnionych ważna rzecz.

Nie jestem profesjonalną testerką samochodów, ale jestem kobietą, która je uwielbia. Okazuje się, że im szybsze, tym bardziej. Jazdę Porsche 911 Turbo S polecam każdej przedstawicielce mojej płci, która chce poprawić sobie humor. Naprawdę, jest to zdecydowanie bardziej satysfakcjonujące niż zakupy. Nawet na przecenach.

Przyznam szczerze, że po niespełna godzinnej jeździe zauroczyłam się Porsche absolutnie. Nie będzie z tego wielkiej miłości. To już wiem. Ale było to jedno z piękniejszych doznań, które mogłoby mnie uzależnić - taki skok w bok, chwila zapomnienia. Najtrudniej było wysiąść z samochodu. Dokładnie, jak przy zdradzie partnera - chcesz więcej, ale wiesz, że nie możesz, że to nie ma sensu. Pojawia się frustracja.

Cenię sobie jednak bezpieczeństwo, które poczułam siadając z powrotem za kółkiem Mazdy. W Porsche 911 można się kompletnie zatracić. Z drugiej strony, dobrze jest mieć taką możliwość.

Obecnie jestem chora. Pewnie z tęsknoty...

mt

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama