Reklama

W tym samochodzie wrażenie robi wszystko: wygląd, zastosowane rozwiązania techniczne, właściwości jezdne zarówno na asfalcie, jak i w terenie. Przede wszystkim wrażenie robi jednak fakt, że Ford zdecydował się na taki model i to w czasach, kiedy proces elektryfikacji motoryzacji trwa w najlepsze. Nie czarujmy się: ślad węglowy Raptora jest równie solidny co bieżnik opony odciśnięty w szutrowej drodze.

Kompensując emisję CO2 wciąż rosnącą sprzedażą elektrycznego Mustanga Mach-E, Ford dał pracownikom działu sportowego dużo swobody w projektowaniu nowego Raptora. A że jedynym kryterium uzasadniającym użycie danego rozwiązania były wyłącznie ekstremalne emocje, finalny efekt to pojazd o wyczynowych wręcz parametrach, którego można używać na co dzień.

Ford Ranger Raptor: wygląd bojownika

W pierwszym kontakcie z Raptorem najbardziej rzuca się w oczy napis Ford na osłonie chłodnicy. W materiałach prasowych producent określa typografię jako "śmiałą", ale też taki jest ten samochód: odważny, bezkompromisowy, agresywny, a po części też trochę bezczelny. - Ja nie podjadę pod tą górę - zdaje się pytać. - No to potrzymaj mi...

Wyłącznie dla Raptora przewidziano dwa specjalne kolory: code orange oraz conquer grey. Mnie bardziej podoba się być może nieco krzykliwa pomarańcza, która - jak cała linia - wzbogacona może być kilkoma rodzajami grafik do oklejenia karoserii.

Myślicie, że Raptor to surowy i prosty model, przeznaczony wyłącznie do pracy? Nic z tego. Nowa generacja wyposażona została w najbardziej aktualne rozwiązania w zakresie komfortu i bezpieczeństwa. Matrycowe reflektory LED, z automatycznym przełączaniem pomiędzy trybem mijania i drogowym, doświetlaniem zakrętów oraz dynamicznym poziomowaniem. Mnóstwo asystentów, dookólne kamery przydatne zarówno w czasie parkowania, jak też i podczas jazdy terenowej, to tylko niektóre z rozwiązań użytych w nowej generacji Rangera.

Zabraknąć nie mogło również dużych wyświetlaczy dotykowych (przekątna 12 cali), synchronizacji ze smartfonami (Android Auto, CarPlay) jako elementu pakietu SYNC 4A nowej generacji, dobrego nagłośnienia składającego się z 10 głośników marki B&O, a także w pełni cyfrowego zestawu wskaźników, o różnorodnej konfiguracji wyświetlanych informacji.

Ranger Raptor to chyba pierwszy na świecie pickup z regulowanym układem wydechowym. Specjalny zawór dostosowuje dźwięk do aktualnych potrzeb i nastroju kierowcy. Aktywny wydech pracować może w czterech trybach: cichym, normalnym, sportowym oraz Baja. Ten ostatni to nawiązanie do pustynnych rajdów crosscountry typu Baja, gdzie Ford z modelem F150 odnosił znaczące sukcesy.

We wnętrzu znajdziemy dużo akcentów w kolorze code orange, czyli tym przeznaczonym wyłącznie dla Raptora. Przeszycia siedzeń, obudowy kratek nawiewu, czy wybieraka skrzyni biegów to tylko kilka z detali zdradzających wersję, z którą mamy do czynienia. Sportowy charakter podkreśla również kierownica z grubym wieńcem (mięsista), a także pomarańczowym paskiem, informującym o ustawieniu kół do jazdy na wprost.

Ciekawym pomysłem jest panel programowalnych przycisków, ulokowany w podsufitce. Składa się z sześciu elementów, którymi można uruchamiać na przykład dodatkowe oświetlenie, wyciągarkę czy inne urządzenia sterowane elektrycznie.

Raptor wyposażony został w 17-calowe koła, na które w fabryce ubierane są opony w rozmiarze 285/70, z bieżnikiem typu AT, a więc przeznaczonym dla większości warunków terenowych.

Ford Ranger Raptor: mocarny silnik

Wyłącznie w tej odmianie stosowany będzie widlasty, sześciocylindrowy benzynowy silnik o pojemności trzech litrów. Dzięki podwójnym turbinom jednostka osiąga moc 292 koni mechanicznych, a także 491 Nm momentu obrotowego. W układzie napędowym znajdziemy 10-biegową automatyczną skrzynię, dwubiegową skrzynię rozdzielczą, a także osiowe mechanizmy różnicowe z blokadami.

Jak pracuje taki zestaw? Rewelacyjnie. Silnik dobrze radzi sobie z dość ciężkim Raptorem (masa własna to około 2500 kg), a do tego jest niezwykle... kulturalny. Równa praca, a przede wszystkim możliwość precyzyjnego sterowania otwarciem przepustnicy powodują, że tym autem dobrze jeździ się zarówno na autostradach, jak też i w ciężkim terenie. Duża w tym zasługa inżynierów działu Performance, którzy w Raptorze użyli systemów przyspieszających reakcję turbosprężarek, stosowane między innymi w modelach GT oraz Focus ST.

Zestawienie widlastej szóstki z serii EcoBoost i ciężkiego nadwozia osadzonego na solidnej ramie przekłada się niestety na spory apetyt Raptora. Zabawa z dala od asfaltowych dróg w zależności od tempa pokonywania terenowych przeszkód to 17-18 litrów benzyny bezołowiowej zużytej na dystansie 100 km. Jazda po ubitych drogach pozwala nieco zmniejszyć konsumpcję paliwa, ale na cuda nie liczcie. Z jednej strony to kwestia dość wysokiej masy własnej, z drugiej zaś użytych opon. Terenowa rzeźba bieżnika AT-eków firmy BFGoodrich nie sprzyja oszczędnościom.

Jeśli nad komfort jazdy przekładacie ekonomię, poczekajcie do czerwca przyszłego roku. Wtedy to w ofercie pojawi się Raptor z dwulitrowym dieslem, ale czy to będzie jeszcze tak ekscytujący model?

Ford Ranger Raptor: podwozie, które robi różnicę

Swój spory ślad inżynierowie działu sportu zostawili również w obrębie zawieszenia. Względem Rangera, którego umownie możemy uznać za tradycyjnego, w Raptorze znajdziemy lekkie wahacze, wyprodukowane z aluminium, poprawione drążki Watta, a przede wszystkim znakomite amortyzatory Fox (2,5-calowe), z regulacją siły tłumienia. Uwierzcie, cały ten zestaw działa rewelacyjnie na asfaltach, a także w terenie i to zarówno podczas pokonywania dużych przeszkód, jak też i w czasie szybkiej jazdy po szutrach. Nazwanie zawieszenia Raptora wyczynowym tak naprawdę jest bliskie prawdy. Ale spokojnie, dalej przy tym jest komfortowe.

Jeśli lubicie napęd na cztery koła, pickup Forda prezentuje w tym zakresie najwyższy możliwy obecnie poziom. Rangera w wersji Raptor wyposażono w skrzynię redukcyjną, a także dwa osiowe mechanizmy różnicowe, z blokadami. Spinając wszystko na sztywno, dostajemy niezwykle dzielny terenowo samochód, o niezłych parametrach trakcyjnych. Kąt natarcia wynosi 32 stopnie, kąt zejścia 27 stopni (lub 24, gdy auto wyposażono w hak holowniczy). Kąt rampowy to 24 stopnie, prześwit 27 cm, a głębokość brodzenia aż 85 cm. Wszystkie te liczby przekładają się na dużą swobodę w dobieraniu kierunków jazdy poza asfaltami, jeśli jednak macie ochotę na szybsze podróżowanie po wydmach, też da się to zrobić.

W nowym Raptorze kierowca ma do wyboru siedem trybów jazdy. Trzy z nich przeznaczone są do jazdy na asfalcie (program normalny, sportowy i na śliskie nawierzchnie), pozostałe cztery to nastawy używane w terenie: jazda po skałach, piasku, w błocie/koleinach oraz Baja. Szczególnie ciekawy jest ten ostatni tryb, przeznaczony do uzyskiwania dużych prędkości w warunkach jazdy terenowej. W połączeniu z dużym skokiem zawieszenia pozwala on przemieszczać się po szutrowych traktach zdecydowanie szybciej niż wskazywałyby na to warunki drogowe. Prawie jak na Dakarze.

Warto również wspomnieć o systemie Trail Control, czyli takim tempomacie dla jazdy terenowej. Działa on do prędkości 32 km/h, zarówno podczas podjazdów, jak i zjazdów, wyręczając kierowcę w kwestii przyspieszania oraz hamowania.

Ford Ranger Raptor: lider powiększy przewagę?

Ranger to lider europejskich statystyk sprzedaży pickupów. Dość powiedzieć, że model ten w Polsce miał do tej pory ponad 40-procentowy udział, a nowa generacja - zaczynająca się do Raptora, daje producentowi uzasadnione nadzieje na jeszcze większą sprzedaż.

W tym kontekście dziwi nieco fakt, że nowy Ranger będzie sprzedawany również przez Volkswagena pod nazwą Amarok. Wydaje się jednak, że dla niemieckiego koncernu posiadanie pickupa to wyłącznie kwestia wizerunkowa. Dla Forda - ze względu na projektowaną gamę Rangera - to bardziej sposób na stworzenie źródła niezłych przychodów. 

Doświadczając jazdy Raptorem podczas dziennikarskiej prezentacji, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że najbardziej ekstremalna odmiana Rangera to pojazd prawie gotowy do startu w Rajdzie Dakar. Wystarczyłoby go wyposażyć jedynie w niezbędne elementy bezpieczeństwa (m.in. klatka, kubełki, pasy bezpieczeństwa, systemy gaśnicze) i już można wysyłać zgłoszenie do zawodów. Wcześniej wypadałoby jednak kupić Raptora, a to wydatek rzędu 304 tysięcy. Niestety netto.

***