Znaleźli sposób na darmowe parkowanie. "Nie było zakazu"

Jan Guss-Gasiński

Jan Guss-Gasiński

Aktualizacja

Zaparkowanie samochodu, zwłaszcza w dużym mieście, graniczy często z cudem, a w dodatku bywa kosztowne. Mieszkańcy holenderskiego Haarlem znaleźli jednak sposób, jak zaparkować szybko i nie zapłacić złotówki. Władze miasta wzięły sprawy w swoje ręce.

Kierowcy zamiast płacić za parkowanie, woleli blokować miejsca pod ładowarkami.
Kierowcy zamiast płacić za parkowanie, woleli blokować miejsca pod ładowarkami.123RF/PICSEL

Samochodów na drogach przybywa, a miejsc w miastach wręcz przeciwnie. Ponadto te, z których kiedyś korzystali wszyscy, teraz zamieniają się w miejsca do ładowania aut hybrydowych i elektrycznych. Dla wielu oznacza to tyle, że znalezienie wolnego miejsca jest coraz cięższe, a w dodatku trzeba za to zapłacić. Gdy pojawia się problem, ludzie znajdą sprytny sposób, by się go pozbyć.

Parkowali jak chcieli, bo nie było zakazu

Mieszkańcy holenderskiego Haarlem w pewnym momencie przestali przejmować się tym, że swoim autem mogą zająć komuś miejsce pod ładowarką. A żeby było ciekawiej nikt tego nie weryfikował, a w dodatku samochody na tych miejscach były zwolnione z opłat za parkowanie. Pod miejscami przeznaczonymi do ładowania aut zaczęły pojawiać się nie tylko bezemisyjne auta z naładowanymi bateriami, ale także samochody spalinowe.

Czym kierowcy motywowali swoje zachowanie? Brakiem przepisów, które tego by zakazywały. Kiedy o problemie dowiedziały się władze miasta, niezwłocznie przystąpiono do zmiany prawa. Tym sposobem w ekspresowym tempie miasto wprowadziło zakaz parkowania na miejscach wyposażonych w ładowarki, z wyłączeniem pojazdów elektrycznych z widocznym zezwoleniem. Kara? Taka sama jak w przypadku pozostawienia auta w miejscu niedozwolonym - odholowanie i wysoka grzywna. A jak to wygląda w Polsce?

Pod ładowarkami mogą parkować tylko pojazdy elektryczne na czas ładowaniaJan Guss-GasińskiINTERIA.PL

Polacy byli mądrzejsi. Kary są bardzo surowe

Operatorzy punktów ładowania w Polsce przewidzieli, że kierowcy będą chcieli skorzystać z miejsc pod ładowarkami do niecnych celów. Pod koniec 2021 roku przy miejscach do ładowania aut elektrycznych pojawiły się znaki informujące o tym, że miejsce oznaczone kopertą (często białą lub zieloną) jest przeznaczone wyłącznie dla samochodów elektrycznych na czas ładowania. Oznakowanie może się różnić, ale konsekwencje często są te same.

  • znak pionowy D-18, D-18a lub D-18b z umieszczoną pod nim tabliczką "EV" lub "Miejsce przeznaczone wyłącznie dla pojazdów elektrycznych";
  • znak poziomy P-18 lub P-20 z dodatkowo namalowanym napisem "EV" lub "EE".
W Polsce miejsca dla aut elektrycznych na czas ładowania są oznaczone. Złamanie przepisu to nawet 5000 zł karyJan Guss-GasińskiINTERIA.PL

Zaparkujesz pod ładowarką? Możesz dostać wysoki mandat

Na takich miejscach parkować mogą tylko samochody na czas ładowania. W przeciwnym razie właściciel auta elektrycznego (naładowanego) lub spalinowego, w myśl obowiązującego prawa, popełnia wykroczenie określone przed art. 92 par. 1 Kodeksu wykroczeń i naraża się na wysoką grzywnę. Żeby jednak było ciekawiej, prawo nie precyzuje, o jakiej kwocie mowa - widełki wahają się od 20 do 5000 zł. Ostatecznie wysokość mandatu jest uzależniona wyłącznie od funkcjonariusza podejmującego interwencje.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas