Zaniżacie wartości faktur
Sprowadzane do kraju samochody używane obciążone są coraz niższą akcyzą. Nie jest to wcale efekt zmiany przepisów podatkowych, ale zaniżania wartości faktur i importu coraz starszych aut.
Do końca tego roku z tego powodu do budżetu może wpłynąć nawet o 1 mld zł mniej.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że średnia kwota podatku akcyzowego przeliczona na jedno używane auto sprowadzone do Polski w ostatnim "przedunijnym" miesiącu wyniosła 3478 zł. Gdy weszliśmy do Unii i znieśliśmy bariery ograniczające import - przede wszystkim obowiązek przestrzegania normy Euro II - podatek w następnych miesiącach szybko zmniejszał się.
W sierpniu przeciętny Kowalski wpłacił do budżetu państwa za sprowadzone auto zaledwie 765 zł. Co to oznacza? Kupujemy za granicą coraz starsze auta, których wiek przekracza kilkanaście, nierzadko 20 lat. Do kraju wjeżdżają pojazdy, które w zagranicznych komisach czekały na chętnych ponad rok, bo na Zachodzie nikt nie kupi samochodu wartego 300-400 euro, a takie sumy widnieją na fakturach. Wiele z nich wydaje się mocno zaniżonych, ale wydziały komunikacji muszą je akceptować.
Można powiedzieć, że jest to sprzątanie Europy pozbywającej się samochodowego złomu, a nie racjonalny import. A przecież już w tej chwili co trzecie zarejestrowane w kraju auto to obiekt muzealny, liczący ponad 16 lat! Co prawda, we wrześniu średnia akcyza nieco się podniosła, co może wskazywać, iż nasze sprzątanie było skuteczne, i dziś kupujemy trochę droższe, młodsze auta.
To jedna strona medalu. Druga też nie jest krzepiąca. Okazuje się bowiem, że budżet państwa traci na imporcie pojazdów z racji pobierania zaniżonej akcyzy ogromne kwoty. W skali jednego miesiąca sięgają one 200 mln zł. Jeśli różnicę pomiędzy średnią akcyzą w wysokości 2366 zł płaconą za auto sprowadzone w lipcu roku 2002 (nie obowiązywała wówczas norma Euro II i można było sprowadzać auta starsze niż 10-letnie, a więc warunki były podobne do dzisiejszych) a średnią akcyzą płaconą w sierpniu tego roku pomnożymy przez liczbę sprowadzonych w omawianym miesiącu aut, otrzymamy kwotę 205 mln zł. Gdyby tempo importu utrzymało się do końca 2004 roku, budżet państwa z tego tytułu może stracić ok. 1 mld zł.
Co prawda, prawo unijne zabrania pobierania cła i akcyzy na importowane samochody, dlatego nasz rząd chciałby zastąpić akcyzę opłatą rejestracyjną, ale i z tym będą problemy. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że wprowadzenie przez niektóre państwa członkowskie opłaty rejestracyjnej niezgodne jest z art. 90 Traktatu. Okazuje się jednak, że z importem starych aut nie wszyscy mają takie problemy jak my. - Czesi mogą sprowadzić do kraju każde auto, bez względu na wiek, jednak nie każde może być tam zarejestrowane. Niezbędnym wymogiem do uzyskania rejestracji jest spełnienie restrykcyjnej normy Euro III - wyjaśnia Wojciech Drzewiecki z instytutu motoryzacyjnego Samar. Wstępując do Unii, Polska musiała znieść bariery ograniczające import używanych aut, ale chyba nie wszystkie, czego najlepszym dowodem są nasi południowi sąsiedzi.