Hyundai i20 – moc drobnych poprawek
Przeprowadzony niedawno face lifting modelu i20 na pierwszy rzut oka nie zmienił go znacząco. Dopiero bliższe przyjrzenie mu się pozwala docenić zakres modyfikacji.
Nowy jest chociażby zderzak z dodatkowymi przetłoczeniami, innymi światłami przeciwmgielnymi oraz grillem, który ma nieco zmieniony kształt, a do tego "kaskadowy" projekt - element rozpoznawczy nowych modeli Hyundaia.
Znacznie więcej modyfikacji znajdziemy z tyłu, gdzie zmieniono zarówno zderzak, jak i klapę bagażnika. Jednym z powodów tej decyzji, jest chęć przeniesienia tablicy rejestracyjnej właśnie na klapę. Dzięki temu w "daszku" nad nią można było ukryć klamkę (do tej pory znajdowała się ona przy dolnej krawędzi klapy), do której łatwiej jest teraz sięgać. Obok niej może znaleźć się kamera cofania, która w modelu sprzed modernizacji wystawała pośrodku klapy bagażnika.
Zmienione zderzak i klapa pozwoliły też na zaprojektowanie na nowo tylnych świateł, które świecą teraz charakterystycznym, LEDowym paskiem. Zderzak natomiast ma szeroką, czarną wstawkę.
Listę nowości zamykają trzy nowe lakiery oraz możliwość zamówienia dwukolorowego nadwozia - czarnego dachu i jednego z siedmiu (z dziesięciu dostępnych) kolorów. Nie zabrakło także nowych wzorów alufelg.
Skoro już przy kolorach jesteśmy, to również wnętrze otrzymało nowe opcje wykończenia - możemy zdecydować się na czarną tapicerkę z czerwonymi lub niebieskimi przeszyciami. Zdecydowanie najciekawsza jest jednak trzecia opcja z niebieskimi wstawkami na desce rozdzielczej.
Sam projekt wnętrza nie uległ zmianie, poza pojawieniem się systemu multimedialnego. Do wyboru mamy radio z ekranem o przekątnej 3,8 cala, 5 cali oraz 7 cali. To ostatnie obsługuje funkcje Android Auto i Apple CarPlay, a opcjonalnie może być wyposażone też w nawigację. Sam system, choć ma ekran wbudowany w deskę rozdzielczą, jest tym samym, który znamy choćby z większego i30. Możemy więc liczyć na intuicyjne menu, dobrej jakości grafikę i szybkie działanie.
Hyundai przy okazji liftingu i20 podkreśla też obecność systemów wpływających na bezpieczeństwo czynne, na które składają się asystent pasa ruchu, ostrzeganie o ryzyku kolizji, system monitorujący skupienie kierowcy oraz automatyczne światła drogowe.
Żadnych nowości nie znajdziemy natomiast pod maską - do wyboru są nadal wolnossące silniki 1.2 MPI (75 lub 84 KM) i 1.4 MPI (100 KM) oraz doładowany, trzycylindrowy 1.0 T-GDI (100 i 120 KM). Zmieniły się natomiast dostępne skrzynie biegów - do tej pory 1.4 MPI dostępny był tylko z 4-biegowym "automatem", obecnie jest to wyłącznie 6-stopniowy "manual", a sam silnik kupimy tylko w uterenowionej odmianie Active. Do gamy dołączyła natomiast 7-biegowa, dwusprzęgłowa przekładnia, występująca w obu odmianach silnika 1.0 T-GDI.
Podczas pierwszych jazd testowych odświeżonym i20 oraz i20 Active mieliśmy okazję sprawdzić mocniejszą wersję w połączeniu ze skrzynią automatyczną. Jest to zestawienie bardzo udane, auto chętnie reaguje na dodanie gazu, a w trybie sport robi się naprawdę wyczulone na muśnięcia prawej stopy. Podczas wyprzedzania pojawia się krótka chwila "zastanowienia", kiedy skrzynia zrzuca przełożenia, a turbina się rozkręca, ale nie jest ona irytująca. Sprawność i szybkość działania koreańskiej "dwusprzęgłówki" potwierdza przejście w tryb ręczny - kolejne przełożenia wskakują płynnie i z niemal zerowym opóźnieniem, a szybka redukcja o dwa biegi również nie stanowi dla skrzyni problemu.
Subiektywne wrażenia potwierdzają dane techniczne - 120-konne i20 z "automatem" przyspiesza do 100 km/h w 10,5 s, a więc jedynie o 0,3 s wolniej, od wersji z przekładnią manualną. Fakt, że nowa skrzynia ma 7 przełożeń docenimy szczególnie na autostradzie, gdzie nawet podczas szybkiej jazdy dźwięk silnika znikał gdzieś w sumie powietrza, co jest oczywiście również zasługą dobrego wyciszenia jednostki napędowej, która nie irytuje 3-cylindrowym warkotem.
Hyundai i20 pozostaje przy tym autem całkiem praktycznym (bagażnik ma pojemność 326 l) i wystarczająco przestronnym, a do tego zapewniającym niezły komfort jazdy i dość dobrze się prowadzącym. Świetnie sprawdzi się w roli auta miejskiego, a z doładowanym silnikiem nawet jazda autostradą nim nie będzie męcząca. Face lifting natomiast sprawił, że model odzyskał świeżość, a zamawiając go w jednym z nowych kolorów i czarnym dachem z pewnością będzie zwracał uwagę na ulicy.
Na chwilę obecną nie znamy jedynie cen odświeżonego i20 (w przypadku wersji sprzed modernizacji startowały one z poziomu 46 900 zł), ale importer poda je już w drugiej połowie czerwca. Wtedy też na drogi wyjadą pierwsze egzemplarze zmodernizowanego modelu.
Michał Domański