Octavia RS. Sportowa skoda. I po co te szydercze uśmiechy?
Wśród miłośników skody octavii (i po co te szydercze uśmiechy, są tacy, i to całkiem liczni) odrębną grupę stanowią fani jej usportowionej wersji, oznaczanej literami RS. W przypadku trzeciej generacji popularnego czeskiego kompaktu było ich tak wielu, że producent nie nadążał za zamówieniami i klienci musieli dłużej czekać na upragnione auta, dając upust swojej irytacji na forach internetowych.
Z myślą o szczególnie wybrednych nabywcach przygotowano wersję specjalną "er-esa", przez speców od marketingu filuternie nazwanego "łobuzem w rodzinie". I taki właśnie "łobuz", z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 2.0 TSI o mocy 230 KM pod maską, trafił niedawno do naszej redakcji.
Oglądamy
W wyglądzie testowanej skody najbardziej rzuca się w oczy kolor nadwozia oraz wielkie koła z czarnymi, efektownymi obręczami o oryginalnym wzorze. Ów kolor oficjalnie nosi nazwę "Steel", czyli stal i wzbudza mieszane uczucia. Niektórych zachwyca, innym wydaje się wyjątkowo ponury, kojarząc się, jak usłyszeliśmy, z szarością lamperii w komisariacie Milicji Obywatelskiej z czasów PRL. Na szczęście nie jest jedyny w palecie, bowiem do wyboru są jeszcze trzy inne, bardziej wyraziste ubarwienia: białe, czerwone i czarne.
Spoza dziewiętnastocalowych alufelg przezierają polakierowane na czerwono zaciski hamulców. W standardzie są też dwie, symetrycznie rozmieszczone po obu stronach zderzaka, końcówki wydechu z trapezoidalnymi zakończeniami oraz pakiet Black: czarne listwy wokół okien, czarna ramka grilla, czarne obudowy lusterek zewnętrznych. W wersji kombi, czyli takiej, jaką udostępniono nam do testów, także czarne relingi dachowe. Wspomniane wyżej dodatki z pewnością przydają stylistyce octavii pikanterii. Ot, takie knedle na ostro...
Wsiadamy
Najważniejszymi wyróżnikami wnętrza skody octavii RS 230 jest spłaszczona u dołu, sportowa kierownica oraz pokryte skórą (częściowo naturalną, częściowo tzw. ekologiczną), sportowo uformowane fotele ze zintegrowanymi zagłówkami. Prezentują się bojowo, zapewniają też stabilne podparcie ciała. Sportowego sznytu przydają czerwone przeszycia oraz widoczne w paru miejscach logo RS, uzupełnione literką v.
Poza tym w kabinie testowanej octavii znaleźliśmy wszystko to, za co powszechnie chwali się skody, a więc niezrównaną w porównaniu z innymi kompaktami przestronność, zwłaszcza w drugim rzędzie siedzeń, niezłe materiały, porządny montaż, wzorową ergonomię, praktyczne udogodnienia z serii "simply clever" . Były również ekstrasy, raczej rzadko spotykane w najczęściej kupowanych pojazdach tej klasy: panoramiczny szklany dach, ogromny ekran dotykowy, wyświetlający m.in. obraz z kamery cofania (skądinąd nienajlepszej rozdzielczości), fabryczna nawigacja z rozpoznawaniem znaków drogowych, podgrzewanie tylnej kanapy itp.
Jedziemy
Topowy silnik zapewnia octavii więcej niż przyzwoite osiągi. Według producenta, auto rozpędza się od 0 do 100 km/godz. w 6,7 sekundy, a jego prędkość maksymalna wynosi 250 km/godz. Niedowiarki, które zechcą zweryfikować katalogową wartość przyspieszenia, mogą to uczynić korzystając z funkcji "laptimer", czyli pokładowego stopera.
Wciskając specjalny przycisk kierowca uzyskuje dostęp do panelu, umożliwiającego wybór jednego z czterech profili jazdy. Tryb "sport" działa jak viagra. Sztywnieje wtedy układ kierowniczy, skrzynia DSG agresywniej zmienia przełożenia, a napęd nabiera wigoru. Auto ochoczo rwie do przodu, choć w i trybie podstawowym, czyli "normal", trudno narzekać na jego dynamikę.
Ogólnie: jest dobrze, aczkolwiek z dwoma minusami. Pierwszy to przenikające do wnętrza kabiny odgłosy. Nie chodzi o to, że jest głośno, w końcu mamy do czynienia z pojazdem aspirującym do miana hot-hatcha, lecz o rodzaj dźwięków, atakujących uszy podróżnych. Nie mają one wiele wspólnego z rasowym odgłosem pracy sportowego silnika, lecz są po prostu hałasem. Dokuczliwym zwłaszcza w trybie "sport". Dwusprzęgłowa skrzynia DSG zmienia wówczas przełożenia ze znaczącym opóźnieniem, co powoduje, że przy prędkości 120 km/godz. wskazówka obrotomierza zbliża się do liczby 4000, co znajduje swoje odzwierciedlenie w decybelach.
Nie spodobało się nam również zużycie paliwa - wysokie, jak na co prawda wyrośnięty, jednak bądź co bądź kompakt. W miejskich korkach komputer pokładowy pokazywał średnie spalanie na poziomie 12-13 l/100 km. Przy umiarkowanie dynamicznej jeździe na trasie trudno było zejść poniżej 8 l/100 km.
Na pochwałę zasługuje za to pewność prowadzenia RS 230. Jest to niewątpliwie zasługa zawieszenia - obniżonego o 15 mm w porównaniu ze "zwykłymi" odmianami octavii, z układem wielowahaczowym tylnej osi (w słabszych wersjach tego modelu został on zastąpiony mniej wyrafinowaną belką skrętną), oraz z elektronicznie regulowaną blokadą mechanizmu różnicowego osi przedniej. Dzięki niej, gdy jedno z przednich kół utraci przyczepność, cały napęd jest przenoszony na koło drugie.
Kupujemy
Według cytowanych już fachowców od pi-aru octavia RS 230 to samochód "ociekający mocą". Takie określenie należy uznać za lekką przesadę. To bardziej sympatyczny łobuziak niż łobuz w znaczeniu kibola, wymachującego maczetą. Co nie zmienia faktu, że topowa wersja najpopularniejszego modelu Skody jest autem udanym: zapewniającym sporą dozę sportowych przyjemności z jazdy, a przy tym w pełni funkcjonalnym w codziennym użytkowaniu (no, może pomijając apetyt na paliwo). A ile kosztuje?
Ceny liftbacka zaczynają się od 119 750 zł, kombi jest o 5 000 zł droższe. Decydując się na kombi RS 230 ze skrzynią DSG trzeba przygotować się na wydatek co najmniej 132 950 zł. Za bardzo dobrze wyposażony egzemplarz testowy (m.in. dostęp bezkluczykowy, elektrycznie sterowana klapa bagażnika, aktywny tempomat, system wspomagania parkowania, nawigacja Columbus, elektrycznie sterowane okno dachowe) należałoby zapłacić 168 550 zł.
Skoda Octavia Combi 230 RS