Nowy Citroen C3 stawi czoła Dacii. Tańszy, większy i bez obrotomierza
Samochody z generacji na generacje są większe, lepiej wyposażone, bardziej skomplikowane i rzecz jasna droższe. To schemat stary jak świat, ale projektując następcę miejskiego bestsellera Francuzi poszli inną drogą. Nowy Citroen C3 jest bowiem autem mniej skomplikowanym i budżetowym, ale ciągle wiernym swoim korzeniom. Po premierowych jazdach nową odsłoną “mieszczucha” już sporo wiem, choć wiele pytań pozostało bez odpowiedzi.
Marka spod znaku szewronów obrała sobie nowy cel i mówi o tym głośno - będziemy konkurować z Dacią. To odważny krok ze strony Citroena, ale umówmy się, że prędzej czy później ktoś musiał podjąć tę rękawicę. W erze coraz droższych samochodów, przystępne dla przeciętnego Kowalskiego auta Dacii cieszą się coraz większą popularnością. Nowy Citroen C3 i elektryczny e-C3 to auta, które mają coś z tym zrobić. Po nowej generacji miejskiego bestsellera wiele osób mogło spodziewać się fajerwerków, wielkiej rewolucji i przełomowych rozwiązań, ale już dziś wiem, że przy projektowaniu tego modelu kierowano się innymi założeniami.
Citroen C3 to samochód, którego do 2002 roku sprzedało się na całym świecie ponad 5,6 mln egzemplarzy i jest to model, który odpowiada dziś za 30 proc. globalnej sprzedaży marki. Mówiąc wprost, to dla Francuzów bardzo ważny model. Dlatego jeszcze bardziej dziwi fakt, że z nową generacją bestsellera producent poszedł w zupełnie innym kierunku, niż wszyscy dookoła. Zamiast postępu można dostrzec mały, choć celowy regres, którego celem było zbliżenie modelu C3 się do budżetowych aut z rumuńskim rodowodem.
Względem swojego poprzednika nowy Citroen C3 jest zdecydowanie większy. Ma 4015 mm długości, 1577 mm wysokości i 1755 mm szerokości, a jego rozstaw osi mierzy 2540 mm. Nowa generacja jest bardziej muskularna i ma prześwit 197 mm (wcześniej 135 mm). Wraz z wymiarami zewnętrznymi przybyło miejsca w kabinie. W porównaniu do średniej rynku nowy C3 oferuje większą ilość miejsca nad głową (+31 mm), więcej miejsca na nogi (+20 mm), jak również więcej przestrzeni na łokcie w przednim (+19 mm) oraz tylnym rzędzie (+21 mm).
Przy tym wszystkim inżynierom udało się wygospodarować więcej miejsca w konsoli środkowej oraz w schowkach. Przestrzeń w bagażniku z kolei zwiększono do 310 l (+10 l). Warto też zwrócić uwagę, że dzięki zwiększeniu prześwitu o niemal 100 mm, do samochodu wsiada się wygodniej i łatwiej się z niego wysiada. Kolejnym zabiegiem było zastosowanie foteli Advanced Comfort (dostępne w wersji “Max") z lepszym wsparciem bocznym, wyposażonych w dodatkową piankę (+10 mm).
Produkcja nowego C3 będzie się odbywać na Słowacji w miejscowości Trnava, a sam proces budowy samochodu będzie teraz szybszy i tańszy. Wynika to z faktu, że francuska nowość jest dostępna wyłącznie w dwóch wersjach wyposażenia - “You" oraz “Max". Proces konfiguracji jest więc tak prosty, jak w przypadku Tesli. Klient wybiera interesujący go wariant, później rodzaj napędu (benzynowy lub elektryczny), a na końcu pozostaje mu do wybrania kolor nadwozia.
W obydwu odmianach samochód jest dostępny w sześciu kolorach nadwozia, ale tylko wersję “Max" możemy zamówić z kontrastowym dachem - czarnym lub białym (w zależności od wybranego koloru). Droższą odmianę rozpoznamy też po kolorowych klipsach przednim zderzaku i na słupku C oraz po 17-calowych felgach aluminiowych. Z zewnątrz tę lepiej wyposażoną odmianę wyróżniają przyciemniane szyby, czarne obudowy lusterek, czarne relingi oraz tylne światła w technologii LED.
Wersja “You" i “Max" to dwa inne światy. Z zewnątrz to trochę kosmetyki, ale nie można tego powiedzieć o wnętrzu. Tańszy wariant jest bowiem pozbawiony skórzanych dodatków, ma plastikową kierownicę, manualny panel klimatyzacji, tylne szyby sterowane korbkami, fotele ze zintegrowanymi zagłówkami i przede wszystkim nie ma żadnego wyświetlacza. W tej odmianie źródłem jakiejkolwiek rozrywki jest nasz smartfon, który można zamontować w uchwycie i podłączyć do samochodu za pośrednictwem Bluetooth.
W wersji wyposażenia “Max" znajdziemy na boczkach drzwi ekologiczną skórę, podłokietniki z dodatkową pianką (+5 mm) i kolorowe metki z napisami “be cool", “have fun", “feel good" czy “be happy" - na każdych drzwiach znajdziemy coś innego. Dodatkowo wspomniane wcześniej fotele Advanced Comfort mają regulowane zagłówki, a pomiędzy nimi znajduje się centralny podłokietnik. Na wyposażeniu droższej odmiany znajdują się też elektrycznie sterowane lusterka boczne z funkcją podgrzewania, automatyczna klimatyzacja i dotykowy ekran multimedialny (10,25 cala) z systemem My Citroen Drive. Wówczas standardem jest także radio cyfrowe DAB, nawigacja i bezprzewodowa łączność Apple CarPlay i Android Auto.
Na koniec zegary - nie ma tu dużych cyfrowych wskaźników, których wygląd można konfigurować według własnych potrzeb. Nie ma też staromodnych fizycznych zegarów ani nawet obrotomierza. W tańszej wersji do dyspozycji jest wyświetlacz LCD, a w droższej ekran TFT. Poza prędkością możemy sprawdzić jaka temperatura panuje na zewnątrz oraz podejrzeć średnie zużycie paliwa (A i B) lub chwilowe. Najlepsze zostawiłem na koniec - nowego Citroen C3 i e-C3, niezależnie od wersji wyposażenia, uruchamia się poprzez włożenie, a następnie przekręcenie kluczyka w stacyjce. Old school!
W nowej odsłonie do wyboru jest wersja benzynowa i elektryczna. Spalinową napędza 3-cylindrowy silnik 1.2, który doczekał się łańcucha rozrządu. Pasek w kąpieli olejowej miał swoje zalety, ale jak pokazał czas, był najsłabszym ogniwem całej układanki. Ów pasek miał bowiem tendencje do łuszczenia się, a jego fragmenty tworzyły z czasem gęstą maź, która trafiała m.in. do pompy próżniowej, zatykając smok pompy oleju. Udoskonalona jednostka o mocy 100 KM i 205 Nm momentu obrotowego współpracuje z 6-biegową skrzynią ręczną, co pozwala na rozpędzenie się do pierwszej “setki" w 10,6 sekundy oraz osiągnięcie prędkości maksymalnej 160 km/h. Zgodnie z cyklem WLTP powinna zużywać średnio 5,6 l/100 km, co potwierdziło się podczas pierwszych jazd.
Drugą opcją jest odmiana elektryczna, napędzana przez jeden silnik elektryczny, zamontowany na przedniej osi. W tym wydaniu motor generuje moc 113 KM i 120 Nm momentu obrotowego, co przekłada się na czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h w 11 sekund oraz prędkość maksymalną 135 km/h. Takiego silnika elektrycznego nie widzieliśmy jeszcze w żadnym “elektryku" koncernu Stellantis. Całość zasila litowo-jonowa bateria o pojemności 44 kWh, którą naładujemy prądem stałym z maksymalną mocą 100 kW. Przy katalogowym zużyciu energii na poziomie 16,4 kWh, taka bateria powinna pozwolić na przejechanie w cyklu WLTP ok. 300 kilometrów. Ciężko jednak powiedzieć, jaki jest rzeczywisty apetyt Citroena e-C3, bowiem w udostępnionych nam przedprodukcyjnych autach wiele rzeczy nie działało tak, jak powinno.
Choć nowe Citroeny C3 już niebawem pojawią się na drogach, podczas premierowych jazd zorganizowanych na obrzeżach Wiednia, sporo rzeczy nie udało nam się sprawdzić. Przed zajęciem miejsca za kierownicą organizator przekazał nam, że w udostępnionych autach nie działają jeszcze systemy wsparcia kierowcy tj. asystent pasa ruchu, system start-stop oraz system rozpoznawania znaków drogowych. Jakby tego było mało, auta płatały nam niezłe figle - jeden w pewnym momencie odmówił dalszej jazdy, a drugi bardzo szybko chciał wrócić do serwisu. Pozostaje mieć nadzieję, że produkcyjne wersje nie będą miały takich problemów.
Na szczęście póki jechał, to jechał przyjemnie. Producent wielokrotnie podkreślał, by zwrócić uwagę na komfort jazdy. Zarówno spalinowa, jak i elektryczna wersja prowadzą się naprawdę dobrze. To zasługa standardowego zawieszenia Citroën Advanced Comfort, które jest naprawdę miękkie, sprawnie wybiera nierówności w drodze i pozwala zapomnieć, po jakiej jedziemy nawierzchni - w małym aucie to nie takie oczywiste. Nowy Citroen C3 jeździ tak, jak na francuskie auto przystało. Jest wygodnie, choć przechyły nadwozia są odczuwalne bardziej, niż w innych autach tego segmentu. Nagłe zmiany kierunku jazdy nie są czymś, za czym przepada nowy C3, ale też nie do tego został stworzony.
Zadziwiające jest jednak to, że odmiana elektryczna - choć może to kwestia “przeprodukcyjności" naszego egzemplarza - reaguje na gaz ze sporym opóźnieniem. Nie po to przecież wybieramy elektryka, żeby był ospały. Po nagłym wciśnięciu gazu trzeba odczekać nieco ponad sekundę, zanim cokolwiek się zadzieje. Nie działo się tak w odmianie spalinowej, jednak dało się zauważyć, że silnik z nowym łańcuchem pracuje nieco głośniej nie tylko przy gwałtownym przyspieszaniu, ale również podczas pracy przy niższych obrotach.
Po pierwszym kontakcie z nowym Citroenem C3 mam wrażenie, że większy sukces odniesie spalinowa odmiana “Max". Odmiana "You" będzie raczej wybierana przez firmy carsharingowe. Byłbym zaskoczony, gdyby klienci prywatni byli gotowi zrezygnować z tak wielu udogodnień w nowym aucie. Choć z drugiej strony różnica w cenie wynosi aż 20 tys. złotych.
A co z wersją elektryczną? Nie trzeba w niej machać lewarkiem, wobec czego sama jazda jest przyjemniejsza. Jednakże, tu przepaść cenowa jest spora. Poza tym, spójrzmy prawdzie w oczy - zainteresowanie autami bezemisyjnymi w ostatnim czasie gwałtownie spadło. Jeep Avenger jest dobrym przykładem, że spalinowe i tańsze warianty są dziś chętniej wybierane. Jego przygoda też zaczęła się od wersji elektrycznej, ale samochody zaczęły się pojawiać na drodze wtedy, gdy do oferty dołączyła odmiana spalinowa.
Na tym jednak nie koniec. Do końca roku nowy Citroen C3 zadebiutuje także w odmianie hybrydowej z 48-woltowym akumulatorem i 6-stopniową skrzynią dwusprzęgłową. W 2025 roku natomiast ma pojawić się wersja z jeszcze mniejszym zasięgiem na poziomie 200 kilometrów. Liczmy więc, że wraz z zasięgiem spadnie także cena.