Zabiła po "amfie" na przejściu dwoje dzieci. Nie chce siedzieć

W środę Sąd Najwyższy zbada kasację obrony Karoliny Z., skazanej prawomocnie na 8 lat więzienia za śmiertelne potrącenie na pasach dwóch 10-latków - gdy prowadziła auto pod wpływem amfetaminy.

Do wypadku doszło w 2012 r. pod Bielsko-Białą, gdy prowadzone przez 20-letnią Karolinę Z. auto, jadące niemal 100 km na godz., uderzyło w prawidłowo przechodzących przez pasy dwóch 10-latków - Konrada i Patryka, którzy wracali ze szkoły. Jeden zginął na miejscu, drugi zmarł po kilku godzinach w szpitalu.

Okazało się, że kobieta była pod wpływem amfetaminy. Nawet nie próbowała hamować; nacisnęła na hamulec dopiero wówczas, gdy samochód uderzył już w dzieci.

Prokuratura zarzuciła jej umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa przez prowadzenie pojazdu pod wpływem narkotyku i z nadmierną prędkością, w wyniku czego nieumyślnie śmiertelnie potrąciła chłopców. Groziła jej za to kara do 12 lat więzienia.

Reklama

Początkowo Z. przyznawała, że zażyła narkotyk, ale jak wyjaśniała, do wypadku doszło, gdyż chłopcy wtargnęli nagle na jezdnię, a ją oślepiło słońce. Następnie zmieniła stanowisko, nie przyznając się do postawionych zarzutów. Krótko po tragedii kobieta trafiła do aresztu.

W lipcu 2013 r. bielski sąd rejonowy skazał Z. na 8 lat więzienia. Otrzymała też ona dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Została ponadto zobowiązana do zapłaty po 50 tys. zł zadośćuczynienia rodzinom swych ofiar. Prokurator żądał 9 lat więzienia. Obrona apelowała o łagodną karę, zwracając uwagę na młody wiek oskarżonej i jej nieumyślne działanie.

Uzasadniając wyrok, sędzia Wojciech Salamon wskazał, że wymierzona kara nie tylko odzwierciedla stopień jej winy i społecznej szkodliwości czynu, ale także ma znaczenie prewencyjne dla społeczeństwa. "Nie może być tak, że nieodpowiedzialny kierowca będzie przyczyniał się do tragedii innych osób" - dodał. Wskazał, że największą karą dla skazanej będzie fakt, że do końca będzie żyła ze świadomością, że przez jej zachowanie zginęło dwóch chłopców.

W listopadzie 2013 r. bielski sąd okręgowy utrzymał w mocy wyrok I instancji, oddalając apelację obrony oraz rodziców chłopców, którzy domagali się podwyższenia wyroku do 10 lat. Sędzia Wiesław Sadło podkreślił, że 8 lat nie jest karą ani za wysoką, ani zbyt niską. Zwrócił uwagę, że Karolina Z. była pod wpływem narkotyku, jechała zbyt szybko i nie obserwowała drogi.

Po wyroku SO obrona zapowiedziała kasację. Jest to nadzwyczajny środek odwoławczy od prawomocnego wyroku sądu. Nie można w niej powtarzać zarzutów apelacji - aby okazała się skuteczna, trzeba by w niej wykazać, że sądy orzekające w sprawie rażąco naruszyły prawo, co mogło mieć istotny wpływ na treść orzeczenia.

Mec. Rafał Bargiel podkreślał, że oba sądy odrzuciły wszelkie okoliczności przemawiające na korzyść Karoliny Z. Według adwokata proces był nierzetelny, gdyż sąd przeprowadził go jedynie na podstawie opinii zleconej przez prokuraturę. Wskazywał na opinie świadków, w tym policjantów, z których wynikało, że kobieta tuż po wypadku nie sprawiała wrażenia, by była pod wpływem narkotyku. Sugerował, że mogła go zażyć już po nim, gdy policjanci zwolnili ją na krótko do domu. Obrona podważała też zeznania świadków, wskazując na więzi, które część z nich łączyły z rodzicami ofiar.

SO nie podzielił argumentów obrony. Uznał m.in., że kolejne wnioski obrony o dopuszczenie opinii innych biegłych zmierzały jedynie do przedłużenia procesu. Skrytykował wprawdzie policjantów, którzy tuż po wypadku zwolnili Karolinę Z. bez przebadania jej pod kątem użycia narkotyków, ale uznał też, że zeznania świadków są logiczne i spójne.

Według biegłych, kierowca po przyjęciu amfetaminy "jest nadmiernie pobudzony i nabiera przesadnego przekonania o swoich umiejętnościach, co skutkuje agresywną i ryzykowną jazdą".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy