Wypił, jechał tirem, zabił trzy osoby
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zakończył się w środę proces Łotysza, kierowcy ciężarówki, który we wrześniu 2010 roku na trasie do Warszawy doprowadził do wypadku z trzema śmiertelnymi ofiarami. Łotewski kierowca był pijany.
Formalnie przewód sądowy zostanie zamknięty 30 marca, kiedy strony wygłoszą mowy końcowe. Niewykluczone, że także wówczas zostanie ogłoszony wyrok.
Wypadek wydarzył się 6 września koło Jeżewa (Podlaskie), przy zjeździe do miejscowości Pajewo. Kierowana przez Łotysza scania najechała na tył auta osobowego, które oczekiwało na skręt w lewo. Uderzony samochód został obrócony i wepchnięty na przeciwny pas ruchu, wprost pod nadjeżdżającą inną, litewską ciężarówkę. Zginęło małżeństwo z 17-letnim synem, mieszkańcy Pajewa.
W śledztwie, jak i przed sądem, Łotysz przyznał się zarówno do spowodowania wypadku, jak i tego, że prowadził po alkoholu. Na sali sądowej nie chciał składać wyjaśnień. Przeprosił jedynie rodzinę zmarłych.
W środę sąd przesłuchał dwóch policjantów, którzy dokonywali oględzin na miejscu wypadku. Potem oddalił szereg wniosków dowodowych obrońcy Łotysza, m.in. w sprawie dodatkowych opinii z zakresu wypadków drogowych oraz medycyny sądowej. Sąd chciał rozpocząć mowy końcowe, ale adwokat poprosił o czas na przygotowanie się.
Łotewski kierowca wiózł z Estonii do Czech transport 17 ton kabli. Dokładnie nie wiadomo, jak dużo alkoholu wypił, zanim wieczorem 6 września 2010 roku wyjechał na trasę w kierunku Warszawy z jednej z podbiałostockich stacji benzynowych. Późniejsze badania wykazały, że tuż po wypadku miał ponad 2 promile alkoholu i stężenie jeszcze rosło. Od wypadku jest aresztowany.
Na proces przychodzą do sądu bliscy zmarłych, mają ze sobą ich zdjęcia.