Mały, ale wariat. Potrafi więcej niż się wydaje

Hyundai i10 wygląda niepozornie, ale podczas testu ujawnił wiele zalet. To dojrzały, bardzo praktyczny samochodzik, który sprawdza się nie tylko w obszarze zabudowanym.

Gdyby samochody miejskie służyły tylko do jazdy w mieście, producenci mieliby zapewne ułatwione zadanie. Ale tak nie jest . Dla dużej liczby nabywców "maluch" pełni także rolę rodzinnego środka transportu, który raz w roku obładowany po brzegi pokonuje wakacyjną trasę. Oceniając Hyundaia i10 postawiliśmy sprawdzić, czy w ostateczności może być samochodem uniwersalnym.

Wnętrze

Z zewnątrz I10 nie grzeszy rozmiarami. Wewnątrz okazuje się jednak, że ani kierowcy, ani pasażerom nie brakuje miejsca, nawet jeśli wsiądą w puchowych kurtkach. Wrażenie przestrzeni tworzy dość wysoko poprowadzona linia dachu. Do auta wsiada się bardzo łatwo - wszystkie wersje mają pięcioro szeroko otwierających się drzwi.

Reklama

Bagażnik ma objętość 225 l. Nie jest to dużo, ale rywale prezentują w tej kategorii podobny poziom. Tylna kanapa jest asymetrycznie dzielona i składana. Niestety - nawet po odchyleniu siedzisk i położeniu oparć nie tworzą one jednej płaszczyzny z podłogą kufra.

Wrażenia z jazdy i10 z pewnością zależą od wybranego poziomu wyposażenia, a tych w i10 jest aż 7. Testowana wersja Comfort na pokładzie ma niemal wszystko o czym może pomarzyć nabywca takiego małego, budżetowego modelu. Wśród najważniejszych elementów należy wymienić elektryczne wspomaganie kierownicy, mechaniczną regulację wysokości fotela kierowcy (a w zasadzie samego siedziska, bo oparcie nie zmienia wysokości), regulację kierownicy w jednej płaszczyźnie, ręcznie sterowana klimatyzację i komplet elektrycznie sterowanych szyb. A zatem wszystko tak jak "prawdziwym" aucie. Na konsoli centralnej wygospodarowano miejsce na schowek, a w nim - na gniazdo USB, AUX oraz 12V. Między fotelami producent zabudował uchwyty na kubki i jeszcze jedno gniazdo 12V.

Na kierownicy testowanego egzemplarza znalazły się przełączniki do sterowania radioodtwarzaczem - w tej klasie to nieczęsto spotykane udogodnienie.

Wnętrze jest wykonane bardzo starannie. Wszystkie tworzywa sztuczne są twarde, ale starannie dopasowane. Nie wydzielają przykrych woni i nie skrzypią.

Silnik/Jazda

Bardzo mocnym punktem koreańskiego modelu jest silnik. To czterocylindrowa jednostka napędowa z prawdziwego zdarzenia, a nie jak w przypadku wielu budżetowych konkurentów, tanie, trzycylindrowe źródło napędu.

Użytkownik Hyundaia i10 ma do dyspozycji 69 KM. Sam samochód waży mniej niż tonę (980 kg). Dla porównania - nieprodukowany już od dawna Fiat Seicento Sporting ma 55 KM, a najbardziej popularnym "swapem" uskrzydlającym ten model była transplantacja silnika od Punto o mocy 75 KM.

W i10 obywa się bez przeróbek i mocy nie brakuje. Można nawet powiedzieć więcej - możliwości silnika całkowicie wyczerpują potencjał zawieszenia. Do 100 km/h samochód bardzo sprawnie się rozpędza. Pomaga mu w tym doskonale pracująca skrzynia biegów. W żadnym innym aucie tej klasy poszczególne przełożenia nie wskakują tak łatwo i tak precyzyjnie.

Później w kabinie robi się głośno, ale jazda z autostradową prędkością rzędu 120-140 km/h jest jak najbardziej możliwa, pod warunkiem, że droga jest prosta i nie wieje boczny wiatr. I10 nie lubi ani zakrętów, ani podmuchów, które utrudniają utrzymywanie prostoliniowego kierunku.

Niezbyt pewnie auto zachowuje się także podczas hamowania - zresztą jak każdy mały, lekki, wąski, krótki i wysoki samochód.

Zużycie paliwa podczas testu oscylowało w przedziale od 5 do 7 l/100 km. Samochód jeździł głównie w zatłoczonym mieście i nie pozostawał bynajmniej "ostatni na światłach". Warto podkreślić jeszcze raz - podstawowa jednostka napędowa bardzo łatwo wkręca się na obroty. Podczas testu auto osiągało 100 km/h w czasie ok. 14 sekund, a więc nieznacznie szybciej niż deklaruje producent.

Podsumowanie

Mały i10 potrafi więcej niż wydawałoby się to na pierwszy rzut oka. Pięcioro drzwi ułatwia pełne wykorzystanie wnętrza, które nie jest wcale takie ciasne. Silnik 1.1 w mieście jest aż za mocny, w trasie okazuje się wystarczający, choć oczywiście przy wyższych obrotach daje o sobie znać wyraźnym, ale tolerowalnym dźwiękiem.

Dzięki 7 pakietom wyposażenia auto można łatwo dopasować do swoich potrzeb. Najtańsza wersja BASE jest goła jak święty turecki (nie ma nawet wspomagania kierownicy), ale kosztuje zaledwie 25 190 zł. Za bogato wyposażoną, testowaną Comfort trzeba zapłacić 33 690 zł. Egzemplarzem skromnie wyposażonym, ale mającym na pokładzie klimatyzację wyjedziemy z salonu za 29 590 zł.

Jacek Ambrozik

Silnik: benzynowy, czterocylindrowy, 1 086 ccm

Osiągi:

0-100 km/h: 15,0 s

V max: 156 km/h

Spalanie w teście: 5,0-7,0 l/100 km

Moc max. 69 KM

Max mom.obr.: 99 Nm

Ceny:

Wersja podstawowa pięciodrzwiowa:

od 25 190 zł (z uwzględnieniem aktualnych promocji)

Wersja opisywana Comfort: 33 690 zł (z uwzględnieniem aktualnych promocji)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy