Złodziej ukradł katalizatory z policyjnych radiowozów. Internet nie ma litości
Złodzieje z San Francisco zakpili z elitarnej jednostki specjalnej SWAT lokalnej policji. Nie wzbudzając niczyich podejrzeń udało im się wyciąć katalizatory z zaparkowanych przed komendą oznakowanych radiowozów. Internauci nie mają litości - mowią, że karma wraca.
SWAT to elitarne jednostki amerykańskiej policji stworzone do szczególnie niebezpiecznych zadań. Członków tych grup śmiało nazwać można policyjnymi "komandosami". Oddziały SWAT szkolone są do zadań specjalnych, które często mają charakter antyterrorystyczny.
Za ich polskich odpowiednik uznać można Samodzielne Pododdziały Kontrterrorystyczne Policji zwane też BOA (od Biura Operacji Antyterrorystycznych).
Obecność policyjnych specjalsów nie powstrzymała jednak złodziei przed wycięciem z katalizatorów z radiowozów zaparkowanych przed - teoretycznie tajnym - posterunkiem SWAT. Ściślej chodzi o Biuro Operacji Specjalnych, które mieści się w San Francisco na zbiegu ulic 17. i DeHaro. Oficjalnie nie jest to więc typowa komenda, ale wszyscy miejscowi wiedzą, że pracują tam policyjne służby specjalne, a wokół zawsze roi się od uzbrojonych funkcjonariuszy i radiowozów.
Kradzież odkrył jeden z policjantów w poniedziałek - 12 września. Szybko okazało się, że konwerter katalityczny zniknął nie tylko z jego służbowego auta, ale też dwóch sąsiednich radiowozów. Lokalne media mówią o kompromitacji służb i wypominają im głośną wpadkę z sierpnia tego roku, gdy lokalna policja puściła wolno złodzieja przyłapanego niemalże na gorącym uczynku.