Wypadki: NIK wini drogi, ale rząd ma inne zdanie

- Premier powinien uważniej sprawdzać to, co Cezary Grabarczyk podsuwa mu do podpisu - to najłagodniejszy z komentarz tych posłów, którzy przeczytali raport na temat bezpieczeństwa przedstawiony im przez premiera i porównali go z raportem NIK w tej samej sprawie.

O ile mniej byłoby wypadków, gdyby wyeliminować zderzenia czołowe?
O ile mniej byłoby wypadków, gdyby wyeliminować zderzenia czołowe?PAP

Reporter RMF FM ujawnił, że rząd manipuluje danymi i przemilcza prawdziwą przyczynę zagrożenia na polskich drogach - sam stan tych dróg.

Tomasz Skory porównał przedstawiony Sejmowi raport przygotowany przez Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, którą kieruje Cezary Grabarczyk, z tym, który przekazała Najwyższa Izba Kontroli. Trudno tam znaleźć cokolwiek o drogach, które są jednym z podstawowych zagrożeń według NIK.

Dla byłego wiceministra transportu Bogusława Kowalskiego manipulacja Grabarczyka nie ulega wątpliwości.

- Wygląda na bardzo dużą manipulację, dlatego że ukrył rzeczywistą przyczynę wysokiego wskaźnika wypadków w Polsce. Tą rzeczywistą i najpoważniejszą przyczyną jest stan infrastruktury drogowej - mówi Kowalski. A za nią przecież odpowiada autor raportu.

Zdaniem Andrzeja Adamczyka z PiS posłowie nie dadzą sobie tej ciemnoty wciskać. Według niego za tę manipulację w gruncie rzeczy odpowiada premier: - Po przeczytaniu tego tekstu wstydziłby się tego podpisu na pierwszej stronie: "Donald Tusk, z wyrazami szacunku w imieniu Rady Ministrów".

Dziś raportem rządu zajmie się komisja infrastruktury.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas