Jaguar F-Pace. Naprawdę kawał auta
Gdyby dziesięć lat temu ktoś powiedział, że Jaguar, od dawien dawna słynący z produkcji luksusowych limuzyn i samochodów sportowych, zacznie niebawem firmować pojazdy, pozujące na terenówki, popukalibyśmy się w głowę z niedowierzaniem.
Czasy jednak się zmieniają i szefowie tej szacownej brytyjskiej, aczkolwiek obecnie należącej do hinduskiego koncernu Tata Motors, marki musieli zmienić również swoje myślenie. Dopasować je do aktualnych mód, trendów i oczekiwań klienteli. Owocem tej zmiany jest pierwszy w historii Jaguara SUV, który otrzymał nazwę F-Pace.
Jego twórcy mieli niełatwe zadanie - kiedy wchodzi się do zupełnie nowego dla siebie segmentu, a do tego jest się postrzeganym jako marka premium i ma się licznych, doświadczonych, groźnych konkurentów, nie ma miejsca na błędy. Rynek ich nie wybaczy. Czy nowy gracz w świecie ekskluzywnych SUV-ów potrafi zakłócić dobry sen menedżerom Audi, BMW, Lexusa, Volvo? Odpowiedzi na to pytanie szukaliśmy, jeżdżąc samochodem zidentyfikowanym w fabrycznej specyfikacji jako Jaguar P-Pace 3.0 S TDV6 300 KM AWD First Edition MY 2017. Kolor nadwozia: Caesium Blue. Kolor wnętrza: Jet/Light Oyster.
Oglądamy
F-Pace wzbudza zainteresowanie innych kierowców i przechodniów. Nie tylko dlatego, że jest pojazdem praktycznie jeszcze niewidywanym na polskich drogach. Przyciąga wzrok, bo prezentuje się nader okazale. Potężne gabaryty, ogromne, 22-calowe koła, jakby zapożyczone z jakiejś sportowej ciężarówki (15-ramienne alufelgi Double Helix - opcja za, bagatela, ponad 16 000 zł), dynamiczna, muskularna sylwetka. Przód, który swoim drapieżnym wyglądem idealnie współgra z umieszczonym na grillu logo, przedstawiającym rozdziawioną paszczę dzikiego kota. Tak, nie ulega wątpliwości - F-Pace to naprawdę kawał auta. Do tego odbiegającego stylistyką i ogólnym wizerunkiem od ugrzecznionych rywali. Może się podobać.
Wsiadamy
Otwieramy drzwi (system bezkluczykowy) i na dzień dobry wita nas fenomenalny widok pokrytych białą, miękką skórą foteli, godnych klubu dżentelmenów w Oksfordzie. Są one bardzo obszerne, regulowane elektrycznie we wszystkich możliwych i niemożliwych kierunkach, podgrzewane i wentylowane. Zapewniają iście królewski komfort. Trochę dziwi jedynie brak funkcji masażu.
Kierowca F-Pace'a patrzy na świat z wysoka. Kiedy opuści nieco wzrok, ujrzy znajdującą się na środku kierownicy metaliczną sylwetkę atakującego ofiarę jaguara. Jest pięknie.
Wiemy, że niektórzy z recenzentów krytykują zastąpienie klasycznej dźwigni zmiany ustawień automatycznej skrzyni biegów w F-Pace dużym pokrętłem. Rzeczywiście jest to rozwiązanie niezbyt "motoryzacyjne", ale oryginalne i w gruncie rzeczy wygodne. Nam przypadło do gustu. Podobnie, jak również uznawany za kontrowersyjny sposób sterowania poszczególnymi funkcjami samochodu, m.in. pokładową informacją, łącznością i rozrywką - dostęp do nich uzyskujemy przez kafelkowe ikony na centralnym, dotykowym ekranie o przekątnej 12 cali.
Nad wyposażeniem "naszego" jaguara nie ma co się rozwodzić. Jak zwykle w przypadku testowych samochodów z górnej półki jest ono w zasadzie kompletne (hm... o braku masażu w fotelach chyba już wspominaliśmy?). Warto wspomnieć jedynie o bardzo przydatnym systemie dookolnych kamer, które obrazują sytuację z czterech stron samochodu, symulując również jego obraz z góry. I o wirtualnym, konfigurowalnym, centralnym zestawie instrumentów przed oczami kierowcy.
Z zawodowego obowiązku zajmujemy na chwilę miejsce na tylnej kanapie. Usiądzie tam wygodnie dwóch, nawet rosłych pasażerów. Trzeciemu będzie ciasno, m.in. z powodu wysokiego, środkowego tunelu. Na osłodę ma do dyspozycji wejście USB, gniazdko 12 V, może też włączyć podgrzewanie kanapy.
Jak przystało na pełnowymiarowego SUV-a jaguar ma duży bagażnik. Duży? Ogromny. Przy swoich 650 litrach jest on np. o 110 l większy niż kufer audi Q5. Po położeniu dzielonego oparcia tylnej kanapy powstaje praktycznie płaska powierzchnia załadunkowa o pojemności 1740 l. Dodajmy do tego brak progu, ułatwiający zapakowanie bagaży. Jest dobrze.
Najwyższy czas dodać do tej beczki miodu nieco dziegciu. Niemile zaskakuje jakość niektórych materiałów w kokpicie i niedbałość montażu. Tworzywa są twarde i nie zawsze przyjemne w dotyku. Pociągamy za uchwyt służący do zamykania drzwi - rusza się i trzeszczy. Naciskamy na bok centralnej konsoli - podobnie. To samo dzieje się z plastikową osłoną zespołu instrumentów. Z biegiem czasu i kilometrów będzie to wszystko ruszać się i trzeszczeć coraz bardziej. Zważywszy klasę i cenę samochodu - trochę wstyd...
Jedziemy
Pod maską testowanego jaguara pracował silnik wysokoprężny o pojemności 2993 ccm i mocy 300 KM. Ta jak na razie topowa w ofercie modelu jednostka rozwija maksymalny moment obrotowy wartości 700 Nm, jest dostępny już przy 2000 obr./min i zapewnia ciężkiemu i masywnemu SUV-owi (mimo szerokiego zastosowania aluminium w budowie nadwozia F-Pace waży prawie 2 tony) prawie sportowe osiągi. Według danych katalogowych przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. zajmuje zaledwie 6,2 sekundy a prędkość maksymalna wynosi 241 km/godz.
Samochód rzeczywiście sprawia wrażenie dość żwawego i to niezależnie od wybranego trybu jazdy (Normal, Eco, Dynamic). Dieslowskie V6 brzmi w miarę rasowo, ośmiobiegowy automat zmienia biegi sprawnie i szybko, a widok wspomnianego wyżej pokrętła, powoli wysuwającego się po uruchomieniu silnika wręcz fascynuje ;)
Auto jest zwinne, świetnie się prowadzi i doskonale hamuje. Ma napęd na obie osie i bardzo dobrze wyciszone wnętrze kabiny. Czegóż chcieć więcej? Lepszego zawieszenia. Niestety, pomimo obecności montowanego za dopłatą systemu AdSR (Adaptive Surface Response, który, jak informuje producent: "rozpoznaje różne nawierzchnie, aby wykorzystać dostępną przyczepność poprzez regulację silnika i hamulców") zachowuje się dość zastanawiająco. Na długich, łagodnych nierównościach wprawia auto w kołysanie, które na ulicznych wybojach zmienia się w nieprzyjemną trzęsawkę.
Kupujemy
Jeżeli szukasz dużego, stylowego SUV-a o sportowych genach i bardzo dobrych osiągach, a jednocześnie pragniesz uniknąć niemiecko-japońskiego banału - F-Pace jest pojazdem dla ciebie. Musisz jeszcze tylko spełnić jeden drobny warunek - dysponować grubym portfelem. Najtańszy F-Pace kosztuje dokładnie 199 900 zł. Za wersję First Edition trzeba zapłacić minimum 438 500 zł. Bogate wyposażenie dodatkowe, takie, jak w testowanym przez nas egzemplarzu, podwyższa tę cenę do 521 450 zł. Za takie pieniądze w niektórych rejonach Polski można kupić nowy, wykończony pod klucz dom. Nie będzie to jednak dom marki Jaguar...